7. Rosalie „Flashback”, Warner, 2018

W ostatnich latach R&B okazało się tym gatunkiem muzyki popularnej, który rozwija się wyjątkowo intensywnie. To zasługa kreatywności wielkich gwiazd nurtu w rodzaju Beyonce, ale też piosenkarek, które próbują stworzyć alternatywną wersję gatunku, takich jak Kelela, Tinashe czy Sevdaliza. Do tego grona dołączyła w tym roku pierwsza wokalistka znad Wisły. Dzięki pomocy młodych producentów z kręgu muzyki klubowej i hiphopowej z Hatti Vatti na czele, Rosalie udało się stworzyć efektowne piosenki, które łączą jej zmysłowy śpiew z elektronicznymi podkładami. Co ciekawe wokalistka nie unika śpiewania po polsku – i okazuje się, że brzmi to zaskakująco dobrze. Dlatego „Flashback” to bez wątpienia najciekawszy debiut na polskiej scenie muzycznej w mijającym roku.

6. Jack White „Boarding House Reach”, Sonic, 2018

Choć od rozwiązania The White Stripes minęło kilka lat, większość fanów nadal widzi w dawnym liderze zespołu „zbawiciela” muzyki rockowej. Niby nic dziwnego: wszak to on przywrócił jej na początku minionej dekady dawny blask i moc. Od tamtego czasu upłynęło już jednak sporo wody w Wiśle i trudno oczekiwać po amerykańskim piosenkarzu, że będzie ciągle powtarzał schemat przeboju „Seven Nation Army”. W tym kontekście eksperymentalny charakter najnowszego albumu Jacka White’a nie powienien dziwić. Tym razem razem wokalista odchodzi od typowpo rockowego grania, sięgając po inspiracje do „czarnej” muzyki: gospel, funka czy nawet hip-hopu. Efekty są kontrowersyjne, ale świadczą, że Amerykanin nie ma zamioaru odcinać kuponów od sławy The White Stripes. Rockowy czad piosenkarz zostawia sobie jednak na koncerty – czego dowodem był jego jesienny występ w Krakowie.

5. Mela Koteluk „Migawka”, Warner. 2018

Koncert promujący nowy album Meli Koteluk w Krakowie wypadł dosyć niefortunnie – w ten sam dzień, kiedy pod Wawel zawitał sam Paul McCartney. Mimo tego, na występie polskiej piosenkarki w Operze Krakowskiej pojawił się tłum jej wiernych fanów. Cóż: wokalista podbiła serca polskich fanów rocka dwoma albumami, z których każdy pokrył się platyną. Nic więc dziwnego, że apetyty wobec jej trzeciego krążka były spore. „Migawka” nie zawiodła pokładanych w niej nadziei, przynosząc nieco zmienioną wersję typowego dla Koteluk melodyjnego rocka. Materiał na krążek powstawał z dala od miejskiego zgiełku – i być może dlatego zabrzmiał on przestrzennie i lekko. W te zwiewne brzmienia Koteluk wpisała swe efektowne wokalizy, niosące od razu wpadające w ucho refreny. Efekt był niezwykle nośny – i sprawił, że nowe piosenki świetnie wypadły na żywo.

4. The Carters „Everything Is Love”, Sony, 2018

To była największa niespodzianka tego roku: Beyonce i Jay Z podczas swej wspólnej trasy koncertowej u prohu lata opublikowali pierwszy zrealizowany razem album. Jak przystało na małżeństwo, firmowali go nazwiskiem męża – państwo Carterowie. To oczywiście sygnalizowało, że znajdująca się na nim muzyka będzie syntezą dokonań każdego z artystów. I tak też było: piosenki z „Everything Is Love” łączyły nowoczesne R&B z oldskulowym rapem, zaskakując swych dosyć klasycznym i niewypolerowanym brzmieniem. Beyonce i Jay Z posumowali w nich swój związek, z jednej strony czyniąc gorzki rachunek sumienia, a z drugiej – wybaczając sobie wzajemny przewinienia. Przekaz b ył więc optymistyczny: prawdziwa miłość może pokonać wszystko. Szkoda tylko, że tym razem czarnoskórej parze nie udało się stworzyć przebojów na miarę słynnych „Crazy In Love” czy „03 Bonnie & Clyde”.