
Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Wtedy wydawało się, że to my wyciągnęliśmy ten szczęśliwy los na loterii, a oni przegrali. Tymczasem po 30 latach okazuje się, że ten chiński model niedemokratycznego kapitalizmu, ma się coraz lepiej i to on stara się narzucić światu swój ton, a nie liberalna demokracja, jak to przewidywał wtedy pan Fukuyama.
(śmiech) Rzeczywiście. Nie pochwalam tego, jak Chiny się rozwijają, ale faktycznie są bogatym krajem. Zbudowali kapitalizm, zachowując jednocześnie komunizm. I to działa. W pewnym sensie to jest to samo, co w Rosji. Dla mnie dzisiejsza Rosja jest wciąż Związkiem Radzieckim, póki Putin jest u władzy.

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Jak się okazało niedemokratyczne rządy, niekoniecznie zresztą o komunistycznej proweniencji, wcale kapitalistom nie przeszkadzają. Ba, niekiedy wręcz nawet ułatwiają działalność, która w praworządnym państwie mogłaby zostać ukrócona.
Mówi pan o Polsce? (śmiech)
Chyba jeszcze nie, ale na przykład na Węgrzech wiele kluczowych gałęzi gospodarki jest w pełni kontrolowanych przez Orbana i jego zaufanych przyjaciół.
Tak, ale czy to rzeczywiście atrakcyjny model? Myślę, że Węgrzy nie są z tego zadowoleni, chociaż niby głosują na tego Orbana. Mimo to, myślę, że jest tam jednak dużo ludzi, którzy chcieliby, żeby było po prostu normalnie, tylko może się boją. Odzwyczailiśmy się od takiego strachu przez te lata…

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Pomówmy o czymś weselszym. Co w tej chwili najchętniej pan fotografuje? Czy są jakieś takie dziedziny życia, które obecnie zajmują pana mocniej, niż to było kiedyś?
Wiem pan, ja już jestem… no nie mogę powiedzieć, że emerytem, aczkolwiek już mógłbym nim być, ale fotograf chyba nigdy nie przechodzi na emeryturę. W każdym razie dla nikogo już nie pracuję, nie jestem przywiązany do żadnego pisma, gazety czy czegokolwiek. To co robię, robię dla siebie. Fotografowałem te wszystkie protesty i demonstracje, które miały miejsce przez ostatnie lata przed Sądem Najwyższym, przed Sejmem czy przed Pałacem Prezydenckim i tak dalej, bo skoro przez tyle lat dokumentowałem współczesną historię Polski, chcę to robić nadal. Poza tym przez ostatnie ponad pół roku pasjonował mnie Gdańsk, w związku z wystawą i albumem. Odpowiada mi, że to jest takie niewiążące. To fotografowanie przez wolnego człowieka. Nikt mi nie nakazał, co i jak mam pokazywać. To jest idealny układ, z którego - myślę - jako tako się wywiązałem i z wielką przyjemnością sfotografowałem Gdańsk, który okazuje się bardzo wdzięcznym miastem do fotografowania.

Gdańsk. Wystawa zdjęć Chrisa Niedenthala
Ma pan jakieś ulubione miejsce w Gdańsku, gdzie pan najchętniej przebywa? Z aparatem albo i bez.
Cały Gdańsk! Oczywiście jest miło być w centrum, ale tam - o ile człowiek się naprawdę nie przyłoży - wychodzą takie zdjęcia, jakie może zrobić każdy turysta. Jestem zadowolony ze zdjęcia zrobionego z wieży Ratusza Głównego Miasta, kiedy stanął przede mną łysy facet z tatuażem i sfotografowałem go na tle pięknego Gdańska. Jest też zdjęcie, które zrobiłem koło stadionu. Akurat przechodził przede mną jakiś pan palący papierosa i mi wpadł w kadr. To mi się skojarzyło z hasłem „sport to zdrowie”. Lubię też zdjęcia zrobione na dworcu, jak jakaś para się ściska przed wyjazdem. Ciekawym doświadczeniem były dla mnie odwiedziny w dzielnicach, gdzie normalny turysta może nie zawsze bywa: czy to na Dolnym Mieście czy w Nowym Porcie. No i Wrzeszcz jest bardzo ładny. Zupełnie inny architektonicznie od centrum Gdańska. Tu każda dzielnica ma swój charakter i to bardzo miło było przez kilka miesięcy chodzić, jeździć, oglądać i fotografować.