Szozda urodził się 25 września 1950 roku w Dobromierzu na Dolnym Śląsku. Na rowerze zaczął jeździć jako 16-latek. Po to, by... rzucić palenie.
- Proszę wybaczyć, ale nie będzie żadnego komentarza. Zbyt bliski był to mi człowiek. Może za jakiś czas – mówił nam wczoraj po południu Ryszard Szurkowski. Stanisław Szozda przyjaźnił się także z Henrykiem Charuckim, triumfatorem Tour de Pologne (1979). 12 kwietnia zeszłego roku uczestniczył w uroczystym otwarciu wrocławskiego salonu rowerowego, należącego właśnie do Charuckiego.
- Utrzymywaliśmy kontakt do samego końca, Staszek nazywał mnie swoim przyrodnim bratem. Zbyt często na różne imprezy nie jeździł, ale nigdy mi nie odmówił. Całkiem niedawno byliśmy na festynie charytatywnym w Domaszkowie, gdzie ksiądz zbiera na remont kościoła. Odwiedziliśmy również na Karłowicach franciszkanina, ojca Bonawenturę na jego 25-lecie kapłaństwa – wspomina Charucki, który regularnie odwiedzał przyjaciela we wrocławskim szpitalu na ul. Grabiszyńskiej. Tam przebywał Szozda od czerwca. - Dziękuję za opiekę i walkę o jego życie m.in. prof. Waldemarowi Banasiakowi, doktorom Józefowi Forgaczowi, Januszowi Tomeczko, Tomaszowi Pacuszko, Arkadiuszowi Chorębale, Joannie Luboch-Kowal, całej dyrekcji szpitala, marszałkowi Rafałowi Jurkowlańcowi oraz państwu Żelaznowskim – dodaje.
- Staszek świetnie sobie radził na rynku walutowym. To był niezwykle inteligentny człowiek, a do tego uczciwy. Słowo było u niego ważniejsze od pieniądza. Takich ludzi rzadko się spotyka nawet w kolarstwie – zauważa Charucki.
Uroczystości pogrzebowe Stanisława Szozdy rozpoczną się w sobotę o g. 10 we wrocławskiej katedrze (Ostrów Tumski). O g. 12 zostanie wystawiona urna na cmentarzu Osobowickim. Godzinę później wybitny sportowiec spocznie w alei zasłużonych. Obok Janusza Kierzkowskiego.