Samorządowcy chcą odzyskać pieniądze, które przeznaczyli na przekształcanie szkół w związku z reformą edukacji

Katarzyna Gruszczyńska
Gdańsk, Poznań, Warszawa i kilka innych dużych miast planuje wystawić rachunek za koszty, które musiały ponieść w związku z reformą oświaty. Szykują wspólny pozew przeciwko Ministerstwu Edukacji Narodowej. Mogą się wspólnie domagać nawet kilkuset milionów złotych.

Część miast, tworzących Unię Metropolii Polskich, zamierza wystąpić z pozwem zbiorowym wobec resortu edukacji. Wśród nich jest też Gdańsk. Celem jest odzyskanie pieniędzy wydanych na reorganizację szkolnictwa w związku z reformą edukacji z 2017 r., zwaną przez wielu samorządowców deformą.

- 12 miast Unii Metropolii przygotowuje dokumenty do pozwu zbiorowego, w końcu mamy realne faktury za tzw. bezpłatną reformę - mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. edukacji i usług społecznych. - Na dostosowanie szkół poszły grube miliony, odbierając szansę na inne kluczowe i niezbędne inwestycje. Koszty reformy mogą sięgnąć 70 milionów [w samym Gdańsku - przyp. red.]. To zadania nie do udźwignięcia. Rząd musi odpowiadać za swoje pomysły!

Finansowy problem samorządów

- Zakończony właśnie Zjazd Związku Miast Polskich, do którego należy 306 miast, pokazał dramat niektórych samorządów, w których zaburzona została polityka inwestycyjna, a za chwilę „popłyną” całe finanse - uważa Piotr Kowalczuk. Wiceprezydent Gdańska zwraca też uwagę na społeczny wymiar skutków reformy edukacji. - Od początku gminy mówiły jednym głosem, że tzw. reforma edukacji nie prowadzi do niczego dobrego. Minister edukacji, oszczędnie gospodarując prawdą, wprowadzała świadomie w błąd opinię publiczną. Dziś mamy tego skutki w postaci zlikwidowanych szkół, problemów kadry pedagogicznej, a nade wszystko sytuacji kryzysowych, które dotykają uczennice i uczniów. Apogeum problemów przypadnie na dwa roczniki, które zderzą się w szkołach średnich we wrześniu.

Kroki prawne Sopotu

Sopot na razie nie dołączy do miast, które składają pozew.

- Wykorzystamy najpierw wszystkie dostępne kroki prawne oraz Komisję Wspólną Rządu i Samorządu. Jeśli to nic nie da, wówczas pójdziemy do sądu - zapowiada Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. W kurorcie w związku z reformą oświaty w dwóch szkołach przeprowadzono prace remontowe zwiększające liczebność klas. Ich koszt to 100 tys. zł.

- Ponadto w tym roku zamierzamy w budynku po wygaszanym gimnazjum przeprowadzić prace budowlane, mające na celu przygotowanie obiektu do funkcjonowania 5-letniej szkoły zawodowej. Ich koszt wyniesie około 1,5 mln zł. Dotychczas doposażyliśmy szkoły podstawowe w pracownie przedmiotowe, koszt to 150 tys. zł - mówi Piotr Płocki, naczelnik Wydziału Oświaty w sopockim magistracie.

Również władze Gdyni nie planują dołączyć do miast, składających pozew - jak usłyszeliśmy w gdyńskim magistracie.

Każda nowość kosztuje

Samorządowcy od dawna zwracali uwagę na kwestię braku wystarczającego dofinansowania oświaty. Jeszcze w sierpniu 2018 r. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, krytykował rząd, zarzucając mu zbyt mały procentowy wzrost wydatków na oświatę w porównaniu z wydatkami, które muszą ponieść gminy.

Czytaj także: Reforma edukacji 2017/2018. Jak szkoły na Pomorzu radzą sobie po reformie oświaty. Zostały już ostatnie gimnazja!

- Dofinansowanie edukacji nie jest zadaniem samorządu, to zadanie zostaje samorządowi zlecane przez władzę centralną - mówił Adamowicz. - Jeżeli obywatele pytają nas na przykład, dlaczego są jeszcze dziury w drogach, to trzeba jasno powiedzieć, że między innymi dlatego, że rząd nie płaci należnych pieniędzy na edukację.

Zarzucał też minister edukacji Annie Zalewskiej brak wsparcia finansowego podczas wprowadzania w życie zmian w edukacji. - Każda nowość kosztuje. Wzrastają wydatki, które nie są niwelowane z subwencji oświatowej, płaconej przez Ministerstwo Edukacji - mówił.

W tym tygodniu ma się odbyć posiedzenie Unii Metropolii Polskich - na nim zostanie ustalona kwota, której zwrotu będą domagać się miasta. Poznamy też ostateczną listę miast, które przyłączą się do pozwu zbiorowego.

Przypomnijmy, że we wrześniu 2017 r. uczniowie rozpoczęli naukę w przekształconych szkołach. Najważniejsza zmiana dotyczyła wydłużenia nauki w podstawówkach i „wygaszania” gimnazjów. Zmieniło się też szkolnictwo zawodowe - szkołę zawodową zastąpiła szkoła branżowa I stopnia. Drastycznie wzrosły koszty m.in. dostosowania budynków do wymaganych zmian.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pamiętamy
Jak zlikwidowano 8letnią szkołę podstawową i tworzono gimnazja, to jakoś nie wystawiał samorządowcy rachunków rządowi za dostosowania szkół do tamtych nowych realiów. I sądem też nie straszyli. I Broniarz też nie strajkował. No, no..
G
Gość
A wystarczyło wprowadzić tę formę od uczniów pierwszych klas podstawówki i nie byłoby problemu z nakladajacymi się rocznikami
w
witek
Antypolska tłuszcza dalej kąsa. Ci ludzie za grosz nie mają godności. Nienawiść wylewa się z nich z każdego centymetra ich obmierzłego ciała. Trudno nawet znaleźć jakąś adekwatną nazwę dla ich gniewnego, nienawistnego amoku, jaki codziennie serwują normalnym ludziom.
P
Polihistor
Domagać się mogą, ale - w aktualnym stanie prawnym - nie mają, Bogu dzięki, najmniejszych nawet szans na wygraną. :-)
Smutne tylko, że urzędnicy szczebla gminnego mogą powodować w Polsce tyle zamieszania.
Na szczęście tzw. wielkie miasta grupują zaledwie 15% ludności kraju.
Reszta skłonna jest - w masie - myśleć innymi zupełnie kategoriami.
Ot, jak chroni nas relatywna "wiejskość" naszego kraju. Chwała Opatrzności!

Wybrane dla Ciebie

Rosjanie minują ciała nieżywych zwierząt. Po co to robią?

Rosjanie minują ciała nieżywych zwierząt. Po co to robią?

Szaleńczy atak nożowniczki w Monachium. Są ranni

Szaleńczy atak nożowniczki w Monachium. Są ranni

Wróć na i.pl Portal i.pl