Profesor Jadwiga Staniszkis wielokrotnie dowodziła jego przewagi intelektualnej nad Jackiem Kuroniem. - Był niesłychanie oczytany, skończył liceum księgarskie (…) i Kuronia bez przerwy zaginał - mówiła w wywiadzie rzece "Życie umysłowe i uczuciowe". Stanisław Lem niemal przyrównał go do Fiodora Dostojewskiego, a Stefan Kisielewski nazwał "zabawnym, trochę bandytą, trochę wariatem, dużym alkoholikiem". On sam zaś mówił o sobie, że jest pisarzem jednego tematu - przemocy.
Ireneusz Iredyński był wybitnym dramatopisarzem i prozaikiem, który pozostawił po sobie nie tylko wiele wspaniałych dzieł, ale również mnóstwo burzliwych wspomnień, którymi można by obdarować niejeden artystyczny życiorys.
O jego knajackiej naturze należy wspomnieć w zasadzie już na początku opowieści o artyście. Rok 1939 - to data narodzin Iredyńskiego, widniejąca m.in. na arkuszu ocen ze Szkoły Podstawowej im. Stanisława Jachowicza w Bochni. Jednak w opinii pisarza, który wymyślał wszelakie legendy na swój temat, byłoby to zbyt oczywiste, wmawiał więc wszystkim, że przyszedł na świat nieco wcześniej.
Wieczna irytująca poza
- Bardzo lubił grać, testować poziom tolerancji ludzi na jego zachowania - wspomina jeden z jego znajomych. - Każdy, kto z nim rozmawiał, czuł się w jakimś stopniu zaszczycony - tłumaczyła Dorota Marczewska, córka Teresy, żony Iredyńskiego, w filmie "Errata do biografii - Ireneusz Iredyński" w reżyserii Andrzeja Gajewskiego. I tak rzeczywiście było: ówcześni bywalcy artystycznych miejsc peerelowskiej Warszawy wielokrotnie wspominają sytuacje, kiedy pisarz mówił rzeczy aż do bólu obraźliwe, ale niekoniecznie dostawał za nie po mordzie. W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej czytamy, że z racji tego, iż uważano go za niesłychanie utalentowanego artystę, przymykano oko na wiele jego pijackich ekscesów.
Mimo iż - jak relacjonowali tajni współpracownicy - pisarz lubował się w seksistowskich, opierających się na przemocy i przestępstwie, niekiedy zwyczajnie chamskich zachowaniach. Jeśli w knajpie spotykał początkującego literata, o którego twórczości nie miał najlepszego zdania, natychmiast wyzywał go od ubeków. Ale od stawianej przez nich wódki nie stronił. "Demon zła, perwersyjny, okrutny polski Genet" - szeptano.
Iredyński do stolicy przyjechał z Krakowa, gdzie mieszkał od czternastego roku życia. Już za młodu wieszczono mu sukces - otrzymał mieszkanie od ówczesnego krakowskiego związku literatów, z którego zresztą bardzo szybko się wyniósł. Traktowano go jak cudowne dziecko rodzimej literatury. Wtedy też artysta zaczął pisywać pierwsze wiersze: debiutował "Podhalem zimą" wydrukowanym w dodatku kulturalnym do "Dziennika Polskiego". - Jego twórczość niemal od początku wchodziła w dialog z utworami innych twórców polskich i zagranicznych, m.in. Gombrowicza, Poego czy Miltona - stwierdził kiedyś jeden z krytyków literackich.
Otaczał się przede wszystkich artystami. Edward Żebrowski, z którym wylądował w więzieniu, opowiadał, że dramaturg jest miłym i ciepłym człowiekiem, szukającym prawdziwych przyjaciół. Chodzili wspólnie do popularnego wówczas Smakosza, spotykali się na prywatkach. Iredyński poznał w ten sposób niemal wszystkich przedstawicieli pokolenia "Współczesności" na czele ze Stachurą i Nowakowskim. Gdy ten pierwszy popełnił samobójstwo, wieszając się na jedwabnym sznurze, Ireneusz skonstatował jedynie: "skąd ten skurwiel wytrzasnął jedwabny sznur?". Jego zamiłowanie do przekleństw było zresztą powszechnie znane. "Działalność jebalnicza" - tak opisywał swoje przywiązanie do hulaszczego życia.
Jeśli chcą Państwo dowiedzieć się więcej o losach Ireneusza Iredyńskiego, polecamy tekst mu poświęcony w najnowszym wydaniu „Naszej Historii”
***
Nowa Nasza Historia jest już w kioskach. Zapraszamy do zapoznania się z tematami wszystkich naszych wydań regionalnych
Polecamy Państwu także nasze pierwsze wydanie specjalne - KUCHNIA. Poświęciliśmy je w całości historii polskiej sztuki kulinarnej. Znajdą w nim Państwo między innymi historyczne przepisy prawdziwej kuchni warszawskiej - i sześciu innych polskich tradycji regionalno-kulturowych:
TUTAJ - w serwisie prasa24.pl mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: PRASA24.PL
Zapraszamy także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE.