W poniedziałek rano zwierzę widziane było w okolicach Strzyżowa na Podkarpaciu. Prawdopodobnie to ten sam osobnik, na którego dwa tygodnie temu natknęli się myśliwi na pograniczu Jodłówki-Wałek i Żdżar. W piątek wieczorem napędził sporo strachu mieszkańcom Pilzna. Niedźwiedzia mieli widzieć z daleka również powiadomieni przez pilźnian policjanci z miejscowego komisariatu.
- Mam sygnał, że jeszcze w tym samym dniu zwierzę przedostało się na drugi brzeg Wisłoki. Nie był to dla niego problem, bo świetnie pływa. Po godzinie 19 miał znajdować się w rejonie Jaworza Górnego. To wskazywałoby, że kieruje się na Bieszczady, czyli do miejsca, skąd do nas najpewniej przybył - twierdzi Krzysztof Łazowski, łowczy okręgowy w Tarnowie. Jak przyznaje, sygnałów o obecności niedźwiedzia na naszym terenie było na tyle dużo, że trzeba traktować je poważnie.
- To z pewnością osobnik, który przedwcześnie obudził się z zimowego snu i porzucił na jakiś czas teren swojego bytowania, docierając aż pod Tarnów. Podobnie zachowują się też inne drapieżniki, w tym wilki, które coraz śmielej zapuszczają się do nas - zauważa łowczy Łazowski.
Niedźwiedzia widziano wprawdzie w kilku miejscach, ale zarówno leśnicy, jak i myśliwi nie natknęli się na jakiekolwiek jego tropy, być może dlatego, że przyszła odwilż i śnieg w lasach błyskawicznie stopniał, a wraz z nim ewentualnie odbite na nim ślady misia.
- Gdyby był głodny, uszkodziłby ule w pasiekach, a te są nienaruszone - mówi Bogusław Usień, leśniczy z Wałek.
Tymczasem, dzięki przychylności Ziemi Dębickiej weszliśmy w posiadanie dowodu, który bezsprzecznie świadczy o tym, że niedźwiedź faktycznie był obecny w naszych lasach i to na dodatek zaledwie kilkanaście kilometrów od Tarnowa. Zdjęcie, które wysłano do redakcji ZD wykonane zostało przy pomocy fotopułapki w Jodłówce-Wałkach. Miś został sfotografowany nad resztkami padłej sarny, przy której ucztowały wcześniej lisy. Zresztą jeden z nich również jest widoczny na tym wykonanym nocą zdjęciu.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Co zabija Polaków?