
Kolorowe zdjęcia z Powstania Wielkopolskiego
- W Poznaniu zetknąłem się z dawniejszymi moimi towarzyszami, którzy w r. 1917 wciągnęli mnie do tajnej organizacji P.O.W. z.p. Mowy już nie było, bym wrócił na front, bo w naszej organizacji należało się bronić przy pomocy różnych chorób, a ostatecznie trzeba było dezerterować. Spiskowcy naszej dziesiątki spotykali się w warsztacie u Bronisława Handschuha na Wierzbięcicach. Do tej dziesiątki należeli: bracia Niedzielscy, Bronisław Handschuh, Franciszek Hoffman, Sławiak Kazimierz, Opaliński, Stanisław Kaczmarek, Wiśniewski i Elsner. (…) Dezerterowałem z wojska pruskiego krótko przed wybuchem rewolucji Niemieckiej (…) Przez Organizację P.O.W. byłem wówczas wzywany, bo Powstanie miało się już rozpoczynać.
W czasie rewolucji niemieckiej należałem do Wydziału Wywiadowczo – Wykonawczego P.O.W> pod komendą Stanisława Nogaja. Brałem udział w wyprawie na redutę Nr. 9
2_ grudnia 1918 roku [zapewne 26 grudnia – maszynopis jest tu nieczytelny] na alarm, że wybuchło Powstanie, wybiegłem na ulicę z karabinem i jak inni biegłem do centrum miasta pod Bazar. Daremny jednak był mój trud, bo alarm był fałszywy. Wróciłem do domu i dopiero następnego dnia brałem udział w rozbrajaniu Niemców jeżdżąc w samochodzie ciężarowym na różne ulice. Po południu zgłosiłem się w Komendzie Muzeum, gdzie mnie przydzielono do oddziału, który pomaszerował do koszar byłego 1 Konigjaegerregiment przy ul. Grunwaldzkiej...
Michał Sobański, Wspomnienia z Powstania Wielkopolskiego

Kolorowe zdjęcia z Powstania Wielkopolskiego
- Przed pierwszą wojną światowa byłem sportowcem – grywałem w piłkę nożną – od założenia w 1912 roku Klubu „Warta” byłem członkiem tego stowarzyszenia (…) Gdy byłem na moim pierwszym urlopie, dowiedziałem się, że w Poznaniu istniał spisek. Do tego spisku należało też sporo Warciarzy, a między innymi Wicek Haremski, bracia Mieczysław i Karol Wierzbiccy, Walenty Orwat. Chciałem również ja do tego spisku należeć, ale nie wiedziałem do kogo się zgłosić.
Gdy drugi raz byłem w Poznaniu i znów starałem się nawiązać kontakt z polskimi spiskowacami, powiedziano mi, że takich, którzy walczą na froncie, do polskiego spisku nie przyjmują. Trzeba być dezerterem, żeby tam się dostać. Nie namyślając się długo i zamiast na front w pełnym uzbrojeniu pojechałem do Berlina i tam ukrywałem się u mojej ciotki. W roku 1917 zostałem schwycony, odtransportowany do Lille i zasądzony na pobyt w karnej kompanii. Długo tam nie pozostalem. Mimo, że byliśmy w obozie za kolczastymi drutami, udało mi się znów zwiać. (…) W Berlinie nie miałem jednak środków utrzymania i zmuszony byłem wyjechać do Poznania. Przez moje siostry nawiązałem kontakt ze spiskowcami, którzy zbierali się w lokalu Foltyna przy ul. Jezuickiej narożnik Koziej. Tam wszyscy byli na wszystko zdecydowani. Czekaliśmy na wybuch rewolucji.
Gdy wybuchła rewolucja, poprzez organizację spiskową przydzielony zostałem do Wydziału Wywiadowczo – Wykonawczego. Razem z innymi spiskowcami całymi dniami przebywaliśmy na dworcu i od przejeżdżających żołnierzy odbieraliśmy karabiny i naboje. Nie stosowaliśmy żadnego przymusu. Po prostu kupowaliśmy broń za papierosy. Wielu żołnierzy wracających z frontu wschodniego w stronę Berlina czy Wrocławia – oddawało nam broń zupełnie bezinteresownie. Kilka karabinów i dość sporo naboi zabrałem dla nas do domu. Resztę wydaliśmy członkom Straży Ludowej, których skierowano na dworzec, by pilnowali porządku, ale tylko trzecia część z nich była uzbrojona.
Józef Lewandowski, Wspomnienia z Powstania Wielkopolskiego

Kolorowe zdjęcia z Powstania Wielkopolskiego
Józef Andrzejewski wspomina:
W Poznaniu panował przedświąteczny ruch, więc z dworca ruszyliśmy zwarcie obok zamku cesarskiego na ul. Św. Marcina z zamiarem zjedzenia czegoś w lokalu Jarockiego (obok kościoła Św. Marcina). W pobliżu hotelu „Continental” zaskoczyła nas grupa wyrostków, którzy żądali oddania broni i amunicji, podejrzewali bowiem, że jesteśmy Niemcami. Na to wezwanie jeden z moich żołnierzy odpowiedział gwarą: „ Idź, bo jak ci lujne w tramwaj, to ci konduktor nosem wyleci”. Jeden z młodzików zaczął nas przepraszać i mówił, że oni przypuszczali, iż my jesteśmy szwaby, po czym zamierzali uciec, ponieważ zbliżał się policjant i chciał ich aresztować za napaść na żołnierzy. Skończyło się na tym, że policjant wezwał przygodnych gapiów do rozejścia się, a my udaliśmy się do lokalu Jarockiego, obok cukierni Bręczewskiego. (…)
W ten sam piątek po południu byliśmy w mieszkaniu rodziców przy ul. Kórnickiej. Około godziny wpół do czwartej po południu wpadł sąsiad, Stangierski, i zawołał w stronę ojca: „Panie Andrzejewski, Niemcy biją Polaków na pl. Wolności”. Na to ojciec wstał i wyszedł na balkon, a ja się odezwałem: „Dokąd ojciec chce pójść?”. Ojciec odrzekł: „Przecież słyszałeś”. Więc mówię dalej: „Czy ojciec myśli, że Niemcy będą grochem strzelać?” Na to matka zareagowała i powiedziała: „Niemiec wołał, toście szli, a teraz Polska woła, to nie chcecie iść”. (…)
W tym czasie zabrałem swój karabin i amunicję, i w grupie z Ludwikiem Kulczyńskim, Janem Nowakiem i Józefem Szarlotą udałem się na Berdychowo, gdzie w koszarach wydawano broń i naboje. Pod moją komendę zgłosiło się jeszcze pięciu innych przygodnych wojskowych i z tą grupą wszedłem do fortu „Czerwona Krowa” na wzgórzu, ale załoga wojskowa została już uprzednio rozbrojona i sprzęt zabrany, więc rozsypani w tyralierę podeszliśmy do Starego Rynku na ul. Nową (obecnie Paderewskiego) pod „Bazar”. Dołączyliśmy do linii frontu przy Bibliotece Raczyńskich. Na ogół strzelanina ustała. Wyznaczono nam patrolowanie przyległych ulic: Pocztowej (obecnie 23 Lutego), pl. Nowomiejskiego (obecnie pl. Młodej Gwardii), pl. Sapieżyńskiego (obecnie pl. Wielkopolskiego)

Kolorowe zdjęcia z Powstania Wielkopolskiego
Kawalerzyści z pierwszego w Poznaniu pułku jazdy – Konnych Strzelców Straży Poznańskiej, późniejszego 15 Pułku Ułanów Poznańskich.
Jednostkę formował podporucznik Kazimierz Ciążyński w koszarach należących do 28 grudnia 1918 roku 1 Pułku Królewskich Strzelców Konnych przy ul. Augusty – Wiktorii, czyli późniejszej ul. Grunwaldzkiej 24/26. Pierwszym dowódcą został Józef Antoni Lossow, po nim dowództwo objął Władysław Anders.