
16. Mała wada, wielki problem
Wybrany samochód prezentuje się znakomicie, ma dobrą cenę, wyposażenie, odpowiedni silnik. I tylko jedna drobna wada zakłóca ten nienaganny wizerunek – otarcie na zderzaku, czego sprzedający nie ukrywa i co chce zrekompensować odpowiednim zejściem z ceny. Już w tym momencie u kupującego zazwyczaj rodzi się wiara, że sprzedawca to uczciwy facet, który stawia sprawę jasno. Gdy dochodzi do spotkania przy wybranym aucie, debatuje się głównie o drobnym uszkodzeniu, wymienia się wiedzą na temat ewentualnej naprawy, a nawet miejsca, gdzie można jej dokonać. Zamiast dokonać dokładnych oględzin, kupujący negocjuje lepszą cenę i myśli o tym, jak jest wygrany. Jednak drobne uszkodzenie to chwyt pozwalający sprawnie sprzedać laikowi samochód ze znacznie poważniejszymi problemami. Nigdy i z żadnego powodu nie rezygnujmy z oględzin auta i próbnej jazdy pod okiem fachowca.

17. Wszyscy chcą kupić
Zjawiamy się, by obejrzeć zaproponowany do sprzedaży samochód, a wraz z nami zjawiają się inne osoby bardzo zainteresowane akurat tą samą ofertą. Sprzedający podkreśla, że zainteresowanie jest duże i trzeba się szybko decydować, bo może umknąć dobra okazja. W innym wariancie sprzedający odbiera telefon za telefonem, a w rozmowie daje do zrozumienia, że dotyczą one sprzedawanego auta. Naganiacze to także stały numer komisowy. Nagle okazuje się, że wszyscy chcą kupić wybrany przez nas samochód. Czasami jest nawet tak, że sprzedający informuje nas o rezerwacji auta, od której może jednak odstąpić na naszą korzyść, skoro już jesteśmy u niego. Pośpiech jest złym doradcą. Niech nie zwiodą nas liczne telefony, a jeśli chętnych mamy obok siebie, zaproponujmy, by właśnie oni kupili wystawione na sprzedaż auto. Gdy odejdą, uzyskamy dowód, że byli „nagrani”. Do każdego zakupu podchodźmy spokojnie i rzeczowo.

18. Podejrzany czyścioch
Jedną z rzeczy, która musi wzbudzić podejrzenia kupującego, jest umyty silnik i komora silnikowa. W takim przypadku zazwyczaj całe auto jest wybłyszczone i robi niesamowicie pozytywne wrażenie. Sprzedający pokazuje czterokołowe cacko i przekonuje, jak bardzo dbał o swój samochód. Umyty silnik to jednak podstawowy trik dla zakamuflowania licznych wycieków. W innej wersji komorę silnikową i silnik handlarze dokładnie myją, a potem brudzą ją po swojemu. Wprawne oko fachowca wychwyci jednak taką kombinację. W obu przypadkach nie ma sensu w ogóle podchodzić do transakcji, a tym bardziej dokonywać dalszych oględzin.

19. Starszy pan sprzedaje
Numerem od lat stosowanym przez handlarzy jest „wystawienie” do sprzedaży starszego pana z nienagannymi manierami i ujmującą osobowością. Taki człowiek wzbudza ogromne zaufanie i szacunek, wielu kupujących wręcz krępuje się zadawać pytania na temat samochodu czy dokumentów. Starszy pan chętnie otwiera co trzeba, pokazuje te strefy auta, które prezentują się najkorzystniej. Recepta na starszego pana? Wystarczy zacząć dokładnie oglądać samochód i zaglądać w najbardziej newralgiczne punkty, a dobry nastrój szybko pryska. Dżentelmen robi się najpierw nerwowy, potem opryskliwy, a nierzadko odjeżdża z ogromnym oburzeniem. To najlepszy dowód, że samochód nie był wart zakupu.