
- Klienci od lat spłacają bankom rzetelnie kolejne raty, a mimo to ich saldo w złotówkach często się nie zmienia, bądź niewiele maleje. Ludzie boją się, że takiego kredytu nie spłacą nigdy. Wytoczenie powództwa lub zawarcie z bankiem korzystnej ugody, co też się zdarza, jest w stanie zabezpieczyć rodzinne budżety przed nieszczęściem – przekonuje Andrzej Zarzecki.

Protesty frankowiczów przetaczały się przez Polskę kilka lat temu
Kiedy kilkanaście lat temu zaczynał się prawdziwy dramat kredytobiorców, bo kurs franka wobec złotego gwałtownie rósł, banki w ogóle nie chciały słyszeć o ugodach. Mówiły klientom: możecie mieć pretensje sami do siebie - przecież czytaliście, co podpisujecie, sami chcieliście tych kredytów, teraz ponoście konsekwencje. A nie była to do końca prawda. Kredytobiorcy zaczęli się organizować. Wkrótce powstały kancelarie wyspecjalizowane w sprawach frankowych. Ich skuteczność jest dziś bardzo wysoka.