Kościół w Pajęcznie w sobotę wieczorem wypełniali wierni z całej Polski.
Krzyki szatana znaczą, że słabnie
- Na początek chciałbym wszystkich uspokoić, bo mogą pojawiać się różne odgłosy - zagaił ks.
Grzegorz, jeden z kapłanów Wspólnoty Przymierza Rodzin Mamre. - Nie należy się ich bać. Pamiętajmy, że szatan jest jak dzwon, który odzywa się, gdy jest pusty. Krzyki szatana znaczą, że słabnie - wyjaśnił.
Potem w czasie mszy w płomiennym kazaniu ks. Cyran ostrzegał, że świat toczy się po równi pochyłej do piekła, a Dzień Sądu będzie dla grzeszników ciemnością. Za to gdy po konsekracji podniósł w górę kielich z krwią Chrystusa, powietrze przecięło mrożące krew w żyłach wronie krakanie.
Po mszy kapłan dmuchnął w mikrofon, co miało symbolizować Ducha Świętego. Chwilę później pod ścianami kościoła rozbrzmiały tajemnicze chichoty. Wierni padali jak kłody na ziemię... Ale obrażeń nie było.
Większość uczestników stanowili stali bywalcy spotkań, którzy uspokajali nowicjuszy.
- Chichot nie jest szatański, to dar nagłej radości od Ducha Świętego - tłumaczyli. - A krakanie? To był raczej krzyk. Ktoś musiał być nękany przez demony i nie wytrzymał. Albo się wygłupiał, bo i takie przypadki się zdarzają - wyjaśniali.
Matylda Witkowska