Janusz Głowacki powiedział o niej, że jest „brzydko-ładna”. Uśmiała się z tego - i przyznała mu rację, sugerując, że to przez jej krzywy nos. Dzięki niemu ma bowiem dwa różne profile. „Dla aktorki to duży komplement” - podsumowała.
Już niebawem będziemy się mogli przekonać, czy miała rację - tej jesieni zobaczymy ją w serialu „Nielegalni”. To nowość w jej dorobku - do tej pory raczej stroniła nie tylko od reklam, ale również od telenowel czy seriali.
- W ostatnich latach grałam nawet w trzech-czterech filmach rocznie i nie miałam czasu zastanawiać się nad zagraniem w serialu. Nigdy nie założyłam sobie, że w nim nie zagram. Nie muszę brać udziału w serialach ani reklamach, bo nie mam wygórowanych potrzeb materialnych i jakoś sobie radzę - mówiła jeszcze niedawno w „Tygodniku Przegląd”.
***
Przyszła na świat w rodzinie wojskowego - jej tata był jednym z dziennikarzy tworzących specjalistyczne pismo dla polskiej armii. Nic dziwnego, że Agnieszka i jej siostra Mika więcej czasu spędzały z mamą. Do dziś aktorka wspomina, jak mama uczyła je obie chodzić po... drzewach.
- Kiedyś nad Wisłą mama prezentowała wspinaczkę, a my z Miką patrzyłyśmy na nią z dołu z podziwem. Niedaleko nas przechodził mężczyzna. Ukłonił się, wziął torebkę mamy leżącą na deskorolce siostry i pobiegł. Potem się odwrócił, pokazał, że zostawia torebkę w tataraku, wziął kasę i uciekł. Pełna kultura - śmieje się aktorka w „Playboyu”.
Początkowo mała Agnieszka nie przepadała za nauką i recytowaniem wierszy. Pewnego razu pojechała jednak na zimowisko - i tam wymyśliła oraz zaprezentowała samodzielnie dwa przedstawienia. Nikt się z niej nie śmiał, a wręcz przeciwnie - nagrodzono ją brawami. To sprawiło, że kiedy wróciła do Warszawy, dała się mamie namówić na zapisanie jej do aktorskiego ogniska prowadzonego przez małżeństwo Jana i Halinę Machulskich.
Jako nastolatka Agnieszka nie przeżywała okresu buntu. Zapewne dlatego że miała kochających rodziców i dziadków. Szczególną atencją dziewczynka darzyła dziadka.
- Był szalony, miał niebywałą wyobraźnię i pamięć. Znał całego „Pana Tadeusza”. W sylwestra zabierał mnie i Mikę na spacer po Warszawie - zawsze szybko chodził, musiałyśmy za nim biec, żeby nadążyć. Znał czerniakowskie piosenki, puszczał na cały regulator Kiepurę z adapteru i śpiewał razem z nim. (...) Kiedy się dostałam do szkoły teatralnej, było wiadomo, że to po nim - wspomina aktorka w „Vivie”.

***
„Studiowanie wspominam jak pobyt w więzieniu. Bardzo miłym więzieniu” - śmieje się dziś aktorka. Mimo nawału zajęć znalazła jednak wtedy czas, aby popracować - była kelnerką w modnej Qchni Artystycznej. „Przychodzili tam wtedy bardzo dziwni, nadęci ludzie. Pamiętam sporo aroganckich akcji” - opowiadała potem.
Zadebiutowała już na drugim roku studiów - Jan Englert zaangażował ją do reżyserowanego przez siebie Teatru Telewizji. Młoda aktorka podeszła do swojej roli bardzo emocjonalnie - i z wielkim zaangażowaniem. „Przestań się tak spalać, przecież jeszcze będziesz musiała zagrać z dziesięć dubli i musisz mieć siłę, żeby grać resztę!” - radzili jej starsi koledzy.
- Od początku miałam szansę robienia fajnych rzeczy w świetnym towarzystwie. Nie zdążyłam skończyć szkoły, kiedy dostałam etat w Teatrze Studio, gdzie debiutowałam w „Amadeuszu” u boku wspaniałego Zbigniewa Zapasiewicza. Po czym grałam w „Mewie” z Krystyną Jandą, Krzysztofem Kolbergerem, Jerzym Kamasem, a z teatru szłam na plan telewizyjnej „Zaginionej”, gdzie wystąpiłam z Danutą Stenką i Janem Fryczem - wspomina swe początki aktorka w „Tygodniku Przegląd”.
***
Jeszcze będąc na studiach, Agnieszka poznała reżysera - Dariusza Gajewskiego. Prowadził on ze studentami warsztaty filmowe. Agnieszce tak się spodobał przystojny wykładowca, że postanowiła poznać go bliżej. W efekcie niebawem zostali parą, a ich znajomość przypieczętował występ Agnieszki w głośnym filmie Darka - „Warszawa”. Dzięki temu o młodej aktorce zrobiło się głośno. Z propozycją pracy pojawił się wtedy nawet... Steven Spielberg.
- Zobaczył mnie w filmie Janusza Kamińskiego „Hania” i zaprosił na spotkanie. Niezobowiązująco zapytał, czy byłabym zainteresowana graniem w serialach w Ameryce. Powiedziałam, że raczej nie, bo chcę grać w filmach, i to w Polsce. Świetnie się zrozumieliśmy. Ta anegdota urosła do jakichś niesamowitych rozmiarów, że niby odmówiłam Spielbergowi. Tymczasem samo spotkanie było dla mnie nagrodą i wielkim przeżyciem - opowiada aktorka w „Gali”.
Dzięki temu, że Agnieszka nie wyjechała robić kariery w Hollywood, mogła potem zagrać u Agnieszki Holland i Andrzeja Wajdy. U tej pierwszej pojawiła się w opowiadającym o wojennych czasach filmie „W ciemności”, a u tego drugiego - jako Danuta Wałęsa w biografii związkowego działacza. Oba występy spotkały się z ciepłym przyjęciem przez krytykę. Jeszcze lepiej przyjęto role aktorki w „Bez wstydu” i „Obcym niebie”.
Wszystkie te role sprawiły, że Polski Instytut Sztuki Filmowej wydelegował Agnieszkę na odbywającą się w Berlinie imprezę dla przyszłych gwiazd kina - „Shooting Stars”. Dzięki pokazaniu się na niej polska aktorka dostała rolę w amerykańskim thrillerze „System”, u boku Toma Hardy’ego i Naomi Rapace.
Mimo tych sukcesów Agnieszka nie zapomniała o macierzyństwie. Dzisiaj ma już z Dariuszem Gajewskim dwójkę dzieci - synów Władysława i Henryka.
- Czasem patrzę na moich synów i nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nie potrafię złożyć tego w jeden obraz. Macierzyństwo, dzieci, wychowanie jest dla mnie obarczone jakąś niewypowiedzianą tajemnicą - wyznaje w „Twoim Stylu”.