Małgorzata Foremniak: życie to scenariusz, który mamy do odegrania

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Sylwia Dąbrowa
- Wierzę, że ten scenariusz jest elastyczny i oferuje różne ścieżki rozwoju. Posiadamy wolną wolę, dzięki której możemy dokonywać wyborów, kierując się sercem i umysłem - mówi Małgorzata Foremniak, aktorka.

Z czym kojarzą się pani święta wielkanocne? I które ze wspomnień dotyczących Wielkanocy jako pierwsze pojawia się w pani głowie?

Kiedy myślę o Wielkanocy, widzę w wyobraźni przede wszystkim kolory żółci i zieleni. To czas wiosny, odradzania się przyrody, a ja z naturą czuję głęboką więź. Moje wspomnienia dotyczą czasu, który spędzałam u moich dziadków na wsi. Byłam u nich w każde wakacje, a także na święta - rodzice, a zwłaszcza mama podtrzymywała tę tradycję, aby święta celebrować razem z dziadkami. To stąd Wielkanoc kojarzy mi się z kolorami i ludowymi tradycjami. U babci tworzyliśmy pisanki, malowanki, różne dekoracje, precyzyjnie wycinaliśmy nożyczkami papierowe serwety. Dom zawsze był odświeżony, ściany pobielone, niektóre elementy domu malowało się na niebiesko. Wielkanoc kojarzy mi się też z kaczeńcami, które zbierałam na łące, z kwitnącymi drzewami w sadzie czy na polach, dokąd zabierał mnie mój dziadek. Teraz, kiedy jestem dorosłą kobietą, a moi dziadkowie już odeszli, bardzo brakuje mi tych chwil. W jednym z miejsc, gdzie sprzedawane są ludowe ozdoby, znalazłam przepięknego pająka, którego powiesiłam przy suficie. Jest dla mnie symbolem tych wszystkich niezapomnianych, świątecznych momentów spędzonych w domu dziadków.

Co jeszcze zostało w pani domu z tamtych czasów? Jak dziś świętuje pani Wielkanoc?

W dzisiejszych czasach obchodzenie Wielkanocy przybrało nieco inny wymiar. Żyjemy w pośpiechu, ciągle zabiegani, a każdą wolną chwilę staramy się poświęcić na chwile spędzone z rodziną. Gdy tylko nadarza się możliwość, uciekam na łono natury, do mojego wiejskiego azylu. Jednak to, co naprawdę uważam za najcenniejsze w świętach - niezależnie od tego, czy jest to Wielkanoc, czy inne święto - to możliwość bycia razem. Wspólne przygotowywanie posiłków, pieczenie sernika, przygotowywanie babki, długie spacery oraz rozmowy, te wszystkie momenty z bliskimi są bezcenne. Wielkanoc to dla mnie czas, który pozwala spojrzeć na życie, jak na ciągły proces przemiany, który zawsze proponuje szansę na nowy początek. To życie, z jego niezwykłą siłą, które objawia się w pełni, kiedy nawiązujemy z nim głęboki kontakt; staje się znakiem nowego początku.

Jest pani znana z wielu różnych ról, czy ma pani ulubioną postać, którą zagrała i która panią odmieniła, zmieniła pani spojrzenie na świat, życie czy ludzi?

W każdej z nich odnalazłam coś, co pozwoliło mi spojrzeć na świat, życie, a nawet na siebie z nowej perspektywy. Każda postać, z którą się utożsamiałam, wniosła do mojego życia odrobinę przemiany, otwierając przede mną nowe horyzonty myślenia i odczuwania. Przykładowo, rola Ash w japońskim filmie „Avalon” była dla mnie spotkaniem z samotnością w odrealnionym świecie, gdzie esencją przetrwania było znalezienie choćby iskierki energii. W „Bożych skrawkach” wcieliłam się w postać kobiety, która w czasie wojny otwiera swoje serce i dom dla żydowskiego dziecka. Zetknęłam się wówczas z niezwykłą siłą macierzyństwa i odwagą, której wymaga ochrona bliskich w najtrudniejszych okolicznościach. Ta rola nauczyła mnie niezwykłej empatii i zrozumienia dla ludzkich dramatów. W „Czerwonym pająku” poczułam, jak żyje się w zimnym domu, w którym nie ma miłości, a jedynym ruchem jest tykający zegar. W takim domu wychowuje się syna. Z chłodnego domu wychodzą chłodni ludzie. Wówczas odkryłam, jak otoczenie pełne chłodu i braku miłości kształtuje ludzkie charaktery. To doświadczenie było dla mnie głębokim zanurzeniem w smutną rzeczywistość niektórych domów i relacji. I w końcu moja cudowna „Sonata” - to podróż przez życie kobiety walczącej z przeciwnościami losu, która wychowuje dziecko z niepełnosprawnością. Praca nad tą rolą uświadomiła mi wyzwania, przed którymi stają matki w podobnej sytuacji, a także siłę i determinację, jaką muszą wykazać, by zapewnić swoim dzieciom lepszą przyszłość. Dodatkowo poznanie prawdziwej bohaterki tej historii - Małgosi Płonki było dla mnie czymś niezwykle bogatym i wartościowym w moim prywatnym życiu. Ostatnio, w serialu „Krew” wcieliłam się w postać kobiety mierzącej się ze śmiertelną chorobą. Ta rola była dla mnie szansą na głębokie zrozumienie wewnętrznych buntów, złości, a także procesu akceptacji. Praca nad tą postacią, wspólnie z coachem Anią Skorupą, okazała się niezwykle intensywnym i odkrywczym doświadczeniem, pokazującym, jak aktorstwo pozwala na zgłębianie różnorodnych aspektów ludzkiego istnienia. Przy tej okazji dokonałam odkrycia, w jaki sposób mój umysł w połączeniu z sercem wskazuje, jak rozumieć tę kobietę, którą gram. To było dla mnie coś zupełnie wyjątkowego, jakbym czerpała z...

… niektórzy mówią - z pola informacji?

Właśnie! Znalazłam się w świecie, którego nie znałam, w tematyce, której nigdy nie dotknęłam, a zobaczyłam, że mogę się stać tą postacią, dogłębnie ją zrozumieć. To było dla mnie niesamowite odkrycie.

Przygotowałam pytanie, co sprawia, że praca aktorska jest tak wyjątkowa, ale mam wrażenie, że odpowiedziała Pani na to pytanie. Dlaczego została Pani aktorką?

Kiedy byłam młodą dziewczyną, aktorstwo było dla mnie fascynujące ze względu na możliwość wcielania się w rozmaite postacie i przeżywania z nimi niezliczonych przygód. Początkowo nie postrzegałam tego zawodu w tak głęboki sposób, jak robię to obecnie, po latach doświadczenia na scenie i przed kamerą. Dziś aktorstwo, w moim mniemaniu, jest domeną osób o wyjątkowej wrażliwości, które, choć mogą mieć trudności z wyrażaniem emocji w życiu codziennym, znajdują w tej profesji ujście dla swoich wewnętrznych przeżyć. Z czasem, już jako dojrzała kobieta i doświadczona aktorka, zdałam sobie sprawę, że ta praca odsłania przede mną istotę życia. Możliwość zagłębiania się w inne perspektywy, różnorodne spojrzenia na świat, unikalne doświadczenia innych ludzi to, jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi - jest dla mnie bramą do odkrywania tajemnicy życia. Aktorstwo pozwala mi wcielać się w rozmaite postacie, ale też zbliżać się do rozwiązania tej wielkiej zagadki. Praca nad każdą rolą wymaga ode mnie zgłębiania różnych bodźców - czytam, oglądam filmy, prowadzę rozmowy z ludźmi, wchodząc w światy innych kultur, profesji, mentalności. Dzięki temu moje życie staje się bogatsze o doświadczenia, których być może nigdy bym nie zaznała, gdybym nie została aktorką. To właśnie te nieustanne odkrycia i możliwość dotykania różnorodności świata czynią tę pracę tak wyjątkową. A także pozwalają mi na osobisty rozwój i spełnienie w życiu.

Czy doświadczenia z filmów, seriali, w których pokazuje pani pewną siebie, silną niezależną kobietę można przenieść na życie prywatne? Innymi słowy, czy z tego, co pani przeżyła, odgrywając te role, może potem czerpać siłę w życiu codziennym?

Absolutnie! Doświadczenia zdobyte na planie filmowym i scenie teatralnej mają ogromny wpływ na moje życie osobiste. Teatr, w moim przekonaniu, odgrywa tu główną rolę - wymaga ode mnie pełnego zaangażowania niezależnie od własnego stanu emocjonalnego. A to nierzadko okazuje się być swoistym ratunkiem, zwłaszcza w tych trudniejszych momentach życia. Wejście na scenę i całkowite oddanie się roli pozwala mi na chwilowe oderwanie się od problemów dnia codziennego, a po spektaklu czuję się jak odnowiona, oczyszczona z negatywnych emocji. Gdy wcielam się w postać, która emanuje siłą i determinacją, staje się ona dla mnie wsparciem, dodaje mi odwagi również w życiu prywatnym. Teatr jest wtedy niczym terapia, która nie tylko leczy, ale też inspiruje do zmian i samorozwoju. Czasami, całkowicie zanurzając się w rolę, znajduję ucieczkę od skomplikowanej osobistej rzeczywistości. To bywa niezwykle uwalniające. Jest też coś fascynującego w procesie budowania postaci - moment, w którym, stając się nią, dokonuję pewnych odkryć i przemyśleń, które później również przenoszę do własnego życia. Przykładowo, praca nad rolą, która wymaga od mnie pogodzenia się z pewnymi aspektami życia, wnosi do mojej prywatnej przestrzeni nową mądrość i pozwala na osiągnięcie głębszego dystansu do otaczającej mnie rzeczywistości. Zawód aktora, tak trudny, pełen wyzwań i czasem stresujący, niesie więc za sobą również pozytywne rzeczy - wzmacnia, pobudza i ożywia. Jest niczym wachlarz doświadczeń, który pomaga w życiu codziennym; dodaje sił i inspiracji.

Miała pani taki moment w życiu, kiedy zwątpiła w siebie jako aktorka?

Zwątpienie, można powiedzieć, jest nieodłącznym elementem naszego zawodu. W aktorstwie nieustannie poddajemy się ocenie - wkładamy całe serce w to, co robimy, starając się przekazać jak najwięcej w każdej roli. Jednak nie zawsze nasze wysiłki spotykają się z oczekiwaną reakcją czy uznaniem. Nie każdemu nasza praca przypadnie do gustu, nie każdy ją doceni czy zaakceptuje, a to może być źródłem frustracji. Czekanie, to słowo, które doskonale opisuje naszą profesję. Część naszej pracy polega na oczekiwaniu - na następną rolę, na projekt, który nas zainspiruje i pozwoli się rozwijać. Nie zawsze otrzymujemy propozycje, które nas uskrzydlają, niektóre z nich mogą nawet wydawać się krokiem wstecz. Ale takie są realia naszego zawodu, czasami przyjmujemy role, które niekoniecznie odzwierciedlają nasze marzenia, aby zapewnić sobie byt. Oddając się pracy, dajemy z siebie wszystko, eksponując własną wrażliwość, która bywa wystawiona na próbę. Doświadczamy frustracji również wtedy, kiedy jesteśmy szufladkowani; wciąż otrzymujemy podobne propozycje, podczas gdy my sami czujemy, że jesteśmy już na zupełnie innym etapie. Odmawianie wówczas, zwłaszcza kiedy niesie to za sobą konsekwencje materialne, wymaga sporej determinacji i odwagi, aby walczyć o własne przekonania i własną drogę.

Jak więc pozostać sobą, będąc aktorką?

Bycie sobą w zawodzie tak wymagającym jak aktorstwo jest prawdziwym wyzwaniem i zależy od wielu czynników: od warunków, sytuacji, a czasem trudnych wyborów między mniejszym złem. Decyzje te nie dotyczą tylko ról, ale także ludzi, z którymi współpracujemy - to dla mnie jest kluczowe. Ponieważ aktorstwo to praca z wrażliwością i pełnym oddaniem. Kiedy wokół są osoby, które nie rezonują z nami, „nie grają” w tę samą melodię, to może to być wyjątkowo trudne. W takich momentach niezbędne jest czasem odcięcie się, by zachować wewnętrzną higienę i zadbać o swoje wnętrze, bo ono musi służyć nam przez lata. Każde zranienie, każda frustracja może odbić się na naszym zdrowiu psychicznym czy poczuciu wartości. Przyznam, że w mojej karierze były momenty, kiedy decydowałam się na projekty nie do końca zgodne z moją intuicją artystyczną, podyktowane koniecznością. Często kończyło się to negatywnymi dla mnie konsekwencjami. Te doświadczenia nauczyły mnie, że ważne jest, aby dokonywać wyborów w zgodzie z własnym wnętrzem, nawet jeśli oznacza to rezygnację z pewnych możliwości. Koszty niezgodnej ze sobą decyzji mogą być odczuwalne dłużej niż trwał sam projekt. Nie jest to gra warta świeczki. Ale mam też świadomość, że czasem warto popełniać błędy. One stają się naszymi najlepszymi nauczycielami i doradcami; pomagają następnie dokonywać takich wyborów, które będą w zgodzie z naszym wnętrzem.

Czy jest coś czego Pani w swojej karierze nie zrobiła, a marzy o tym, żeby to zrealizować?

Jeśli miałabym wskazać coś, czego jeszcze nie doświadczyłam, to z pewnością byłoby to uczestnictwo w projektach, które stanowią aktorskie wyzwanie. Teraz, będąc w dojrzałym wieku, posiadając bogate doświadczenie i swoje własne, przemyślane podejście do życia, wypracowaną hierarchię wartości, liczy się dla mnie przeżycie wspaniałej przygody, a przede wszystkim chcę pracować z ciekawymi, kreatywnymi ludźmi. Istotne dziś stało się dla mnie, z kim dzielę przestrzeń w pracy i jaką atmosferę wspólnie tworzymy. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego, niż angażowanie się w projekty, które nie tylko pobudzają do działania, ale są też realizowane w towarzystwie wrażliwych i kreatywnych twórców, skupionych na wspólnym celu. Każda osoba wnosi do takiego przedsięwzięcia swój unikatowy wkład, wszyscy współtworzymy wówczas coś wyjątkowego. To jest największa przyjemność. W takich projektach życzę sobie brać udział.

W opinii publicznej istnieje wyobrażenie, że gwiazdy filmowe czy teatralne pławią się w luksusie; korzystają z wszelkich dóbr. Czym dla pani jest luksus i jakie ma znaczenie?

Myślę, że każdy ma swoją definicję luksusu. Dla jednych będzie to na przykład duża zasobność. Luksus, w moim pojmowaniu, oznacza coś zupełnie innego. Dla mnie największym luksusem jest spokój - zarówno w życiu, jak i w sercu, oraz poczucie bezpieczeństwa. Cenię sobie bliskość i możliwość dzielenia się miłością, bycia kochanym i możliwością kochania innych. To są fundamenty mojego poczucia luksusu. Wszystko inne, jak mówią moi znajomi, można „wypracować”.

Nie pytam bez powodu, bo jest pani ambasadorką marki House of Diamond. Co sprawia, że dany przedmiot jest naprawdę luksusowy? Czy kobiety czują się luksusowo, kiedy mogą mieć na sobie brylantową kolię?

Odkąd spotkałam Piotra Janiszewskiego, który jest właścicielem marki House of Diamond, miałam okazję przyjrzeć się temu, co sprawia, że przedmiot może być uznany za naprawdę luksusowy. Dla mnie piękno przedmiotów, takich jak diamentowa biżuteria, stanowi formę sztuki. Zwłaszcza diamenty, zawsze kojarzyły mi się z elegancją i blaskiem gwiazd filmowych. Jednak po bliższym poznaniu diamentów jako kamieni szlachetnych, moje podejście uległo zmianie. Diament, z jego historią ponad trzech miliardów lat i skomplikowanym procesem tworzenia, stanowi dla mnie historię Ziemi. Sam proces tworzenia biżuterii diamentowej wymaga nie tylko artystycznej wizji, ale i rzemiosła najwyższej klasy. Posiadanie i noszenie tak wyrafinowanej ozdoby to dla mnie obcowanie z dziełem sztuki. Ważna jest nie tylko estetyka, ale i historia - zarówno ta ukryta w samym kamieniu, jak i ludzka. Na przykład pierścionek odziedziczony po mojej mamie niesie dla mnie olbrzymią wartość emocjonalną. Zatem luksus w biżuterii nie ograniczam jedynie do jej materialnego aspektu. To przede wszystkim sztuka, historia i emocje, które są z nią związane. Niektórzy znawcy mówią, że diament ma ogień albo, mówią, że ma życie. Tak nazywają te kamienie, które iskrzą, odbijając promienie światła. Ale by to osiągnąć, trzeba nieprawdopodobnej wręcz precyzji szlifu. Stąd też o źle oszlifowanym kamieniu mówi się, że wygląda, jakby był uśpiony. I ja też od tej strony zaczęłam patrzeć na biżuterię, która podobnie jak sztuka staje się czymś więcej niż tylko przedmiotem.

Po latach doświadczeń, zagranych rolach, spotkaniach z wieloma różnymi ludźmi, przeżyciu najróżniejszych sytuacji, co dzisiaj dla pani najbardziej liczy się życiu?

Nie chciałabym używać wielkich słów, ale życiowe doświadczenia nauczyły mnie, że ważny jest dystans do wielu spraw. Odkryłam, że im mniej pokładam oczekiwań w tym, co niesie przyszłość, tym rzadziej zostaję niemile zaskoczona przez życie. Taki sposób myślenia wprowadza balans w życiu.

Uczę się tego!

Ja również. Uczę się tego każdego dnia, zarówno w kontekście wydarzeń, jak i relacji z ludźmi. Ludzie się zmieniają i mają do tego pełne prawo - to pozwala im, jak i mnie, ewoluować. Spodobało mi się zdanie, które przeczytałam kiedyś w książce, że we wszechświecie króluje prawo wolnostojeństwa.

Jak to rozumieć?

Oznacza to dla mnie, że znam i szanuję własne granice, ale staram się również respektować granice innych. To rozumienie, że mimo oczekiwań i różnorodności, każdy z nas jest odrębnym światem, ale razem tworzymy coś większego, bardziej złożonego. Uczę się szanować własne potrzeby i uczucia, a jednocześnie słuchać i rozumieć potrzeby innych. To zrozumienie własnych słabości i niedoskonałości pozwala mi lepiej empatyzować z innymi, dzięki temu buduję większą tolerancję i łagodność wobec siebie i świata. Moim życzeniem jest, aby moje życie płynęło jak woda - zawsze znajdująca drogę, dostosowująca się do otoczenia bez utraty własnej wartości.

Co kieruje pani życiem? Wierzy pani w przeznaczenie?

Nie jestem pewna, czy przeznaczenie jest odpowiednim słowem. Wierzę, że przychodzimy na świat z pewnym planem, którego zarysy są nakreślone jeszcze zanim nasze życie przybierze ziemską formę. Istotne jest jednak to, jakie lekcje wyciągamy z podjętych decyzji i jak radzimy sobie z konsekwencjami tych wyborów. Życie stawia przed nami różnorodne wyzwania, lecz najważniejsze, wydaje mi się jest to, w jaki sposób na te wyzwania reagujemy. Czy potrafimy wyjść z nich silniejsi, czy też obarczamy się ciężarem, który ciągnie nas w dół i może wpłynąć na naszą przyszłość, a nawet na kolejne wcielenia. Jestem przekonana, że życie to scenariusz, który mamy do odegrania, ale jednocześnie wierzę, że ten scenariusz jest elastyczny i oferuje różne ścieżki rozwoju. Posiadamy wolną wolę, dzięki której możemy dokonywać wyborów, kierując się sercem i umysłem. To ogromna wartość bycia człowiekiem - mamy zdolność do dokonywania zmian, do odwracania się od błędnych decyzji, do przeproszenia. Sami kształtujemy swoje życie, szlifujemy swój charakter i ostatecznie to od nas zależy, czy nasze życie zabłyśnie jak diament pełen ognia, czy pozostanie nieodkrytym, uśpionym potencjałem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl