Kłótnie, groźby i bijatyki. Chcą ubezwłasnowolnić rodzeństwo

Uwaga TVN
Agnieszka, Wioleta i Jarosław mają orzeczenia o umiarkowanej niepełnosprawności umysłowej. Choć cała trójka jest samodzielna i dobrze sobie radzi, to reszta z dziesięciorga rodzeństwa chce ich ubezwłasnowolnić. Czy chodzi o ich dobro, czy przejęcie rodzinnego majątku?

Agnieszka, Wioleta i Jarosław mieszkają w domu rodzinnym. Reszta ich rodzeństwa wyprowadziła się i założyła własne rodziny. Od śmierci ojca rodziny, czyli od ponad pół roku kłótnie między rodzeństwem to niemal codzienność.

- Do pierwszej kłótni doszło już po śmierci taty. [Brat z żoną – red.] wprowadził się i zaczął się nad nami znęcać. Machał rękoma, brał się do bicia. Zaczął nas wyzywać od czubków, mówił, że odda nas do ośrodka. Żyjemy w strachu – przyznaje Jarosław Gogolin i dodaje: To brat wszystko buntuje. Dzwoni po rodzeństwo i to rodzeństwo, które przyjeżdża i się znęcają nad nami. Chcą nam pozabierać renty, żebyśmy nie mieli dostępu do swoich pieniędzy, nawet, żebyśmy nie robili zakupów. Jak żył tata, to nas chronił, a jak nie ma taty, to robią z nami, co chcą.

Trójka niepełnosprawnego rodzeństwa utrzymuje się z renty. Są samodzielni i nie potrzebują dodatkowej pomocy. - Mam 37 lat. Nigdy nie korzystałam ze wsparcia ośrodka pomocy społecznej. Zakupy robimy sami, sami płacimy rachunki – mówi Agnieszka Gogolin.

- Oni wszystko robią sami. I gotują, i sprzątają, i zakupy robią sami. W ogóle nie trzeba im pomagać – potwierdza kuzynka rodzeństwa Agnieszka Piotrowska.

Mimo to, jedna z usamodzielnionych sióstr złożyła wniosek do sądu o całkowite ubezwłasnowolnienie Agnieszki, Wiolety i Jarosława. W uzasadnieniu napisała, że od czasu śmierci ojca nie są oni w stanie funkcjonować samodzielnie i reszta rodzeństwa musi im pomagać.

- Ten dokument przez przypadek dostał się w ręce Jarka. Nie wiedział, co to jest ubezwłasnowolnienie, zapytał mnie i mu wytłumaczyłam – mówi Piotrowska.

O kłótnie między rodzeństwem zapytaliśmy sąsiadów. Ich zdaniem w całej sprawie nie chodzi o dobro niepełnosprawnej trójki, ale o podział majątku. - Mieszkam tu od urodzenia. Tu chodzi przede wszystkim o ziemię. Około 60-70 tys. zł kosztuje hektar ziemi, a gospodarstwo ma siedem hektarów – wskazuje Czesław Bolewski.

W obawie przed nękaniem ze strony usamodzielnionego rodzeństwa trójka niepełnosprawnych zwróciła się o poradę do ośrodka pomocy społecznej, ale bezskutecznie. O całą sprawę zapytaliśmy gminnych urzędników.

- To dla nas niepokojąca sytuacja, kiedy rodzinne spory rozstrzygane są na zewnątrz. Nie powinno to mieć miejsca, zwłaszcza w tak dużej rodzinie, kiedy jedna część powinna wspierać drugą – mówi Tomasz Krasicki, wójt gminy Czernikowo.

Agnieszka, Wioleta i Jarosław czekają na rozstrzygnięcie sądu ws. ubezwłasnowolnienia.

- Jeśli sąd powoła nas na świadków to będziemy stali na stanowisku, że cała trójka może sama stanowić o sobie – dodaje Krasicki.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Ania
najlepszym rozwiązaniem byłaby adopcja zagraniczna tego młodszego rodzeństwa!!!
Z
Załamana
To ciebie jeden z drugim powinno się ubezwłasnowolnić, skoro nic nie rozumiesz z tego tekstu. Facet miał gospodarkę, wykarmił i wychował na nie tą 10 dzieci, nie miał pomocy z opieki społecznej i 500+. A rentę to te dzieci chore mogą mieć po ojcu. Nadajesz się do wora z tą resztą pazernego rodzeństwa.
A
Ania
Jak najbardziej jestem za adopcjami zagranicznymi!!!
...
Ziemia warta z pół miliona, renta bo przecież to szlachta i nie będzie uprawiać tej ziemi, nic dziwnego że podatki wsiąkają w miliony tego czegoś, 10 dzieci narobił a społeczeństwo niech na to zasuwa 12/7 za miskę ryżu.
A
Ann
jw.
Wróć na i.pl Portal i.pl