Jerzy Iwaszkiewicz - Moim zdaniem

Jerzy Iwaszkiewicz
Na śniadanie na Salonie Samochodowym w Genewie chodzi się do Opla. Opel ma kłopoty, ale nie na tyle, aby nie przyjąć gości.

Wystawiono elektryczny samochód Ampera, który ma być w sprzedaży już za dwa lata Mały silnik pełni rolę generatora i ładuje akumulatory podczas jazdy. Do napędu wykorzystywana jest też energia powstająca przy hamowaniu. Świat pospiesznie szuka nowych źródeł napędu. Pokazano w Genewie samochody hybrydowe, z napędem na biopaliwa albo na alkohol, tak jak najnowszy Bentley Continental Supersports - 610 KM, przyspieszenie do setki 3,9 sekundy.

Samochody elektryczne mają z kolei jeden, ale poważny feler. Nie słychać jak jadą, nie wydają żadnego dźwięku silnika tak ulubionego przez kierowców, ale pokazywano już w Genewie urządzenia, które montuje się na rurze wydechowej i które wydają dowolne dźwięki. Można sobie kupić dźwięk BMW albo Alfy Romeo.

Z samochodami robi się coraz większa dziura. Szacuje się, że już w ubiegłym roku sprzedano o 6 mln samochodów mniej niż zwykle. To zupełnie tak, jakby ludzie przestali pić i wtedy wali się cała gospodarka. Nikt teraz nie wie jak będzie dalej, ale w Genewie było smutno. Volkswagen pokazał nowe Polo, ale to też było wymowne. Na wielkiej przestrzeni jakby na boisku piłkarskim stał tylko ten jeden samochód. Volkswagen od lat trzyma się klasyki, tak projektuje nowe modele, aby się przypadkiem niczym nie wyróżniały i znowu się udało.

Kryzysu nie ma tylko w luksu-sie. Od kiedy szal słynnej tancerki Izadory Duncan 14 września 1927 roku w Nicei wkręcił się w koła Bugatti, samochody te cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Tym razem pokazano Bugatti Veyrona z niesamowitym silnikiem o mocy 1001 KM. Szybkość 407 km/h. Przyspie-szenie od 0 do 100 km - 2,5 sekundy, co wydaje się zresztą wartością czysto wirtualną, bo takiego przyspieszenia nie wytrzyma żaden kierowca. Cena 1.35 mln euro netto. Co roku produkuje się 80 Bugatti, z czego 50 jeździ w Arabii Saudyjskiej.

Salon w Genewie potwierdził to, co już wiadomo. Wszystko jak na razie jest niepewne. Kto kupi Volvo, indyjski koncern Tata czy raczej Chiny, bo i takie wersje się pojawiły. Czy Fiat uratuje Chryslera wprowadzając do USA małe samochody, czy też wreszcie General Motors zbankrutuje tylko w Ameryce, a w Europie w postaci Opla jednak się uratuje. Na salonie w Genewie tylko jeden pokaz zrobiony został z fantazją. Pokazano Fiata 500 cabrio produkowanego w Tychach.

Podniesiono na linach wielką klatkę pełną zieleni, w której śpiewały ptaszki i to nie z taśmy, ale jakby żywe, ruszały się. Pokazał się Fiat bez dachu i ptaszki śpiewały dalej. Fiat jest zapewne jedyną firmą samochodową na świecie, która w razie potrzeby potrafi zrobić na kryzys nawet świetne sztuczne skowronki.

Wróć na i.pl Portal i.pl