Tomasz Komenda został niesłusznie skazany za zabójstwo i w efekcie odsiedział 18 lat w więzieniu.
Dziennik przypomina, że w latach 2000-2001 to Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Opowiadał się wówczas m.in. za przywróceniem kary śmierci i „bezwzględnym ściganiem przestępców”. Dziennik zauważa, że Kaczyński ściągnął akta Tomasza Komendy do Warszawy, aby osobiście zająć się sprawą. Podkreślił wówczas, że w prokuraturze dolnośląskiej potrzebne są zmiany, chociażby ze względu na „opieszałość”.
W wywiadzie z „Gazetą wyborczą” mówił wówczas, że należy „odejść od liberalnego podejścia prokuratorów i sądów wobec oskarżonych”. Za przykład posłużyła mu właśnie sprawa Tomasza Komendy, który był oskarżony o zabójstwo w Miłoszycach ( woj. dolnośląskie). - Brutalnie zgwałcono, a później zamordowano 15-letnią dziewczynkę, właściwie jeszcze dziecko. Znaleziono jej ciało z rozerwanymi narządami rodnymi. I prokurator powiada pełnomocnikowi rodziny, że co najwyżej może jednemu ze sprawców postawić zarzut gwałtu. Są ślady zębów tego zbira, ślady DNA, wszelkie możliwe znaki – i nie można postawić zarzutu. Taki sposób interpretacji praw człowieka, które czynią przestępców bezkarnymi, a ofiary bezbronnymi, stanowi zagrożenie dla porządku społecznego" - mówił 18 lat temu wówczas Lech Kaczyński.
Kazimierz Olejnik, który objął funkcję po Kaczyńskim ocenia teraz w rozmowie z dziennikiem, że takie wypowiedzi jak w wywiadzie były wywieraniem presji na śledczych.
Z kolei obecny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki na antenie TOK FM nazwał informacje przekazane przez gazetę „wielką manipulacją” i stwierdził, że tekst jest „obrzydliwy”.
gazetawroclawska.pl/x-news
POLECAMY: