Kariera towarzysza „Tomasza”. Posłuszny, bezbarwny i mierny

Paweł Stachnik
Biografia Bieruta autorstwa Piotra Lipińskiego
Biografia Bieruta autorstwa Piotra Lipińskiego Archiwum
22 grudnia 1948 roku Bolesław Bierut zostaje przewodniczącym KC PZPR. Jednocześnie jest też prezydentem Polski. To szczytowy moment w karierze bezbarwnego i posłusznego Moskwie komunistycznego działacza.

Urodził się 18 kwietnia 1892 r. w wielodzietnej chłopskiej rodzinie mieszkającej na wsi pod Lublinem. Tak zaczynała się wiekszość życiorysów komunistycznych politruków; tylko ciąg dalszy był oryginalny. Rodzice chcieli, by kształcił się na księdza, ale nie było ich stać na opłacenie nauki w seminarium. Bolesław poszedł więc do szkoły powszechnej, ale wyleciał z niej za udział w strajku w 1905 r. (podobno rzucił kałamarzem w portret cara). Na tym skończyła się jego edukacja. Dalszą wiedzę zdobywał jako samouk i na rozmaitych kursach.

Poszedł do pracy i zarabiał najpierw jako pomocnik murarza. Potem został drukarzem, co było solidnym zawodem. W 1910 r. zetknął się w Lublinie z Janem Hemplem, barwną postacią - lewicowym pisarzem, dziennikarzem i podróżnikiem. Hempel wywarł na Bieruta duży wpływ i to dzięki niemu został członkiem PPS-Lewicy.

Zawodowy działacz

Razem z Hemplem zaczął też działać w ruchu spółdzielczym, w którym z czasem zajmował coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska. Jednocześnie coraz bardziej przesuwał się na lewo, czego oznaką było przystąpienie w 1921 r. do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (późniejszej KPP).

- Nie wiemy, co nim wtedy kierowało i dlaczego dokonał takiego wyboru. Bierut - inaczej niż np. Gomułka -nie pozostawił żadnych wspomnień, które pozwoliłyby odtworzyć jego sposób myślenia.

Ze wspomnień Gomułki wiadomo z kolei, że czytywał pismo „Trybuna Robotnicza”, które skierowało go od PPS-Lewicy do komunizmu. Zajrzałem więc do tej gazety wydawanej w latach 20. Świat w niej przedstawiany był przerażający. Opisywano np. ze szczegółami potworne tortury stosowane przez policję wobec komunistów, przedstawiano straszny los klasy robotniczej. Być może więc podczas takich lektur Gomułka i Bierut radykalizowali się -mówi dziennikarz i historyk Piotr Lipiński, autor biografii I sekretarza zatytułowanej „Bierut. Kiedy parta była bogiem”.

Przez pewien czas Bierut łączył działalność spółdzielczą z aktywnością w partii, potem tej drugiej poświęcał się coraz bardziej. Został nawet członkiem Tymczasowego Sekretariatu KC KPP. Z powodu działalności komunistycznej zainteresowała się nim policja, więc co jakiś czas trafiał do więzienia.

Partia oceniała go dobrze, bo w 1925 r. został potajemnie wysłany do ZSRR, do szkoły partyjnej pod Moskwą. Uczono go tam m.in. ekonomii, historii ruchu robotniczego oraz wywiadu i dywersji. Po ukończeniu szkolenia wrócił do Polski i wszedł do pracy podziemnej.

Kierował działalnością wydawniczą KPP. W 1927 r. został aresztowany, ale wyszedł za kaucją, dzięki poręczeniu znających go działaczy spółdzielczych. Na rozprawę się jednak nie stawił, bo partia znów wysłała go do Moskwy, tym razem do Międzynarodowej Szkoły Leninowskiej.

Podczas pobytu w Moskwie poznał młodą polską komunistkę, Małgorzatę Fornalską, z którą nawiązał romans i miał dziecko. Dodajmy, że od 1921 r. był żonaty z poznaną w Lublinie Janiną Górzyńską, która urodziła mu dwoje dzieci.

Po ukończeniu „Leninówki” Bierut awansował na zaufanego działacza Kominternu. Jako wysłannik Moskwy wyjeżdżał do Austrii, Czechosłowacji i Bułgarii. Kontaktował się z tamtejszymi partiami komunistycznymi, nadzorował ich pracę i przekazywał polecenia centrali.

Po powrocie do Polski pracował w konspiracji jako zawodowy funkcjonariusz KPP, potem zaś skierowano go Czerwonej Pomocy, czyli kierowanej przez komunistów jawnej organizacji udzielającej pomocy więźniom. W 1933 r. został znów aresztowany i tym razem skazany na siedem lat.

Trafił do więzień w Warszawie i Rawiczu. Prawdopodobnie podczas śledztwa składał zeznania obciążające partyjnych towarzyszy, bo gdy potem odsiadywał wyrok został usunięty z partii za „niegodne zachowanie”. Mimo wszystko wyszedł na tym dobrze - uwięzienie uratowało mu życie. W tym czasie bowiem Stalin rozwiązał KPP i wymordował większość jej działaczy.

Z kolaboranta polityk

Po wybuchu wojny Bierut uciekł y do ZSRR. Pracował tam w różnych miejscach, ale jako byłemu członkowi KPP władze nie bardzo mu ufały. Po ataku Niemiec na ZSRR znalazł się w okupowanym Mińsku Białoruskim. Co ciekawe, podjął tam pracę w zarządzie miejskim.

Była to ewidentna kolaboracja z okupantem, ale Bierut wcale się z tym nie krył. Historycy podejrzewają, że robił to na polecenie sowieckiego wywiadu, z którym miał kontakty od początku lat 30. Z drugiej strony zachowały się relacje świadków, mówiące o Bierucie jako znaczącej postaci kolaboracyjnej administracji, która bardzo źle zapisała się w pamięci mieszkańców.

W 1943 r. przedostał się do Warszawy. Prawdopodobnie ściągnęła go tam Małgorzata Fornalska, działająca wówczas w PPR. Nowa partia komunistyczna przeżywała kryzys wywołany zabójstwami działaczy. Polecony przez Fornalską Bierut miał wzmocnić przerzedzone kierownictwo PPR.

- Moskwa potrzebowała w okupowanej Polsce działaczy komunistycznych, bo po wymordowaniu KPP po prostu ich brakowało. Bierut nie był pierwszoligową postacią, ale też nie był trzeciorzędny, bo już przed wojną pełnił misje zagraniczne z ramienia Kominternu. Poza tym do pracy poleciła go zaufana Moskwy, Fornalska. Wszystko to otworzyło mu drogę awansu do pierwszej ligi - wyjaśnia Piotr Lipiński.

W Warszawie Bierut, używający konspiracyjnego pseudonimu „Tomasz”, wszedł do Komitetu Centralnego PPR. Poznał tam innego działacza z prowincji awansowanego do Warszawy - Władysława Gomułkę. Tak zaczęła się ich wieloletnia znajomość, a jednocześnie rywalizacja, która za parę lat zaprowadzi Gomułkę do więzienia.

Różnili się osobowościami i poglądami. Gomułka był szczery, energiczny i konkretny, Bierut chwiejny, skryty i dwulicowy. Ten pierwszy uważał, że Polska powinna iść własną drogą do komunizmu, inną od sowieckiej. Ten drugi był wiernym uczniem Kominternu i Sowiety uznawał za swoją ojczyznę. Istnienie zaś Polski traktował jak chwilowy taktyczny wybieg, niezbędny dla zdobycia władzy w kraju.

- Mówili mi ludzie, że iskrzyło między nimi od samego początku. Choć dominował zawsze Gomułka - mówi Piotr Lipiński.

Gdy Gomułka zaczął forsować pomysł powołania quasi reprezentacji politycznej podziemnych partii pod nazwą Krajowa Rada Narodowa, Bierut był temu przeciwny. Opierał się też przed objęciem stanowiska przewodniczącego tego fasadowego ciała, obawiając się, że będzie to oznaczało odsunięcie na boczny tor. Gomułka zmusił go więc do przyjęcia funkcji. Ani jeden, ani drugi nie spodziewali się, że stanie się to trampoliną do wielkiej kariery Bieruta.

Formalnie bezpartyjny

KRN, choć powołana bez zgody Moskwy, została zaakceptowana przez Stalina i wykorzystana w jego politycznej rozgrywce o Polskę. Rada, do której faktycznie wchodziła tylko PPR i mało znaczące grupy socjalistów i ludowców, została ogłoszona reprezentacją polskiego społeczeństwa, a jej przewodniczący zyskał rangę głowy państwa.

W tym charakterze Bierut był przyjmowany na Kremlu, spotykał się z premierem Stanisławem Mikołajczykiem i wziął udział w konferencji w Poczdamie. Jako przewodniczący (a potem prezydent) KRN był formalnie bezpartyjny, ale cały czas potajemnie brał udział w posiedzeniach Biura Politycznego PPR.

- Jednocześnie cały czas rywalizował w Gomułką o stanowisko I sekretarza. W pewnym momencie wysłał do Moskwy list, w którym składał donos na „Wiesława”. Zarzucał Gomułce zygzaki „od sekciarstwa do oportunizmu”, siebie zaś przedstawiał jako jedynego ideowego obrońcę partii. Gdy się przyjrzeć temu listowi, to jest on po prostu ordynarnym donosem - komentuje Lipiński.

Dla Stalina był posłusznym i lojalnym podwładnym, któremu można było wydawać polecenia, a gdy trzeba to i zrugać mocnymi słowami. Znana jest opowieść, jak podczas pobytu w Moskwie jesienią 1944 r. Stalin i Mołotow zwymyślali Bieruta za zbyt łagodną politykę prowadzoną w Polsce. Efekt był natychmiastowy - PPR błyskawicznie zaostrzyła kurs, wzmagając represje.

Bierut jako prezydent KRN pełnił funkcję głowy państwa. Mieszkał w Belwederze i wypełniał obowiązki reprezentacyjne. Z ramienia Rady nadzorował MSZ, MON oraz Warszawską Radę Narodową. Nadal był bezpartyjny, ale posiedzenia Biura Politycznego odbywały się u niego w Belwederze.

Wybrany w styczniu 1947 r. Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę o prezydencie państwa. 5 lutego jako jedyny kandydat został wybrany na to stanowisko. Przysięgę zakończył słowami: „Tak mi dopomóż Bóg”.

Spotykał się z prostymi ludźmi, odgruzowywał stolicę, sadził drzewa, fotografował się z dziećmi. Jego współpracownicy wspominali, że lubił władzę i splendor i pozował trochę na prezydentów II RP.

- W gruncie rzeczy był człowiekiem zupełnie pozbawionym charyzmy, urzędnikiem posłusznie wykonującym polecenia. To też różniło go od Gomułki, który miał własne zdanie i nie bał się go wyrażać - podkreśla autor.

W końcu lat 40. i na początku 50. towarzysz „Tomasz” w dużym stopniu odpowiadał za terror rozpętany w kraju. Interesował się procesami, przeglądał akta, pisał nawet konspekty wystąpień oskarżycielskich, proponował kary i zatwierdzał wyroki. Bardzo oszczędnie korzystał z prawa łaski. Był odpowiedzialny za stalinizację Polski i krwawe represje w partii, wojsku i środowiskach uznawanych za wrogie władzy.

Triumwir

Wysoka pozycja, jaką osiągnął zachęciła go do przeprowadzenia rozprawy z Gomułką. Ten ostatni ułatwił mu zresztą sprawę swoimi nieostrożnymi wystąpieniami - sprzeciwianiem się niektórym decyzjom Stalina, krytykowaniem przeszłości KPP, szukaniem odrębnej drogi do komunizmu.

To właśnie Bierut na posiedzeniu KC PPR 31 sierpnia 1948 r. wygłosił referat „O odchyleniu prawicowym i nacjonalistycznym w kierownictwie partii”. Był to atak na Gomułkę, którego odtąd coraz bardziej marginalizowano, a wreszcie w 1951 r. aresztowano.

- Zastanawiałem się, dlaczego Bierut nie doprowadził do tego procesu. Wydaje mi się, że posadzenie „Wiesława” na ławie oskarżonych byłoby uruchomieniem mechanizmu czystki, takiej jak w ZSRR. Bierut zdawał sobie sprawę, że zgodnie z logiką rewolucji następny w kolejce byłby on sam - zauważa autor.

W grudniu 1948 r. w Warszawie odbył się kongres Zjednoczeniowy PPR i PPS, na którym utworzono Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. 22 grudnia Bierut został wybrany przewodniczącym Komitetu Centralnego. Zrezygnowano więc z fikcyjnej bezpartyjności głowy państwa.

Faktycznie rządził w triumwiracie z Jakubem Bermanem i Hilarym Mincem, którzy górowali nad nim inteligencją i wykształceniem. - Wydaje mi się, że decyzje podejmowali wspólnie, ale ostateczny głos zawsze miał jednak Bierut. Bez wątpienia tamci dwaj byli dla niego niezbędnym wsparciem i bez nich nie byłby w stanie rządzić - mówi Lipiński.

Fatalny przywódca

Terror w Polsce zelżał nieco po śmierci Stalina w 1953 r. Bierut, choć wstrząśnięty odejściem swojego idola, nie zamierzał zmieniać stalinowskiego kursu. Przymierzał się do przeprowadzenia aresztowań prymasa Wyszyńskiego i marsz. Roli-Żymierskiego.

Na coraz głośniejsze w społeczeństwie głosy domagające się odejścia od stalinizmu Bierut reagował połowicznie. Tzn. jednocześnie potępiał wypaczenia aparatu bezpieczeństwa i podkreślał konieczność nieustannej walki z wrogami ustroju.

W lutym 1956 r. wraz z delegacją wyjechał do Moskwy na XX Zjazd KPZR. Wygłoszony tam przez Chruszczowa referat o zbrodniach Stalina wstrząsnął nim. Na pewno miało to wpływ na pogorszenie się jego stanu zdrowia. Już wcześniej przeszedł zapalenie płuc, teraz zaś, w Moskwie, poważnie zachorował. Stracił przytomność, a potem przeszedł ciężki zawał serca, w wyniku którego zmarł. Zwłoki przewieziono do Warszawy i po ogólnokrajowych uroczystościach żałobnych pochowano na Powązkach.

- Gdy rozmawiałem z żyjącymi polskimi komunistami, to nawet wśród nich trudno było znaleźć entuzjastów Bieruta i zwolenników jego drogi do komunizmu. 99 proc. tych starych komunistów uważało, że stalinizm był błędem. Nawet, gdyby ich zapytać, czy Bierut zasłużył na grób w alei Zasłużonych na Powązkach, to odpowiedzieliby, że absolutnie nie. Uważali, że był to fatalny przywódca, nawet z punktu widzenia komunizmu - podsumowuje Piotr Lipiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kariera towarzysza „Tomasza”. Posłuszny, bezbarwny i mierny - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl