Korespondencja z USA. W USA Indianie najbardziej ucierpieli przez pandemię

Aneta Radziejowska
Jim Jill, Indianka, doradczyni Bidena ds. walki z epidemią
Jim Jill, Indianka, doradczyni Bidena ds. walki z epidemią
To właśnie rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej najbardziej ucierpieli przez pandemię. Choć Indianie stanowią zaledwie 9 proc. populacji USA, to są ofiarami aż 15 proc. zgonów w kraju.

Niektóre rezerwaty, w których mieszkają Indianie, musiały walczyć w osamotnieniu. Sioux z Północnej Dakoty w maju, gdy stwierdzono tam jeden przypadek (na 12 tysięcy mieszkańców) zachorowania, zamknął drogi przejazdowe. Od czerwca jest tam również nakaz noszenia maseczek.

W ten sposób Sioux - gdy wkoło nie robiono nic - starał się chronić swoją społeczność.

Czekając na straż pożarną

Gubernator całego liczącego 885 tysięcy mieszkańców stanu, Kristi Noem, zagrożenie lekceważyła. Nie tylko nie zarządziła żadnych ograniczeń, ale nawet próbowała zlikwidować te, które wprowadziło Sioux. Efekt? Obecnie Północna Dakota ma najwyższy w USA wskaźnik zachorowań i zgonów.

- Jesteśmy jak w pułapce w płonącym domu- stwierdza Remi Bald Eagle, rzecznik prasowy Narodu Sioux. - Szczepionka w takim wypadku jest jak straż pożarna. Wszyscy się zastanawiamy, czy zdąży dotrzeć, zanim dopadną nas płomienie.
Duża część Indian żyjących w rezerwatach cierpi na cukrzycę, astmę, choroby krążenia. A przy tym mają przecież utrudniony dostęp do opieki medycznej.

Protesty

Służby epidemiologiczne działające na terenach rezerwatów w całych Stanach miały jeszcze jedną trudność: CDC, czyli coś w rodzaju polskiego Sanepidu, na początku epidemii nie chciało udostępniać wyników testów na koronawirusa w podziale na konkretne tereny. Motywowali to - oczywiście - ochroną danych.

Co więcej, przypadków z rezerwatów nie doliczano do ogólnej liczby zachorowań.

Członkowie plemion, lekarze i pracownicy socjalni zaczęli protestować.

Zdaniem Abigail Echo-Hawk z narodu Pawnee, która jest dyrektorką Urban Indian Health Institute, nieuwzględnianie zachorowań w rezerwatach - a co za tym idzie, również nieuwzględnianie ich przy podziale leków i szczepionek - to jeszcze jeden sposób, żeby zmniejszyć populację Indian.

- Pandemia to do tego idealna sytuacja - mówi Echo-Hawk. - Borykamy się przecież z innymi chorobami. Indianie ze względu na odcięcie od naturalnej dla nich diety, chorują i są z pokolenia na pokolenie słabsi. Mają też wyższy wskaźnik samobójstw i depresji.
Bez turystyki jest krucho

Problem ma też Navajo, doskonale zorganizowany i dość bogaty naród. Ma własne szkoły, telewizję, prasę. Ale wszystko to rozrzucone na przestrzeni 70. tysięcy kilometrów kwadratowych i trzech stanach. W samym rezerwacie żyje się głównie z ruchu turystycznego, który przecież przez pandemię zamarł, zamknięto dostęp do leżącego na terenie rezerwatu Monument Valley i innych znanych miejsc. Na początku grudnia więcej niż połowa z liczącej nieco ponad 300 tysięcy społeczności Navajo musiała zgłosić się po pomoc finansową do organizacji federalnych.

W ich rezerwacie zarejestrowano prawie 17 tysięcy chorych i 656 zgonów. Zarządzili absolutny zakaz wychodzenia z domu. Tylko jedna osoba może jechać po zaopatrzenie. Reszta nie wychodzi. Problemem obecnie jest to, co jeszcze niedawno pozwalało im trzymać się razem i budować społeczność; wielopokoleniowe gospodarstwa, w których młodsi wyjeżdżali do pracy poza rezerwat, a starsi zostawali z najmłodszymi oraz trwające niekiedy wiele tygodni wymiany krewnych: babcia z Utah zamieniała się na miejsce z babcią z Arizony, przy okazji podróżowali wspólnie także sąsiedzi.

Nadzieja w Jill Jim!

O tym, co się dzieje w niektórych małych rezerwatach, nawet nie wiemy. Nie ma w nich internetu i zasięgu. To osady na pustyniach lub w głębi gór, gdzie nie trafiają ani turyści, ani... nikt. Chyba że zabłądzi. Ich mieszkańcy żyją na ogół z tego, co sami wyprodukują oraz z pomocy federalnej.

Joe Biden, choć jeszcze nie objął urzędu prezydenta, już powołał doradczynię do spraw walki z COVID-19, dr Jill Jim. Indiankę.
Jill Jim zna perfekcyjnie język Navajo, co jest wśród jej narodu cenione. Przez lata był to język tępiony przez misjonarzy i wysłanników federalnych, a następnie odrzucony przez młodzież, znany nielicznym. Dużo zrobiono, żeby go ocalić...
Dr Jim uzyskała tytuł doktora w dziedzinie zdrowia publicznego. Napisała i obroniła pracę na temat różnic w kosztach leczenia Indian amerykańskich i nielatynoskich, białych pacjentów z rakiem płuc. Pracowała w służbie zdrowia Navajo i jako epidemiolog. Na oficjalnych spotkaniach pojawia się ubrana w sposób, który można odczytać jako rodzaj komunikatu: spódnica, żakiet, bluzka, jak tysiące pracujących kobiet na całym świecie, ale nosi do tego obłędnie kolorową, wyrazistą biżuterię swojego narodu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Korespondencja z USA. W USA Indianie najbardziej ucierpieli przez pandemię - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl