W ostatnim czasie często bywał na Wiertniczej, siedzibie stacji TVN 24. Na antenie, z pozycji fachowca od wizerunku, Adam Bielan punkt po punkcie komentował pierwsze sejmowe wystąpienie Ewy Kopacz w roli premiera. W pewnym momencie nawiązał do tego, o czym mówiło się głośno w światku dziennikarskim i politycznym. Rzecz jasna, nieoficjalnie. - Mimo doniesień, że Michał Kamiński jest gdzieś tam odsunięty, widziałem [w exposé - red.] rozmaite frazy, które do niego pasowały - stwierdził Bielan w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem. Były spin doktor PiS i jednocześnie dawny przyjaciel Kamińskiego - panowie zerwali relacje jakiś czas temu - wprost dał tym samym do zrozumienia, że jego były partyjny kolega wpływa na propagandowe przekazy serwowane przez nową szefową rządu.
Bielan wymienił konkretne fragmenty przemówienia Kopacz wskazujące na ingerencję jego byłego politycznego kompana, dziś orbitującego wokół PO: kiedy pani premier bezpośrednio zwróciła się do siedzącego na sejmowej galerii weterana wojennego, gdy mówiła o milczącej większości zniechęconej do polityki, wreszcie - gdy zarzuciła wprost Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w polityce kieruje się nienawiścią. - To był odcisk Michała Kamińskiego - zapewniał Bielan. Gdy to samo: doradzanie Ewie Kopacz przy exposé, zarzucał Kamińskiemu w "Kropce nad i" Jacek Kurski, siedzący w tym samym studiu były spin doktor PiS, dziś przez wielu odbierany jako platformiany neofita, odparł wzburzony: - To haniebne, co mówisz, Jacku.
Dyskusja po kilku dniach zatoczyła koło. Ostatni wtorek, "Fakty po »Faktach«". W studiu Adam Bielan i Paweł Piskorski. Pod koniec rozmowy atmosfera się rozluźnia. Prowadzący program Kamil Durczok wypala: - Myślę, że panu Adamowi marzy się spindoktorowy, przedwyborczy, ekspercki pojedynek między nim a Michałem Kamińskim.
- Sądzę, że Kamiński prowadzący kampanię PO i Adam Bielan kierujący kampanią PiS to wizja, która obu panom śni się po nocach. Życzę panom tego! - dodaje. A siedzący w studiu Paweł Piskorski dorzuca: - Miejmy nadzieję, że to, co pan powiedział, nie będzie dla Adama pocałunkiem śmierci.
Bielan dyskusję na jego temat zbywa milczeniem. Z twarzy nie schodzi mu uśmiech.
Polityk znającyobu panów: Ich znaczenie jest napompowane przed media.To koniunkturaliści niskiego sortu
- To jest jedna z umiejętności, którą Adam posiadł niewątpliwie. Zdolność koncentrowania na sobie uwagi publicznej, a przede wszystkim skupienia uwagi ze strony mediów - przyznaje mój rozmówca z władz PiS. Nie wiadomo, czy przejawia się w tej wypowiedzi uznanie dla talentów Bielana, czy zwykła złośliwość. Ale już drugi z moich rozmówców nie pozostawia wątpliwości, w dawnym spin doktorze braci Kaczyńskich widzi same zalety. - Ubolewam nad tym, że straciliśmy tak cennego człowieka. Czy Adam ma szansę na powrót do łask prezesa? Łaskami bym tego nie nazwał, ale myślę, że pan prezes chciałby mieć przy sobie kogoś tak zdolnego, jak Bielan. Przecież to on wygrał nam kampanię w 2005 r. - mówi. Polityk, który tak hołubi talenty Bielana, nie chce pamiętać o tym, że współautorem zwycięskiej dla PiS kampanii sprzed niemal dekady był wyklęty dziś na prawicy Michał Kamiński.
- Pana pytanie jest bez sensu - niechętnie zaczyna wypowiedź polityk z otoczenia prezesa, - bo sugeruje pan, panie redaktorze, że ten prymitywny neofita może stanowić dla nas obiekt zainteresowań. To kuriozum, on się dla nas już nie liczy - dodaje. Nazwisko Kamińskiego z ust mojego rozmówcy nie pada w ogóle. Jakby wzbudzało obrzydzenie.
Znajdujący się dziś poza polityką były spec od wizerunku: - Pisowcy są wściekli na Kamińskiego, bo on jako jeden z nielicznych wiedział od początku, jak rozsierdzić prezesa. Kopać w klatkę, aż Kaczyński w gniewie zacznie się wyrywać. Platformie pozostawało tylko protekcjonalnie się do takich zachowań odnosić, na zasadzie: widzicie, co się z nim dzieje? Panie prezesie, pan się uspokoi.
Oficjalnie politycy PO zaprzeczają, że Kamiński kręcił się w otoczeniu premier Kopacz. On sam także. Przynajmniej w mediach. Bo, jak mówi mój rozmówca znający Kamińskiego jeszcze ze złotych czasów brylowania na brukselskich salonach, dawny spin doktor PiS sam rozpuszcza plotki o swojej pozycji przy PO.
- Nie przeceniałbym roli ani jednego, ani drugiego - mówi o obu panach członek Komitetu Politycznego PiS. - Od czasów, gdy działali w duecie i byli najbliższymi współpracownikami braci Kaczyńskich od kwestii marketingu i wizerunku, zmieniło się wiele. I to błyskawicznie. Poczynając od 2006 r., czyli od wyborów samorządowych, skończywszy na wyborach prezydenckich z 2010 r. Panowie wszystko przegrywali. Więc te opowieści i narracje o tym, jak to Bielan i Kamiński są tak bezbłędnymi i rozchwytywanymi specami od politycznego wizerunku, uważam za mocne przesadzone. - Potrafią niewątpliwie absorbować uwagę i kierować na siebie strumień światła, ale żeby byli megaskuteczni? Zupełnie się nie zgadzam - mówi Joachim Brudziński. - Nie ma bezpośrednich kontaktów między Bielanem a prezesem Kaczyńskim - dodaje.
Jak twierdzi szef Komitetu Wykonawczego PiS, Adam Bielan - to prawda - ma wiele zalet, ale ma też bardzo duże wady. - Z punktu widzenia partii zmierzającej do władzy jego znaczenie dla nas jest zerowe - mówi polityk partii Kaczyńskiego. - Jego atrakcyjność widoczna jest być może dla wielu dziennikarzy, natomiast dla PiS jest raczej wątpliwa - mówi Brudziński.
- Czy żałuje wyjścia z PiS? Jasne, że żałuje, mówił zresztą o tym publicznie - mówi inny polityk, znający Bielana z korytarzy Parlamentu Europejskiego.
Jeszcze inny poseł partii Kaczyńskiego z uśmiechem zbywa moje pytania. Skupia się na Kamińskim: - Panie redaktorze, pan się dziwi, że Adam [Hofman, rzecznik PiS - red.] mówi o pani premier jako polityk stojącej kilka stopni pod prezesem Kaczyńskim. Ale jak ma się takich doradców jak Miś, to nie ma się czemu dziwić. Trzeba zapłakać.
Pewność w głosie mojego rozmówcy może dziwić o tyle, że grono doradców wizerunkowych prezesa Kaczyńskiego jest - delikatnie mówiąc - ubogie. Zarówno w swojej liczebności, jak i jakości świadczonych usług. Jeden z rozmówców twierdzi, że żadnego stałego grona doradców w partii nie ma, a trzon ludzi nieformalnie doradzających prezesowi stanowi gremium profesorskie. Mocno krytykowane przez polityków PiS, nie tylko z tylnych ław.
Żywoty polityczne Bielana i Kamińskiego przez wiele lat były połączone. Nawet rodzinnie. Dziś panowie orbitują wokół zwalczających się wzajemnie obozów. Ich polityczna wartość przed laty była wysoka. W ciągu roku albo obaj urosną, albo zwiędną do końca.