W ten sposób środowisko medyczne i pacjenci chcą zaprotestować przeciwko lekceważeniu ochrony zdrowia Polaków przez kolejne ekipy rządowe.
Więcej kasy na zdrowie
- Największy problem to wciąż niedofinansowanie publicznej ochrony zdrowia - twierdzi Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i zarazem lekarz rezydent w szpitalu Biziela w Bydgoszczy. - Na ten problem zwracali już uwagę w ub. roku lekarze rezydenci, którzy domagali się zwiększenia nakładów na zdrowie Polaków do 6,8 proc. PKB w ciągu 3 lat, czyli do 2021 r. Protest zakończył się 8 lutego 2018 r. i wtedy w lipcu została znowelizowana ustawa o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Stanęło na 6 proc. do 2024 r. Jednak dotyczy to PKB sprzed dwóch lat, więc realnie nakłady na ochronę zdrowia będą mniejsze - 5,33 proc. PKB.
Jak podkreśla Bartosz Fiałek, rząd zobowiązał się do konkretnych działań, tymczasem...
- Wciąż nie ma sekretarek medycznych. Nie wszyscy, którzy mieli otrzymać podwyżki, je dostali - mówi. - Lekarze są już zmęczeni łataniem dziur w systemie i pracą w kilku miejscach naraz. To w konsekwencji odbija się negatywnie na zdrowiu pacjentów. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Na 150 tys. lekarzy w Polsce, którzy czynnie wykonują ten zawód, aż 35 tys., czyli 25 proc. jest w wieku emerytalnym. W styczniu 2020 r. mają wejść w życie e-recepty. Jesteśmy za tym, aby iść z postępem technologii, ale powinno to być łatwe w obsłudze. W rzeczywistości nawet osoby z przygotowaniem informatycznym mają problem z wypełnieniem e-recept. Starszych lekarzy to może zniechęcić i zrezygnują z pracy.
Petycja do władz
Zdaniem przewodniczącego Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL, jeszcze bardziej wydłuży to kolejki do lekarzy i będzie miało zgubne skutki.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Czytaj też: Tracą już cierpliwość, więc wyszli na ulicę
- Już mamy gorsze wskaźniki zgonów możliwych do uniknięcia niż inne kraje Europy. Wypadamy nawet gorzej niż Węgry i Albania - mówi Bartosz Fiałek. - Chodzi o pacjentów, którzy oczekują w kolejkach, nie są zdiagnozowani i z braku wdrożenia leczenia umierają na skutek powikłań. Tymczasem edukacja zdrowotna nie może przebić się do debaty publicznej.
Manifestacja rozpocznie się w sobotę (1 czerwca) o godz. 13 przed resortem zdrowia, skąd nastąpi przemarsz przed siedzibę Sejmu, gdzie planowane jest złożenie petycji do władz RP w sprawie podjęcia działań zmierzających do likwidacji kolejek do leczenia w publicznej ochronie zdrowia.
- Do Warszawy z Bydgoszczy pojedzie jeden autokar - mówi Bartosz Fiałek. - Ten przejazd sfinansuje Bydgoska Izba Lekarska. Jednak niektórzy wybierają na manifestację własnym transportem. Szacuję, że Bydgoszcz reprezentować będzie ponad 50 osób.
Flesz - otyłość zabija Polaków, problem rośnie i dotyczy nastolatków
