Wielka afera w Alkmaar. Co zrobi UEFA?
Październikowy mecz AZ - Legia w Lidze Konferencji z pewnością utkwi w pamięci wielu kibiców "Wojskowych", ale niestety nie w pozytywny sposób. Jak przekazali obecni na tym spotkaniu polscy dziennikarze, do wielkiego zamieszania doszło w chwili, gdy miejscowa policja i służby ochrony podjęły decyzję o zamknięciu stadionu. Przedstawiciele Legii, w tym piłkarze, mieli mieć utrudniony dostęp do autokaru, wywiązały się utarczki słowne, doszło do szamotaniny. Ostatecznie policja otoczyła kordonem pojazd, w którym była już znaczna część ekipy.
Następnie policjanci zabrali dwóch piłkarzy Legii na komisariat - Josue i Pankova. Holenderskie media tłumaczyły, że zawodnicy naruszyli nietykalność cielesną ochroniarza. Z taką wersją nie zgodził się Dariusz Mioduski, który wziął w obronę swoich zawodników.
W połowie października UEFA podjęła decyzję dotyczącą meczu AZ - Legia. Mowa jednak o karze za zachowanie kibiców Legii podczas spotkania. Mieli oni wywołać zamieszki na trybunach. "Wojskowi" dostali 15 000 euro kary, a dodatkowo nie mogą sprzedawać biletów wyjazdowych na najbliższy mecz Ligi Konferencji. Na decyzję związaną z aferą po końcowym gwizdku nadal czekamy. W informacji, które zdobył Polsat Sport wynika, że holenderski klub prawdopodobnie nie otrzyma surowej kary. Czy wszystko rozejdzie się po kościach, a gospodarze pozostaną bezkarni?
- Z tego, co słyszymy, nie będzie surowej kary dla AZ Alkmaar za niezrozumiałe zamknięcie stadionu po meczu, uwięzienie w nim części piłkarzy i dziennikarzy z Polski, a przede wszystkim za zatrzymanie w areszcie Josue i Pankova i za atak na prezesa Mioduskiego, który został kilkakrotnie uderzony - czytamy w Polsacie Sport. (PAP, opracowanie własne)
LIGA KONFERENCJI w GOL24
Trenerzy bez kontraktów. Oni są do wzięcia. Marek Papszun, C...
