

KRAKOWIANIE NIE WIERZĄ W SIEBIE
"Pasy" mają jakąś niewytłumaczalną bojaźń w meczach z Legią w Warszawie. Statystyki nie kłamią. Od 1951 roku wygrały z nią w Warszawie tylko raz - 4 lata temu za kadencji trenera Michała Probierza. 1,5 roku później było jeszcze zwycięstwo w Superpucharze Polski po karnych. Nawet, gdy mecz układa się po ich myśli, nie potrafią wykorzystać szansy. Tak było w niedzielę w Warszawie. Krakowianie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, gospodarze nie wykorzystali karnego, a mimo to zremisowali. Piłkarze Cracovii za szybko chcieli bronić wyniku. A gdy w końcówce zdobyli gola na 2:1, też się cofnęli. Przydałoby im się większy gen zwycięzców.

RAKOCZY BEZ KOMPLEKSÓW
Młodzieżowiec Cracovii ma bardzo dobry charakter do uprawiania piłki nożnej. Nie pęka przed rywalami, czego dowodem choćby ten sezon i jego dwa trafienia w konfrontacji z legionistami, zarówno w meczu w Krakowie, jak i w Warszawie. Z zimną krwią wykorzystał nadarzającą się okazję. Jak równy z równym podejmował walkę z bardziej doświadczonymi rywalami. Nie pękał też przed Sliszem, stawiając mu się mocno.

POKAZALI SIĘ SELEKCJONEROWI
Warto było się pokazać w tym meczu, bo obserwował go nowy selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos. Kogo zapisał w swoim notatniku? Być może właśnie wspomnianego już Rakoczego. Z pewnością też Karola Niemczyckiego, który rozegrał bardzo dobry mecz. Ze strony Legii na pewno rzucił mu się w oczy Mike Nawrocki.