Amerykański aktor Steven Seagal zapowiada zrobienie filmu dokumentalnego o "specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie", którą cywilizowany świat nazywa wojną.
Chce "odkłamać" fakty o wojnie
Seagal chce rzekomo odkłamać, jak przekonuje, fakty i nieporozumienia, jakie narosły wokół wojny. I obiecuje pokazać „całą prawdę" o tym, co dzieje się wokół Ukrainy,
Spełni obietnicę, o której mówił kilka miesięcy temu przywódca samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Denis Puszylin po spotkaniu z Seagalem.
Aktor twierdzi, że 98 proc. tych, którzy mówią o konflikcie w mediach, "nie chodzą po ziemi, a przez to świat nawet nie zna prawdy". - Chce on zmienić nastawienie świata do tej wojny, ale nie będzie to łatwe zadanie, jednak życzę mu powodzenia – mówił Puszylin.
Dziwi go brak nazistów
Kreml przekonywał, że jednym powodów rozpoczęcia inwazji w lutym 2022 r. była chęć "denazyfikacji" Ukrainy. Seagal dziwi się więc, że wielu Ukraińców, z którymi rozmawiał, przekonywali go, że na Ukrainie nie ma nazistów.
Według Seagala „99 proc." informacji o tym, co się dzieje na Ukrainie publikują w zagranicznych mediach ci, którzy nie były na Ukrainie. Skąd więc czerpią wiedzę? Odpowiedź aktora: Informacje podsuwają im amerykańskie ośrodki analityczne.
Seagal jest zaślepiony Rosją, zakochany w Putinie, którego uważa za „jednego z największych światowych przywódców”.
W roku 2016 dostał obywatelstwo rosyjskie, był obsypywany rosyjskimi nagrodami przez Kreml, często odwiedza ten kraj i jest specjalnym przedstawicielem rosyjskiego MSZ ds. stosunków humanitarnych z USA i Japonią.
