
Lukas Klemenz (Jagiellonia)
Tego, co zepsuł Frankowski, nie potrafił naprawić Klemenz. Kilkukrotnie pomylił się przy własnej interwencji, gubił krycie i zbyt łatwo pozwalał Miedziowym na dojście do strzałów.

Piotr Polczak (Zagłębie Sosnowiec)
Dziw bierze, jak Polczak znalazł zatrudnienie w Ekstraklasie. Wobec gry Lecha był bezradny, ale nie ze względu na umiejętności, tylko zwyczajne zachowanie w defensywie. Nie potrafił przewidzieć, że przy dośrodkowaniu do Gytkjaera ten faktycznie może być za jego plecami. Z każdą piłką zagraną po ziemi w pole karne wyglądał jak dziecko we mgle. Jeśli Zagłębie chce się utrzymać, musi zostać przebudowana jego obrona.

Mateusz Cichocki (Zagłębie Sosnowiec)
Nie asekurował Polczaka i przegrywał większość pojedynków w defensywie. Co prawda Zagłębie najczęściej dawało się ogrywać ze skrzydeł, stoperzy muszą być jednak pewnie swoich interwencji. Cichocki i Polczak nie są od samego początku sezonu.

Michał Janota (Arka Gdynia)
Mało kreatywny w środku pola, nie potrafił sprostać defensywnym walorom zabrzan. Na boisku było go słabo widać, do czego nie zwykł nas przyzwyczajać. Często niepotrzebnie tracił piłkę i nie obsługiwał kolegów udanymi zagraniami. Arka uratowała remis, ale tylko dzięki uderzeniu Michała Nalepy.