Anna - Wielka Brytania
W ostatnich dniach media wielokrotnie poruszyły kwestię nadzwyczajnej reakcji Wielkiej Brytanii na kryzys, związany z globalną pandemią. Nadzwyczajnej, ponieważ w opinii wielu specjalistów, a także przeciętnych obywateli, reakcja ta wydała się bliska ignorancji. W ostatnich tygodniach zostały wydane okrojone zalecenia dla osób podróżujących, dotyczące siedmiodniowej izolacji (gdzie pozostałe kraje jednoznacznie wskazywały na dwukrotnie dłuższy okres). Zwrócono także uwagę na zachowanie higieny, wydając m.in. instrukcje mycia rak. W ciągu ostatnich dni rząd apelował, aby w miarę możliwości unikać zgromadzeń i postarać się pracować z domu. Ze względu na informacje, dochodzące z Włoch oraz Polski, już wcześniej zdecydowałam się zgromadzić w domu środki czystości. Jeszcze w ubiegłym tygodniu zrobiłam też większe zakupy. Gdy w dniu wczorajszym premier Wielkiej Brytanii wydał zaostrzone zalecenia, wyraźnie zmalał ruch na ulicach, uczelnie wprowadzają zajęcia online i apelują do studentów, aby w miarę możliwości opuścili kampusy i wrócili do domu. Przez najbliższe miesiące odradza się spotkania w większych grupach, odwiedzanie barów czy restauracji. Sytuacja zmienia się dynamicznie z dnia na dzień. Mam nadzieję, że nawzajem zatroszczymy się o społeczeństwo.
Maria - Niemcy
Właśnie wróciłam z urlopu w Austrii, gdzie byłam na nartach. Z tego powodu muszę odbyć dwutygodniową kwarantannę. W sklepach w Niemczech niczego nie brakuje, ale za to w mieście jest prawie pusto, nikt nie wychodzi do klubów czy kawiarni, wszystkie bary są zamykane. Rośnie liczba osób, chodzących w maskach, obecnie mniej więcej 1 osoba na 10 chodzi w masce. Na ulicach jest mniej osób starszych niż wcześniej. Jeżeli chodzi o transport regionalny, pociągi jeżdżą praktycznie puste, autobusów jeździ mniej. Część osób panikuje, ale jedyne co robią, to zostają w domu. Ja się nie martwię, uważam, że jak każdy zostanie w domu i będzie przestrzegał zasad, narzucanych przez władze, to wszystko będzie dobrze.
Aleksandra i Kyle - USA
W Ohio, gdzie mieszkamy, zamknięto szkoły, muzea, kasyna, bary i restauracje. W pierwszych dniach nie odwołano jednak koncertów ani zgromadzeń. Kiedy liczba zarażonych przekroczyła 50, gubernator Mike DeWine zalecił „social distancing”, czyli ograniczenie kontaktów z ludźmi. Sklepy zatrudniają dodatkowych pracowników, którzy uzupełniają brakujące towary, głównie spożywcze z długą datą ważności, ustalono też limity w liczbie kupowanych produktów (chleb, mleko, jajka). Brakuje wszelkiego rodzaju płynów do dezynfekcji i papieru toaletowego. Pierwszy atak paniki minął, większość mieszkańców zaczyna traktować problem poważnie i stosować się do zaleceń rządu.
Paulina - Floryda
W sklepach brakuje towaru - w ogóle nie ma już papieru toaletowego. Ludzie kupują nie tylko dla siebie, ale również po to, by później sprzedać w sieci. Brakuje też makaronu, ryżu, pieluch, chusteczek, konserw, mrożonego mięsa i warzyw. Z dnia na dzień zamykane są kolejne restauracje. Zamknięte są już szkoły - na razie do końca marca. Zamknięto również parki, a wszystkie imprezy zostały odwołane.
