Zacząć oczywiście należy od tego, że nikt przed spotkaniem rewanżowym nie powinien odbierać szans hiszpańskiej drużynie na pozytywne rozstrzygnięcie w dwumeczu. Skoro Arsenal mógł wygrać 3:0 u siebie, dlaczego równie wysoko miałaby nie zwyciężyć ekipa z Madrytu? Historyczne wyniki Realu i Arsenalu nie napawają jednak optymizmem.
Lewandowski katem Realu
Królewscy w przeszłości kilkukrotnie potrafili awansować, mimo porażki w pierwszym spotkaniu. Po raz ostatni musieli jednak odrabiać straty trzy lata temu (półfinał Ligi Mistrzów z Manchester City), wówczas jednak wystarczało minimalne zwycięstwo, by wyrównać stan rywalizacji.
Tak mocny klub jak Real rzadko przegrywał w europejskich pucharach różnicą co najmniej trzech goli w pierwszym spotkaniu dwumeczu. Po raz ostatni miało to miejsce w sezonie 2012-13, kiedy to grający wówczas w Borussii Dortmund Robert Lewandowski w 1/2 finału Ligi Mistrzów strzelił cztery gole, a jego klub wygrał 4:1. Rewanż zakończył się zwycięstwem madrytczyków, ale tylko 2:0.
Także w 1987 roku z Bayernem Monachium (półfinał Pucharu Europy Mistrzów Krajowych) nie udało się Królewskim odrobić straty (1:4, 1:0). Uczynili to po raz ostatni nieco ponad rok wcześniej, w trzeciej rundzie Pucharu UEFA (1:5, 4:0 z Borussią Moenchengladbach).
Trudne zadanie Realu
Ciekawostką jest też fakt, że odkąd utworzono przed ponad trzydziestu laty Ligę Mistrzów, Real czterokrotnie w fazie pucharowej przegrywał pierwszy lub drugi mecz różnicą co najmniej trzech bramek i każdy taki dwumecz kończył się jego odpadnięciem. Z kolei w ostatnich siedmiu latach madrytczycy wygrali tylko raz różnicą co najmniej trzech goli w fazie pucharowej (5:2 z Liverpoolem).
Na niekorzyść ekipy z Hiszpanii przemawia też jeszcze jeden fakt – w dotychczasowej historii nigdy nie zdarzyło się, aby Arsenal po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu różnicą co najmniej trzech goli nie awansował do kolejnej rundy. Obrońcy trofeum mają więc poważny ból głowy przed zaplanowanym na przyszły tydzień spotkaniem rewanżowym, statystyka i historia wskazują bowiem, że może to być ich ostatni pojedynek w europejskich pucharach w bieżącym sezonie. Na ich szczęście w środę, kiedy to odbędzie się rewanżowe starcie, znaczenie będzie mieć forma piłkarska, a nie to, co miało miejsce w przeszłości.