
2000: Gdzie jest "Plaża w Pourville"?
19 września 2000 roku w Muzeum Narodowym w Poznaniu zaroiło się od policji. Czegoś takiego nikt się nie spodziewał: z muzeum zniknął obraz Claude Monet’a "Plaża w Pourville", w ramy ktoś wstawił nieudolnie wykonaną kopię. Przez lata nie wiadomo było, co się stało z dziełem. Mieszkańca Olkusza, Roberta Z. złapano dopiero na początku 2010 roku (wtedy też odzyskano obraz). Mężczyzna przyznał, że korzystając z nieuwagi pracowników muzeum wyciął obraz z ram, a później ukrywał go w domu rodziców, gdzie czasem chodził go oglądać. Robert Z. wpadł, bo jego odciski palców pojawiły się w policyjnej bazie danych. Podczas pierwszego i ostatniego dnia jego procesu poznański sąd wydał wyrok: trzy lata więzienia, obowiązek naprawienia szkody.

2003: Maestro za kratkami
W połowie roku na ulicach demonstrowała grupa mieszkańców, którzy nie mogli uwierzyć w zarzuty stawiane słynnemu dyrygentowi chóru chłopięcego Polskie Słowiki… Wojciech K. został aresztowany pod zarzutem pedofilii. Prokuraturze udało się zebrać dowody na to, o czym od dawna plotkowano po cichu… Materiały śledczych wskazywały, że mężczyzna - w latach 1994-96 - molestował seksualnie trzech byłych chórzystów. Wykorzystywał ich m.in. podczas krajowych i zagranicznych wyjazdów chóru. Proces nie był jawny. Wojciech K. został skazany na 6 lat więzienia (wyrok odbywał z przerwami na leczenie), a chór rozwiązano.

2005: Poćwiartowane zwłoki w torbach
Fragmenty ciała znaleziono na Dębinie. Poznań był w szoku, gdy dowiedział się, że poćwiartowane szczątki zapakowano do toreb i autobusami miejskimi rozwożono po mieście… Ofiarą okazał się 33-letni mężczyzna, który był winien podejrzanym pieniądze. Mężczyźni spotkali się z nim w domu, pobili, udusili, a później ciało pocięli piłką do metalu. Fragmenty zwłok rozwozili po mieście autobusami miejskimi i wyrzucali w odludnych miejscach. Przypomnijmy, że 5 lat wcześniej w mieszkaniu na poznańskich Zawadach poćwiartowano innego mężczyznę (bo nie miał pieniędzy na alkohol). Fragmenty ciała znaleziono przed blokiem i w kontenerze na śmieci, tułów w mieszkaniu, resztę - na wysypisku.

2008: Ciała zamordowanych w aucie
Wypadek na wąskiej drodze pod Gieczem postawił na nogi całą wielkopolską policję. Widząc roztrzaskane punto przejeżdżająca tamtędy para wezwała policję. Drogówka i strażacy nie spodziewali się jednak takiego odkrycia… Gdy lekarz stwierdził zgon kierowcy, Mieczysława N., mundurowi zwrócili uwagę na "coś", co było przykryte kocem i znajdowało się w miejscu tylnej kanapy. Sądzili, że to pakunki, ale - gdy podnieśli narzutę - dokonali makabrycznego odkrycia. Okazało się, że Mieczysław N. przewoził autem zwłoki żony i siostry. Śledczy nie mają wątpliwości, że Mieczysław N. najpierw zabił kobiety, później zapakował je do auta, pojechał odwiedzić rodzinę, następnie sam zginął na drodze. W samochodzie znaleziono także łopaty i noże, także z ząbkami. Czy mężczyzna chciał poćwiartować i ukryć ciała i miał wypadek, czy też popełnił samobójstwo? Tego nie udało się wyjaśnić.