- Przyślij je na adres [email protected];
- Wyślij za pomocą Facebooka: Gazeta Krakowska
- Oznacz nas @gaz_krakowska we wpisie na Twitterze
- Wpisz komentarz na forum pod artykułem;
- Część potraw jest tu wręcz niejadalna - opowiada nam jeden z pacjentów placówki, który przebywał na oddziale zakaźnym. - Ziemniaków nie da się jeść, takie są niedobre. Smakują jakby chemią. Makaron z sosem jest nie do przełknięcia. Chleb jest zazwyczaj jadalny, ale lekko czerstwy, jakby był z poprzedniego dnia - wylicza pacjent. Skarży się też na plastikowe talerze, w których jest podawane jedzenie.
Śniadania są bardzo ubogie, np. kawałeczek masła i odrobina dżemu do chleba. Serwowane jest też kakao, które pacjenci określają mianem napoju kakaopodobnego. Nie lepsze są zupy i kompot. - Zazwyczaj mają tylko kolor, smakują natomiast jak woda lub pomyje. Tak nie powinno być - podkreśla nasz rozmówca. - Gorszy od posiłków jest tylko stan wyposażenia oddziału - podkreśla mężczyzna.
Oburzony jest również pan Adam z Olkusza, którego babcia trafiła we wrześniu do szpitala. Najbardziej zaskoczony był śniadaniem. Babcia dostała na talerzu... dwa wafle ryżowe. A że kobieta nie ma zębów, to sobie nie pojadła.
Pacjenci narzekają nie tylko na jakość jedzenia, ale też na jego ilość. - Tego jest tyle, co kot napłakał. Bez przekąsek, które regularnie przynosiła mi rodzina, chyba cały czas chodziłabym głodna - podkreśla drobna pani Anna, która przebywała na oddziale chorób wewnętrznych.
Marta Pióro z Grupy Nowy Szpital wyjaśnia, że menu dla Nowego Szpitala w Olkuszu nie powstaje w placówce. W miejscu kuchni, która kiedyś znajdowała się na parterze głównego budynku szpitala, powstał nowy oddział - neurologiczny z pododdziałem udarowym. - Posiłki przygotowywane są przez firmę cateringową i dietetyków zatrudnionych w tej firmie - tłumaczy Marta Pióro. - Porcje wyliczane są zgodnie z zapotrzebowaniem kalorycznym. W menu uwzględniona jest ilość białka oraz zalecenia lekarskie właściwe dla jednostek chorobowych, np. dieta lekkostrawna, cukrzycowa itp. - dodaje.
Jedzenie dowożone jest do szpitala dwa razy dziennie. Rano, ok. godz. 8, do placówki firma dostarcza śniadanie, po godz. 12 przyjeżdża z jedzeniem na obiad i kolację. - Jedzenie przywożone jest termosach, a po otwarciu każdorazowo jest monitorowana temperatura posiłku i odnotowywana na specjalnej karcie - wyjaśnia Marta Pióro. - W przypadku zgłaszania uwag dotyczących „zimnego posiłku” istnieje możliwość podgrzania go w kuchenkach mikrofalowych.
Jedzenie na plastikowych, jednorazowych naczyniach jest podawane tylko w oddziałach obserwacyjno-zakaźnym oraz opieki paliatywnej. - Ze względów epidemiologicznych - tłumaczy Marta Pióro. Zapewnia, że szpital jest w stałym kontakcie z firmą cateringową. - Reagujemy na uwagi pacjentów - podkreśla.
Pacjenci szpitala twierdzą, że niedobre jedzenie serwowane jest od dawna i nic się nie zmienia, choć się skarżą. - Niech dyrektor szpitala spróbuje kiedyś to zjeść. Może wtedy zrozumie, że to jest naprawdę niejadalne - sugerują pacjenci z zakaźnego.
Współpraca A.Calik