
Jak kamień w wodę. Przyjechali w Tatry, a później ślad po nich zaginął [ZDJĘCIA]
Skończyły 18 lat i szukały górskich przygód. Wyszły z kwatery i ślad po nich zaginął. Nie one jedyne. Michał chciał fotografować jesień w Tatrach. Tak przynajmniej domyślała się jego mama. By go znaleźć, przeczesano niemal całe Tatry, metr po metrze. Wciąż nie wiadomo, co się z nim stało. Nasze góry kryją wiele tajemnic, które do dzisiaj nie doczekały się wyjaśnienia. Na rozwiązanie innych trzeba było czekać wiele lat. Oto najbardziej tajemnicze zniknięcia w Tatrach.
Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>

Anna Semczuk i Ernestyna Wieruszewska
Od 1993 roku Komenda Powiatowa Policji w Zakopanem próbuje dowiedzieć się, co stało się z tymi dwiema dziewczynami, które 26 stycznia, ok. godz. 10, wyszły z kwatery w Kościelisku-Pitoniówce na dworzec PKP w Zakopanem i do tej pory nie powróciły do swoich domów. Ernestyna i Anna, jadąc do Zakopanego, nie zabrały ze sobą nart. Kochały wędrówki po szlakach turystycznych, chodzenie po górach od schroniska do schroniska. Cieszyły się z pobytu w stolicy polskich Tatr. Następnego dnia po tym, jak dziewczyny opuściły kwaterę, na policję zadzwoniła jej właścicielka. O zniknięciu Ernestyny oraz Anny powiadomiono rodziców. Natychmiast przyjechali do Zakopanego. 28 stycznia złożyli na policji zawiadomienie o zaginięciu. Policjanci i ratownicy TOPR przeczesali niemal całe Tatry. Bez skutku.

Bez odzewu
Porwane przez handlarzy żywym towarem, uciekły za granicę, a może zaginęły w górach? Do dziś nie wiadomo, co się przytrafiło dwóm licealistkom z Warszawy. A może uciekły do sekty? - Sprawdzaliśmy to bardzo dokładnie, przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz, gdzie my nie byliśmy... W 1993 r., by szukać córki w sektach, założyliśmy nawet Ruch Obrony Rodziny i Jednostki - opowiadał nam Krystian Wieruszewski. Rozważano także wersję morderstwa. Zwłok nie znaleziono. Dziewczyny przepadły jak kamień w wodę. Nowych tropów nie ma. Na zdjęciu dworzec PKP, w kierunku którego miały się udać licealistki.

Michał Marcinkowski
W październiku tego roku mija 18 lat od zaginięcia Michała Marcinkowskiego. Jeśli żyje, ma 37 lat. Kiedy ślad się za nim urwał, nosił długie włosy (ciemny blond), miał owalną twarz i bladą cerę. To kolejna do dziś niewyjaśniona sprawa zaginięcia na Podhalu. O tym, że chłopak zniknął, rodzice Michała poinformowali poznańską policję. Z Poznania mężczyzna miał wyjechać w Tatry. Prawdopodobnie planował dostać się w rejon Morskiego Oka bądź Doliny Pięciu Stawów. - Wykonywał amatorsko fotografie, zatem wybrane miejsca z uwagi na ich lokalizację i atrakcyjność są prawdopodobne - zdradzają nam policjanci. Z Poznania wyjechał 4 października 2002 roku. Tydzień później o zaginięciu Michała wiedzieli już mundurowi z Wielkopolski. Sprawa trafiła do zakopiańskiej policji.