
Dla łasuchów, którzy przepadają za słodkościami też się coś znajdzie. Japonia. Ciasteczka. Robione tu krakersy są wytwarzane z mąki ryżowej, zamiast jednak rodzynek naszpikowane są gotowanymi dzikimi osami. Żądła podobno nie wchodzą między zęby.

Podczas gdy my traktujemy je klapkiem, w innych kulturach uchodzą za rarytas. Chodzi o karaluchy. W Tajlandii piecze się je i traktuje jako przekąskę pomiędzy posiłkami. Insekty mają dużo białka. Chyba na tym kończą się ich walory.

Gdyby któreś polskie dziecko to zobaczyło, pewnie trauma pozostałaby do końca życia. Poczciwych świnek morskich, od których roi się w każdym sklepie zoologicznym, w Ameryce Południowej nie postrzega się jako domowych pupili. W Peru, Ekwadorze i Kolumbii tak jak kurczak u nas, tak u nich obiad przyrządza się właśnie z tych stworzeń. Ze świnki zdzierają skórę i nadziewają ją na ruszt. Można podawać z sałatą, tak uwielbianą przez te gryzonie.

I znów przechodzimy do ryb. Teraz czas na rekina. Gdyby okaz z filmu "Szczęki" wiedział, jak traktuje się jego kolegów w Islandii, pewnie ludzi omijałby szerokim łukiem. Skandynawowie łowią żarłoczną rybę, po czym zakopują ją do ziemi na okres od 2-6 miesięcy. Rekin spokojnie się rozkłada, wydzielając niemiłosierny fetor. W końcu Islandczycy go wykopują i w takiej właśnie postaci jedzą. Robią to z wiadomych względów poza domem.