
Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Nie kusi pana czasem, żeby wrócić po latach do bohaterów dawnych zdjęć, takich jak na przykład ten człowiek na podwórku?
Zawsze jest to pytanie, czy ten ktoś jeszcze żyje. Oczywiście, może kiedyś warto byłoby wrócić, ale czy ja jeszcze pamiętam: gdzie, co i jak? Lubię natomiast innego rodzaju sytuacje, gdy zgłaszają się do mnie ludzie uwidocznieni na moich dawnych zdjęciach. Nie mam pojęcia, kogo fotografuję i miło poznać tych, którzy byli na tych zdjęciach. Nagle anonimowa twarz, którą się zna od nieraz bardzo dawna, zyskuje nazwisko.

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Czy przez te kilkadziesiąt lat, odkąd pan fotografuje, znacząco zmienił się stosunek ludzi do od fotoreportera z aparatem?
To jest trudne pytanie... Ludzie są obecnie bardziej świadomi swoich praw, jeśli chodzi o ochronę wizerunku. W związku z tym częściej zdarzają się pretensje. Dawniej to było trochę tak, że jak ktoś widział kogoś, kto chodzi z aparatem, to myślał, że to jest jakiś oficjalny fotograf i lepiej nie podskakiwać, bo nie wiadomo dla kogo pracuje. Z drugiej strony, kiedy dzisiaj fotografuję różne protesty antyrządowe, to zauważam, że ich uczestnicy nie mają nic przeciwko temu, by ich fotografować. Natomiast dawniej, na demonstracjach ludzie byli trochę wystraszeni. Bali się, że jak ktoś ich fotografuje, to znaczy, że musi pracować dla SB i te zdjęcia mogą później być wykorzystane do identyfikacji, szykan. Dodam, że ja się nie zgadzam z tym prawem do ochrony wizerunku. Uważam, że jeśli ktoś jest w miejscu publicznym, to można go fotografować i nie powinien mieć o to pretensji, bo to jest nasza praca.

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Wróćmy jeszcze do czerwca 89 roku. Przeczuwał pan wtedy wynik tych wyborów? Bo pani Jaruzelska, na pańskim zdjęciu, nie wygląda na zatroskaną. Jest raczej uradowana, jakby to były kolejne z góry ustawione wybory, rytualnie praktykowane w PRL.
(śmiech) Ja wyczułem, że to jest coś innego, że po Okrągłym Stole wybory mogą być już zupełnie inne, bo rzeczywiście w przypadku wszystkich poprzednich wyborów w Polsce, i w krajach socjalistycznych, było z góry wiadomo, jaki będzie wynik. Tutaj czułem, że może być zupełnie inaczej, mimo tego uśmiechu pani Jaruzelskiej.

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
W 1989 fotografował pan też protesty chińskich studentów w Pekinie.
Tak, zresztą uważam, że to też jest część naszego roku 89. Oni mieli te same oczekiwania, co Polacy i mieszkańcy Europy Wschodniej: chcieli demokracji, wolności słowa i tak dalej. W Chinach znalazłem się dlatego, że w połowie maja był tam z wizytą Gorbaczow, a ja obsługiwałem wówczas jego zagraniczne wizyty. No i młodzież chińska, która okupowała Plac Tiananmen już od kwietnia, zintensyfikowała swój protest w związku z tą wizytą, wiedząc, że Gorbaczow też niby jest za wolnością i pierestrojką. W trakcie wizyty Gorbaczowa, przebiegało to wszystko raczej na wesoło - świetnie wymyślone, zorganizowane. Nie wiedzieliśmy, że jak tylko on wyjedzie, to władze przestaną się patyczkować ze studentami. A potem to już w ogóle była masakra.