Mężczyzna inteligentny, samotny, bezdzietny, przystojny. Znajomość zapowiadała się obiecująco. Czas spędzili bardzo miło, więc chętnie zgodziła się na następną randkę. Druga też zaczęła się obiecująco.
Amant z internetu zaproponował wypad w nieznane. Proszę sobie wyobrazić rozczarowanie mojej znajomej, gdy zatrzymali się przed centrum handlowym. Okazało się, że romeo musi wstąpić do sklepu ze śrubkami, cegłami itd. i zwrócić niedawno kupioną wyrzynarkę! Znajoma dostąpiła zaszczytu asystowania mu w zamianie zepsutego narzędzia na sprawne. Podczas drugiej randki!?! I ostatniej, czemu trudno się dziwić.
Zastanawiałyśmy się później, o co temu facetowi chodziło. Czy chciał jej w ten sposób delikatnie uświadomić, że nie są dla siebie stworzeni? - A może ten gość pomyślał, że jak dziewczyna pójdzie z nim wymienić wyrzynarkę, to już wszędzie z nim pójdzie - odezwał się niespodziewanie mój mąż. Wydaje mi się jednak, że romeo nie miał żadnego wyrafinowanego planu, musiał wymienić wyrzynarkę i ją wymienił.
Podsumowując: stanowczo odradzam panom zabieranie kandydatki na żonę do sklepów z wędkami, śrubkami czy innym żelastwem. Już lepiej poprosić ją o pomoc w doborze krawata. To jej wprawdzie nie zaskoczy, ale może dowartościuje. Ale nigdy podczas drugiego spotkania, kiedy ona, być może, zadaje sobie pytanie: czy na drugiej randce już wypada...