
MNÓSTWO SYTUACJI, NIEZŁA SKUTECZNOŚĆ
Szczerze mówiąc, to Wisła ten mecz powinna zamknąć już do przerwy. Miała w tym spotkaniu naprawdę mnóstwo sytuacji na gole. No, ale nie będziemy się czepiać, skoro koniec końców strzeliła cztery bramki i tak naprawdę nie minęła nawet godzina gry, a było „pozamiatane”.

PUCHAR POLSKI, DROGA PEŁNA FRUSTRACJI…
Jeśli popatrzeć w historię startów Wisły w ostatnich latach w Pucharze Polski, to więcej było powodów do frustracji niż zadowolenia. Porażki z zespołami z niższych lig, wręcz lista hańby… Żeby znaleźć sezon, w którym Wisła godnie zaprezentowała się tak naprawdę do końca, to chyba trzeba sięgnąć dopiero do 2016 roku i dwumeczu z Lechem Poznań w ćwierćfinale. W Grodzie Przemysława był remis 1:1, w Krakowie porażka 2:4, ale była walka. Kto wie, może teraz znów Wisła trafi na Lecha…

NIE WOLNO WPADAĆ W EUFORIĘ
To oczywiście cenne, że Wisła tak pewnie wywalczyła awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, ale też nadmierne wpadanie w euforię może być zgubne. Trener Marek Zub nie wystawił w Krakowie najmocniejszego składu. I ciesząc się z wygranej, w Wiśle muszą o tym pamiętać.

DWA MECZE W LIDZE, DWA FINAŁY
Zanim Wisła zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski, czekają ją dwa mecze w lidze. To będą mecze o ogromnym ciężarze gatunkowym. Dość powiedzieć, że rok temu „Biała Gwiazda” w znacznym stopniu ograniczyła swoje szanse na awans przegrywając z Górnikiem Łęczna 1:2 i remisując z Sandecją 1:1. W obu tych spotkaniach optycznie Wisła była lepsza, ale koncertowo zawaliła sprawę, co na finiszu kosztowało ją bardzo dużo. Dlatego teraz przy ul. Reymonta muszą zrobić wszystko, co jest w mocy tej drużyny, by w spotkaniach z Górnikiem Łęczna i Polonią Warszawa zgromadzić komplet punktów. Łatwo nie będzie, ale walczyć trzeba.