Pan Kleks powraca na błyszczącym dysku

Marek Świrkowicz
Materiały archiwalne
Jeśli myślicie, że powstałe w latach 80. filmowe opowieści o niezwykłych przygodach brodatego czarodzieja Ambrożego Kleksa i gromadki jego podopiecznych to nic więcej jak dziecinny relikt minionej epoki - grubo się mylicie.

Bo dla pokolenia współczesnych trzydziestolatków ekranowy Pan Kleks jest tym, czym buty Sofix i Relaks, motorynki marki Romet czy klasyczne songi zespołów Kombi i Papa Dance - kwintesencją stylowego old schoolu.

Wystarczy odpalić sobie internetowy serwis You Tube i zerknąć na wyniki oglądalności: co bardziej smakowite fragmenty filmowej trylogii Krzysztofa Gradowskiego gromadzą tam po pół miliona widzów. A bez skomponowanych przez Andrzeja Korzyńskiego piosenek (z "Poradnikiem młodego zielarza" i "Zaklęciem doktora Paj-Chi-Wo" na czele) nie może się dziś obyć żadna modna impreza.

Tym większą frajdą dla wszystkich fanów sympatycznego brodacza będzie wiadomość, że ponad 20 lat po triumfalnym rajdzie przez PRL-owskie kina odtwarzany brawurowo przez Piotra Fronczewskiego Pan Kleks wreszcie trafi na DVD. Już jutro nakładem telewizji Kino Polska ukaże się specjalny boks zawierający wszystkie trzy filmy z przebojowego, zainspirowanego opowiastkami Jana Brzechwy cyklu: "Akademia Pana Kleksa" (1984), "Podróże Pana Kleksa" (1986) oraz "Pan Kleks w kosmosie" (1988).

O możliwość ekranizacji Brzechwowskiej "Akademii..." reżyser Krzysztof Gradowski zabiegał ponad 10 lat. Gdy wreszcie dostał zielone światło (i solidne wsparcie ze strony bratniej kinematografii ZSRR), stworzył superprodukcję na miarę PRL-owskiego "Harry'ego Pottera". A zarazem największy rodzimy hit lat 80.: w ciągu niespełna roku przygody Ambrożego Kleksa obejrzało w kinach ponad 14 mln Polaków.

Ale trudno się dziwić: baśniowa historia chłopca, który niespodziewanie trafia do czarodziejskiej szkoły prowadzonej przez tytułowego osobnika i u jego boku musi stawić czoła obmierzłemu Golarzowi Filipowi, przyciągała zarówno niespotykanym w ówczesnym polskim kinie rozmachem, jak i doborową obsadą. Obok znakomitego (również w roli interpretatora filmowych songów) Fronczewskiego na ekranie brylowali m.in. Leon Niemczyk, Wiesław Michnikowski, a nawet szansonistka Zdzisława Sośnicka.

Sukces filmu dodał skrzydeł zarówno twórcom, jak i wykładającym kasę decydentom. Dlatego "Podróże Pana Kleksa" to jeszcze większy budżet, krymskie i bułgarskie plenery oraz kolejna plejada gwiazd: tym razem m.in. ze śpiewającą Małgorzatą Ostrowską jako podmorską królową i pomalowanym na srebrno Henrykiem Bistą w pamiętnej roli Wielkiego Elektronika. Z kolei ostatnia część cyklu, będąca już w pełni autorskim dziełem Gradowskiego (Brzechwa poszedł w odstawkę), to ambitna, choć z dzisiejszego punktu widzenia wyjątkowo zabawna próba nakręcenia polskiej odpowiedzi na "Gwiezdne wojny". Fani prawdziwie oldschoolowych klimatów będą zachwyceni.

"Pan Kleks" (3 DVD), reż. Krzysztof Gradowski, dystr. SPI International Polska, cena 79 zł

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
turek
niema tu zdjęć
Wróć na i.pl Portal i.pl