W poniedziałek niejeden telefon do szkoły rozgrzał się do czerwoności. Dzwonili zdenerwowani rodzice z pytaniem, czy matury są zagrożone, jednak jednoznacznej odpowiedzi nie uzyskiwali. Z drugiej strony dyrektorzy placówek namawiali strajkujących nauczycieli, aby zawiesili protest. Sami zaś protestujący czekali na wytyczne z centrali. Tak wczoraj wyglądaływ Lublinie przygotowania do mających się rozpocząć 6 maja matur.
By egzamin dojrzałości mógł się odbyć, nauczyciele najpierw muszą przeprowadzić klasyfikację uczniów, czyli wystawić stopnie. Dopiero wówczas maturzyści będą mogli podejść do matury.
- U nas klasyfikacja miała być we wtorek, ale już wiadomo, że do niej nie dojdzie - poinformował wczoraj Radosław Borzęcki, dyrektor IX LO im. Kopernika. - Nie wiem, na czym stoję. Liczba strajkujących w mojej szkole utrzymuje się na poziomie 80 proc. pracowników - dodawał z rezygnacją.
W V LO im. Marii Skłodowskiej-Curie też był problem. - Co prawda zarządziłem, że oceny mają być wystawione do 10 kwietnia, i tak się stało - podkreślał dyrektor Zbigniew Jakuszko. - Tyle że do ich zaakceptowania potrzebne jest zwołanie rady pedagogicznej. Tę wyznaczyłem na najbliższą środę. Nie wiem, czy się odbędzie - stwierdził.
W I LO im. Staszica kłopot był jeszcze większy. W tym ogólniaku przeprowadzana jest międzynarodowa matura, której nie można przełożyć. Jedyny i ostateczny termin to 6 maja.
Nerwowo było także w XIII LO. - Czekamy do środy. Na godzinę 10 zaplanowana jest klasyfikacja - relacjonowała Monika Wrona, dyrektor placówki. Następnie po spotkaniu z nauczycielami dodała: - Czekają na ustalenia z centrali, ale widzę u nich dobrą wolę - podkreślała.
Dyrektorzy lubelskich szkół wczoraj wciąż mieli nadzieję, że sami nauczyciele przerwą protest. - Choć na jeden dzień, potem mogą dalej strajkować i negocjować z rządem - mówił nam jeden z szefów szkół.
Adam Sosnowski, prezes lubelskiego okręgu ZNP, przekonywał, że decyzja w tej sprawie nie należy do związku. - Podejmują ją strajkujący i komitety strajkowe. Miło by było, gdyby strajk trwał, ale każdy podejmuje decyzje za siebie - mówił. Tyle że nauczyciele niechętnie chcą przerwać protest, bo, jak mówią, nie widzą postępów w negocjacjach. - Nie ma mowy, żebym się teraz wycofał. Rząd musi ustąpić. Mam nadzieję, że do świąt będzie już porozumienie i koniec strajku - argumentował jeden z lubelskich nauczycieli.
Lubelski kurator oświaty, Teresa Misiuk, wczoraj starała się studzić emocje. - Większość szkół informuje, że oceny są wystawione i rady pedagogiczne się odbędą - zapewniała. - Choć mamy też informacje, że nie wszędzie tak jest. Przypominam, że udział w radzie pedagogicznej jest obowiązkiem każdego nauczyciela- stwierdziła kurator.
