
Janusz Śniadek, PiS. Liczba głosów - 26 440.
Urodził się w 1955 r. w Sopocie. Zasłynął głównie jako aktywny działacz związkowy i przewodniczący NSZZ Solidarność.
Studiował na Wydziale Budowy Okrętów na Politechnice Gdańskiej. Po studiach rozpoczął pracę w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Był tam projektantem w biurze konstrukcyjnym. W stanie wojennym działał w podziemnych strukturach związku, redagując stoczniowy biuletyn "Kadłub". W 1989 Śniadek został przewodniczącym komisji zakładowej Solidarność w gdyńskiej stoczni. Funkcję tę pełnił przez 10 lat. W międzyczasie był także członkiem zarządu regionu gdańskiego, a także komisji krajowej związku. W 1997 r. został wybrany na wiceprzewodniczącego Solidarności. W tym samym roku z listy AWS ubiegał się o mandat posła. Bez powodzenia. Rok później został wybrany na przewodniczącego zarządu gdańskiej "S". W 2002 r. objął stanowisko przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Sprawował je do 2010 r.
Podczas niedzielnych wyborów do parlamentu zdobył 26 440 głosów (5,83 proc.). Był to najlepszy wynik kandydata PiS do Sejmu w okręgu gdyńsko-słupskim. Wśród spraw kluczowych, którymi zamierza się zająć, jest zapobieganie m.in. chaosowi w służbie zdrowia, zanikaniu stałych umów o pracę i zastępowaniu ich umowami śmieciowymi, a także odmrożeniu progów pomocy społecznej.

Jolanta Szczypińska, PiS. Liczba głosów - 19 819.
Szefowa gdyńsko-słupskiego okręgu PiS. Z zawodu pielęgniarka. Po raz pierwszy do Sejmu weszła w 2004 r. Ale tylko dlatego, że Wiesław Walendziak postanowił odejść z polityki, a tym samym z parlamentu. Od tego czasu jest nieprzerwanie posłanką.
Swoje pięć minut miała podczas dwuletniej kadencji Sejmu, w której rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Wówczas media tabloidowe okrzyknęły ją posłanką miłości (czy to jest przyjaźń czy kochanie - spekulowano o niej i Jarosławie Kaczyńskim, ówczesnym premierze).
W minionej kadencji brała udział w pracach dwóch komisji: Zdrowia oraz Łączności z Polakami z Zagranicą. Ostro reagowała na głośne, kontrowersyjne sprawy, m.in. na program Kuby Wojewódzkiego, w którym znany rysownik wtykał w atrapy psich kup miniaturki flag, wskazując, jak brudnym jesteśmy krajem. Szczypińska żądała z trybuny przykładnego ukarania "sprawców" tego wydarzenia. Chętnie i głośno zabierała głos tam, gdzie jej zdaniem dochodziło do obrazy uczuć religijnych. Tak było w przypadku Adama Darskiego, zwanego Nergalem, i incydentu z podarciem Biblii przez niego. Bulwarowe media interesowały się nią nadal i od czasu do czasu trafiała na łamy kolorowej prasy. Tak było m.in. za sprawą listu Marcina Dubienieckiego.
