5 z 61
Jak podkreślają rodzice cała podróż była dla dzieci nauką,...
fot. Archiwum rodziny Gramackich

Jak podkreślają rodzice cała podróż była dla dzieci nauką, ale nie pomijali programu nauczania, który otrzymali ze szkoły. - Dzieci miały ze sobą ćwiczenia, wszystkie podręczniki mieliśmy zeskanowane, dzieci zabrały kredki i inne przybory. Materiały szkolne zajęły nam 10 kg bagażu z około 80-90 kg całości - mówi Maciej Gramacki. - Świetnie było patrzeć, jak dzieci uczą się z podręczników o Murze Chińskim, albo o kontynentach i różnorodnej naturze na nich, w tym samym czasie widząc to wszystko na własne oczy i zachwycając się tymi cudami - dodaje mama gromadki, Agata.

Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

6 z 61
Przygotowanie do wyprawy zajęło im ponad rok. Jak to...
fot. Archiwum rodziny Gramackich

Przygotowanie do wyprawy zajęło im ponad rok. Jak to możliwe, że udało się załatwić tyle wolnego w pracy? Maciej współpracuje z Parkiem Dzieje w Murowanej Goślinie, prowadzi własną firmę, a jego praca głównie skupia się na sezonie letnim. Agacie udało się uzyskać bezpłatny urlop w pracy.

Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

7 z 61
Wielu się zastanawia, skąd wziąć środki na daleką podróż?...
fot. Archiwum rodziny Gramackich

Wielu się zastanawia, skąd wziąć środki na daleką podróż? Rodzina Gramackich wykazała się sprytem i gospodarnością. - Odkładaliśmy na wyprawę do dłuższego czasu. Dodatkowo sprzedaliśmy auto. Poza tym postanowiliśmy oszczędności z 500+ zainwestować właśnie w taką edukację dzieci, zamiast wydawać je na byle co. W Polsce nasze dzieci chodzą na dodatkowe zajęcia, w podróży ten koszt nam odchodzi, a ona sama kształci - podkreśla Maciej. - Tak naprawdę wydatkiem były głównie przeloty, bo na miejscu staraliśmy się podróżować w jak najprostszy sposób, np.: transportem publicznym, aby też poznać dane miejsce od kuchni, zobaczyć, jak żyją tam lokalni mieszkańcy - dodaje Agata.

Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

8 z 61
Szukając noclegu korzystali z programu Workaway, który...
fot. Archiwum rodziny Gramackich

Szukając noclegu korzystali z programu Workaway, który polega na tym, aby w zamian za gościnę u rodzin, pracować dla nich np.: pilnując dzieci, pomagając w ogrodzie czy wykonując drobne prace stolarskie. Dzieci zgodnie stwierdziły, że jednym z ciekawszych miejsc był pobyt na farmie z krowami. W czasie wyprawy spali też na Couchsurfingu albo u znajomych. Noclegi udawało się też załatwiać pocztą pantoflową - często polonie za granicą słysząc o ich wyprawie same proponowały gościnę. Dzięki temu spali w polskiej szkole w Rydze, u szefowej Związku Polaków w Chile, u polskiego misjonarza, ojca Adama Bartyzoła, także w Chile, czy u Peruwianki, która kiedyś studiowała w Polsce, zakochana w naszym kraju i postanowiła gościć wszystkich napotkanych Polaków.

Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Pozostały jeszcze 53 zdjęcia.

Polecamy

Opolski festiwal na liście UNESCO? Wolontariusze będą zbierać podpisy

Opolski festiwal na liście UNESCO? Wolontariusze będą zbierać podpisy

Koszykarski świat w żałobie. Nie żyje zawodnik z przeszłością w NBA i polskiej lidze

Koszykarski świat w żałobie. Nie żyje zawodnik z przeszłością w NBA i polskiej lidze

Donald Trump uznany winnym! Co z jego kandydaturą?

AKTUALIZACJA
Donald Trump uznany winnym! Co z jego kandydaturą?

Zobacz również

Lepsze niż szakszuka. Wystarczy zapiec w piekarniku. Niebo w gębie!

Lepsze niż szakszuka. Wystarczy zapiec w piekarniku. Niebo w gębie!

Rekordowe upały zbierają śmiertelne żniwo. Zmarło już co najmniej 15 osób

Rekordowe upały zbierają śmiertelne żniwo. Zmarło już co najmniej 15 osób