Nauka zdalna jest wprowadzana bezprawnie?
Część prawników domaga się tego, by nauczanie zdalne było regulowane ustawą, a nie, jak ma to miejsce obecnie, rozporządzeniem. Zwracał na to uwagę Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacyjnego w opinii do projektu nowelizacji prawa oświatowego.
– Zasady zawieszania zajęć w poszczególnych rodzajach placówek i prowadzenia ich z wykorzystaniem metod i technik kształcenia powinny zostać określone w ustawie – podkreślał Szczucki.
"Rozporządzenie jest formą dopuszczalną"
W obecnej sytuacji minister ma pełnię dowolności we wprowadzaniu nauki zdalnej. W rozporządzeniach powołuje się na art. 30b i 30c prawa oświatowego, zgodnie z którymi można na jakiś czas ograniczyć naukę na danym obszarze. Niektórzy uważają jednak, że te przepisy nie powinny być uwzględniane w przypadku wprowadzania nauki zdalnej.
– Wymagania dotyczące prowadzenia zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość oraz warunki, sposób i tryb organizowania tych zajęć są w mojej ocenie metodą wykonywania obowiązku szkolnego. Kwestie te powinny być więc uregulowane w ustawie – mówiła w rozmowie z Rzeczpospolitą adwokatka Beata Patoleta.
O to czy rzeczywiście nauka zdalna powinna być regulowana przez ustawę, a nie przez rozporządzenie, zapytaliśmy doktora nauk prawnych i radcę prawnego Aleksandra Jakubowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizującego się w prawie szkolnictwa wyższego i nauki.
– W przypadku szkół powszechnych rozporządzenie ministra jest dopuszczalną formą regulowania przejścia edukacji na tryb zdalny. Rzecz w tym, aby podstawa do wydania takiego rozporządzenia była wyczerpująco ujęta w przepisach ustawowych, a samo rozporządzenie realizowało wytyczne zawarte w ustawie. Obecna podstawa ustawowa do wydania rozporządzeń rzeczywiście wymaga zmiany, gdyż jest nazbyt ogólna, niedookreślona, pozostawia z perspektywy prawa do nauki nadmierną swobodę ministrowi. Może być też kwestionowana z uwagi na zaburzenie hierarchii źródeł prawa, gdyż aktem podustawowym minister niemal dowolnie może wyłączać stosowanie przepisów ustawowych. Dopóki jednak nie zostanie stwierdzona niekonstytucyjność tej podstawy lub wydanych w oparciu o nią rozporządzeń, rozporządzenia te zachowują moc i wiążą dyrektorów szkół jako organy administracji – wyjaśnia dr Aleksander Jakubowski.
Dodaje także, że inaczej sytuacja wygląda w przypadku szkół wyższych.
– Decydowanie o nauce zdalnej przede wszystkim powinno być pozostawione samym uczelniom, ponieważ jest to element ich autonomii jako szkół wyższych. Przepisy państwowe mogą określać jedynie granice tej autonomii np. jaki procent zajęć może być zdalny lub nie. Biorąc pod uwagę, że autonomia szkolnictwa wyższego jest zagwarantowana uczelniom w Konstytucji art. 70 ust. 5 w granicach określonych w ustawie, to wszelkie ograniczenia w tej materii powinny mieć podstawę ustawową, a nie rozporządzeniową – podsumowuje dr Jakubowski.
Źródło: RP
