

REMISAMI U SIEBIE AWANSU SIĘ NIE ZROBI
0:0 z Zagłębiem Sosnowiec to czwarty remis Wisły na swoim boisku w tym sezonie. Trzykrotnie „Biała Gwiazda” nie potrafiła pokonać zespołów z dołu tabeli. Tutaj nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Jeśli Wisła nie będzie wygrywać takich meczów, to po prostu nie awansuje do ekstraklasy, bo punkty uciekają.

OD BANDY DO BANDY, SKĄD SIĘ TAKIE COŚ BIERZE?
Wisła potrafiła strzelić w sumie dziesięć bramek w dwóch meczach ze Zniczem Pruszków i Resovią. Jednocześnie raptem jedną w takich meczach jak ze Stalą Rzeszów, Chrobrym Głogów, Wisłą Płock i Zagłębiem Sosnowiec. To wręcz zastanawiające skąd takie wyniki od bandy do bandy. I trudno w takiej sytuacji nie dojść do wniosku, że w dużej mierze jest to problem mentalny. Bo przecież gdyby w piątek wieczorem krakowianie wykorzystali choć jedną z sytuacji, jakie mieli, to odbiór tego spotkania były z całą pewnością inny, dużo lepszy.

PIŁKARZE NIE RADZĄ SOBIE Z PRESJĄ?
Wychodzi na to, że ta grupa piłkarzy ma problemy z presją. Jak idzie, to idzie, a bramki padają jedna za drugą. Gdy jednak pojawiają się problemy ze zdobyciem pierwszego gola, to im dłużej trwa mecz, tym zawodnicy jakby grali bardziej nerwowo. A to z kolei rodzi problem z wykończeniem akcji.