1/11
1. „Wesele” w reżyserii Jana Klaty w Narodowym Starym...
fot. Fot. Andrzej Banaś

1. „Wesele” w reżyserii Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie

Dramat Stanisława Wyspiańskiego przeniesiony na scenę przez Jana Klatę to przedstawienie, które jest opowieścią bardzo współczesną, ale także wystawioną z wyczuciem słowa i szacunkiem dla tekstu. To opowieść o głęboko podzielonym społeczeństwie. Nawet ślub, z którego powodu odbywa się tytułowe wesele, jest jak małżeństwo z rozsądku - bo Panna Młoda jest już w widocznej ciąży. Nieustająca dyskusja między chłopami i mieszczanami z początku XX wieku w istocie jest opowieścią o kraju wciąż pękniętym przez polityczne, społeczne i mentalne podziały. Chocholi taniec trwa w najlepsze, tym razem w rytmie muzyki zespołu Furia.

To jedna z najlepszych realizacji w artystycznym dorobku Jana Klaty. Stawia ważne pytania o teraźniejszość, wydobywa z tekstu Wyspiańskiego to, co najważniejsze - czyli ciągły problem dyskusji polsko-polskiej, w której trudno o słuchanie się nawzajem.

Ale ponad wszystko to „Wesele” udowadnia, z jak znakomitym zespołem w wypadku „Starego” mamy do czynienia. Zwłaszcza że Klata próbuje na scenie zbudować ponadpokoleniowe przymierze. To dlatego do stworzenia spektaklu zaprosił nie tylko najmłodszą generację aktorską - jak Bartosz Bielenia, Monika Frajczyk i Krystian Durman - ale także emerytowanych artystów występujących na tej scenie - jak Edward Linde-Lubaszenko, Andrzej Kozak, Elżbieta Karkoszka.

2/11
2. „Triumf woli” w reżyserii Moniki Strzępki w Narodowym...
fot. Anna Kaczmarz

2. „Triumf woli” w reżyserii Moniki Strzępki w Narodowym Starym Teatrze

Tekst Pawła Demirskiego - inaczej niż w dotychczasowych realizacjach w ducie z reżyserką Moniką Strzępką - ma tchnąć nadzieją i optymizmem. Nie jest lewicową krytyką stosunków społecznych w czasach późnego kapitalizmu - a przynajmniej nie jest to główny wątek ich przedstawienia. Raczej opowieścią o jednostkach, które przez swój upór zmieniały świat. Pojawia się więc Kathrine Switzer, pierwsza kobieta, która złamała regulamin i przebiegła maraton bostoński.

Są też bohaterowie filmu „Dumni i wściekli”, czyli członkowie istniejącego w Londynie stowarzyszenia gejów - aktywistów, którzy w czasach Margaret Thatcher wspierali strajkujących górników z walijskich kopalni. Jest też Rachel Carson, autorka bestsellera „Milcząca wiosna”, amerykańska biolożka walcząca z zanieczyszczeniami oceanu.

Na scenie zobaczymy też historię drużyny piłkarskiej z Samoa, która wreszcie strzela gola, albo mongolskiego chłopca, który - by uwolnić swą rodzinę od głodu - wygrał konny wyścig. A do tego jeszcze zobaczymy historię pewnego znanego pingwina. Wszystko zaś rozgrywa się na wyspie, jakby wyjętej z „Burzy” Szekspira albo z serialu „Lost. Zagubieni”. Mimo że w tym tekście zdarzają się dramaturgiczne mielizny, całość jest bardzo ciekawą i sprawnie przygotowaną teatralną realizacją.

3/11
3. „Fuck... Sceny buntu” w reżyserii Marcina Libera w Łaźni...

3. „Fuck... Sceny buntu” w reżyserii Marcina Libera w Łaźni Nowej

To opowieść o potencjale buntu poprzez sztukę w czasach, gdy każda nonkonformistyczna postawa artystyczna została już wchłonięta przez popkulturę.

Punktem wyjścia dla spektaklu Libera była historia anarchistów z grupy Fuck for Forest, którzy kręcą amatorskie porno, by chronić dżunglę, ale w gruncie rzeczy okazują się grupą, której bunt niewiele znaczy i niewiele daje. Pieniądze rozchodzą się na używki.

Później usłyszymy biografię Piotra Siwca, który dokonał aktu samospalenia jako sprzeciwu wobec interwencji wojskowej w Czechosłowacji. Na scenę trafiają też akcje rosyjskiego performera, Piotra Pawleńskiego i jego żony Ok-sany.

Ale w istocie najważniejsze jest to, kto pojawia się na scenie - to aktorzy, którzy zostali zwolnieni z Teatru Polskiego we Wrocławiu, do niedawna jednej z najlepszych scen w Polsce, przez nowego dyrektora Cezarego Morawskiego. I w gruncie rzeczy o ich buncie, sprzeciwie wobec trwonienia dorobku artystycznego wrocławskiej sceny, jest ten spektakl. Nawet jeśli uznać go za momentami nierówny - to niezwykle ważny głos o sytuacji polskiego teatru.

4/11
4. „Dom Dźwięku” w reżyserii Wojtka Blecharza w Teatrze im....

4. „Dom Dźwięku” w reżyserii Wojtka Blecharza w Teatrze im. Juliusza Słowackiego (Małopolski Ogród Sztuki)

Rozstawione na sali cytry, bębny, dzwony rurowe, soreny, ksylofon - zdradzają, że mamy do czynienia z przedsięwzięciem innym niż wszystkie. Trafiamy do przestrzeni, w której każdy może wziąć udział w budowaniu dialogu z pomocą muzyki.

Jesteśmy nie widzami, a uczestnikami. Z początku nieśmiało, pojedynczymi dźwiękami, niczym zgłoskami, z czasem publiczność zaczyna budować pełne dźwiękowe zdania. Czasem z pomocą zaskakujących instrumentów, jak... radyjko. Wspólnie próbują budować otulinę z dźwięków.

Wojtek Blecharz to jeden z najciekawszych kompozytorów swojego pokolenia, który ma ogromne wyczucie, jeśli chodzi o społeczny kontekst muzyki, budowanie z jej pomocą przestrzeni obecności. Udowodnił to właśnie po raz kolejny.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Rolnicy okupują Sejm. Chcą spotkania z Tuskiem. Mamy komentarz wiceministra rolnictwa

AKTUALIZACJA
Rolnicy okupują Sejm. Chcą spotkania z Tuskiem. Mamy komentarz wiceministra rolnictwa

Orliki to kwiaty niespodzianki. Posiałam je raz i od lat cieszę się ich widokiem

Orliki to kwiaty niespodzianki. Posiałam je raz i od lat cieszę się ich widokiem

Matura z angielskiego 9 maja 2024: arkusz CKE i odpowiedzi

Matura z angielskiego 9 maja 2024: arkusz CKE i odpowiedzi

Zobacz również

Jak rolnicy dostali się do Sejmu? Nie mieli z tym najmniejszego problemu

Jak rolnicy dostali się do Sejmu? Nie mieli z tym najmniejszego problemu

Matura z angielskiego 9 maja 2024: arkusz CKE i odpowiedzi

Matura z angielskiego 9 maja 2024: arkusz CKE i odpowiedzi