- Nie można wejść ani wyjść ze szkoły w czasie przerw mimo tego, że drzwi są na karty magnetyczne, które posiada każdy uczeń. Taka sytuacja trwa od zeszłego poniedziałku. Czujemy się jak więźniowie. Nie możemy wyjść w sytuacjach nagłych do domu, gdy coś się dzieje - zaalarmowali nas uczniowie Państwowej Szkoły Budownictwa i Geodezji w Lublinie .
Dyrekcja szkoły potwierdza, że od tygodnia szkoła jest zamknięta na przerwach.
- Prawda jest taka, że każdy uczeń ma prawo opuścić szkołę, ale musi o tym zamiarze wcześniej poinformować wychowawcę - tłumaczy Grażyna Kubuj-Bełz, dyrektor szkoły przy al. Racławickich.
Jak wyjaśnia powody tych przejściowych zmian są dwa. Po pierwsze mrozy.
- Na zewnątrz była przez wiele dni bardzo niska temperatura, a uczniowie wychodzą na przerwach w samych podkoszulkach, bez kurtek. Rodzice zgłaszali się do nas ze skargami na temat przeziębień. Poza tym drzwi na przerwach się nie zamykają i do budynku napływa zimne powietrze - odpowiada dyrektor.
Drugi powód związany jest z niewłaściwym korzystaniem przez uczniów z kart magnetycznych.
- Każdy uczeń wchodząc i wychodząc ze szkoły ma przyłożyć kartę magnetyczną do czytnika. W praktyce jest tak, że jedna osoba wyciąga kartę, a wychodzi cała klasa. Nie o to nam chodziło. Ten system wprowadziliśmy 3 lata temu po to, aby np. w sytuacji awaryjnej łatwo sprawdzić czy dany uczeń znajduje się w szkole czy nie - wyjaśnia Kubuj-Bełz.
I zapowiada, że w poniedziałek wszystko powinno wrócić do normy.
- Mrozy już mają zelżeć, więc myślę, że nie będzie potrzeby zamykania drzwi - dodaje dyrektor.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz też: Koniec mrozów. Poniedziałek pogodny na południowym wschodzie kraju