Przemysław Świderski
Dubieniecki w październiku za kaucją 3 mln zł, opuścił areszt tymczasowy gdzie trafił ponad rok wcześniej. Prokuratura zarzuca mu m.in. kierowanie grupą przestępczą, która miała dopuścić się wyłudzenia 14,5 mln zł z PFRON.
Początkowo mec. Łukasz Rumszek reprezentujący Dubienieckiego domagał się rozprawy za zamkniętymi drzwi i przesunięcia terminu ze względu na chęć dostarczenia obszerniejszego materiału dowodowego i przesłuchania świadka na okoliczność niewinności prawnika. - Nie może być tak by prokurator przez samo postawienie zarzutu decydował o życiu zawodowym adwokata – mówił mec. Rumszek, który podkreślał, że przyczyną zawieszenia Dubienieckiego – w jego opinii - było zniesione właśnie tymczasowe aresztowanie, wobec prawnika obowiązuje domniemanie niewinności [tymczasem nie został on skazany, ani nawet oskarżony, dop. red.].
- Istotą posiedzenia jest to, że nastąpiło „istotne poderwanie zaufania do osoby” - tłumaczył z kolei odnosząc się do zarzutów stawianych Dubienieckiemu rzecznik dyscyplinarny adw. Bartosz Golejewski, który wskazywał, że niezależne krakowskie sądy różnych instancji niezmiennie utrzymywały areszt wobec prawnika.
Marcin Dubieniecki ma wyjść na wolność. Przekazano 3 mln zł kaucji
Najmocniej jednak wybrzmiały słowa samego podejrzanego:
- Jestem osobą niewinną. W stosunku do mnie, jak i każdego obywatela i członka samorządu adwokackiego obowiązuje domniemanie niewinności. Nie ma żadnego dowodu winy – przekonywał mec. Dubieniecki, który przekonywał, że areszt zastosowany wobec niego miał charakter „stricte wydobywczy”, a uchylenie aresztowania po 14 miesiącach, według stanu jego wiedzy „wynikało z faktu, że „tego stanu bezprawia nie chciały dłużej utrzymywać sądy apelacyjne”.
- A weźcie z tej śmierci, po Lechu Kaczyńskim – miał usłyszeć od prokuratora, zapytanego o to skąd ma wziąć 3 mln zł poręczenia majątkowego. Wskazywał również na inne rzekomo rażące działania prokuratury: wykorzystywanie służb – w tym CBA do „zbierania haków”, które miały skłonić najbliższych do zeznań przeciw niemu. Przekonywał również, że nie może doczekać się zakończenia śledztwa bo dopiero wtedy będzie mógł mówić o „awansach” i „romansach” - jakie w prokuraturze stały za jego sprawą.