Starcie Igi Świątek z polskim dziennikarzem przedstawiamy niemal dosłownie.
Kiedy łatwo przegrałaś pierwszego seta, jak to było w meczu z kazachską tenisistką (Jeleną Rybakiną)... Zastanawiam się, dlaczego tak łatwo poddałaś trzeciego seta? Czy już myślałaś, dlaczego tak się stało? Z powodu twojej przeciwniczki czy twojej winy?
– No, ale jak to? Co to jest za pytanie? – dziwiła się Świątek.
Pytanie brzmi, co wydarzyło się w trzecim secie.
– No to co, następnym razem mam przegrać 1:6 pierwszego seta, bo macie teorię, że...
Nie, nie, żartuję, oczywiście. Wygląda na to, że pierwszy set kosztował cię zbyt wiele emocji i...
– Ale sekundę... jest problem teraz, że walczyłam w pierwszym secie i wydłużyłam mecz?
Nie, nie, nie.
– To jakie jest pytanie?
Pytanie brzmi, jaka jest różnica między tym meczem a niedzielnym meczem z Jeleną Rybakiną, kiedy udało się pani odwrócić losy meczu?
– Przede wszystkim różnica tkwi w przeciwniczce, w warunkach – niemal we wszystkim.
Zdenerwowaniu Świątek i jej uszypliwości w odpowiedziach, nie ma się co dziwić. Od roku, od zwycięstwa na Roland Garros właśnie, nie udało jej się wygrać żadnego turneju, mało tego – nie awansowała ani razu do finału.
Mimo wszystko, choć poniosła kolejną dotkliwą porażkę na swoich ulubionych kortach w Paryżu, udało jej się zgarnąć całkiem pokaźną sumkę – 690 tysięcy euro za dojście do półfinału przy 2,4 mln euro za zdobycie tytułu w 2024 roku,
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią
