"Polska straż graniczna wraz z reżimem Łukaszenki przetrzymują ludzi, którzy czekają w lesie na łaskę polskiej straży granicznej" - mówili protestujący.
Dzisiejszy protest zorganizowała partia Lewica Razem, Obywatele RP, Strajk Kobiet, KOD i stowarzyszenie Nomada. Ma to związek z ostatnimi zatrzymaniami uchodźców na granicy polskiej. Od kilku tygodni zwiększa się liczba uchodźców głównie z Afganistanu, Iraku, czy Syrii, którzy chcą przekroczyć granicę Białorusi z państwami Unii Europejskiej: Litwą, Łotwą oraz Polską.
Choć polskie władze, Komisja Europejska i liderzy państw, których sprawa bezpośrednio dotyczy twierdzą, ze jest to forma ataku hybrydowego ze strony Łukaszenki, to protestujący odnieśli się do sytuacji ludzi, którzy utknęli pomiędzy służbami Polski a Białorusi, bez żadnej pomocy:
"Odmawia się im złożenia wniosku o azyl międzynarodowy, a im się to po prostu należy. Naszym moralnym obowiązkiem, jako kraju, który uczestniczył w zniszczeniu Afganistanu przez tyle lat wojny, jest przyjęcie tych ludzi" - mówił Chrystian Szpilski z Lewicy Razem.
Zebrani pod urzędem we Wrocławiu przywoływali wydarzenia z historii Polski, kiedy wielu obywateli musiało uciekać z własnego kraju. Podkreślali znaczenie ustaleń konwencji Genewskiej, która, ich zdaniem, jest łamana w rażący sposób, a przetrzymywani uchodźcy są narażeni na śmierć. Zaapelowali także do prezydenta Jacka Sutryka, aby ogłosił gotowość do przyjęcia przez Wrocław uchodźców przetrzymywanych na granicy polsko-białoruskiej.
