Zobacz też: Klient Biedronki pobił ochroniarza
Według pokrzywdzonego wszystko działo się pod koniec listopada na koncercie zespołu Modern Talking. Jacek J. poszedł na policję. Przyniósł zaświadczenie od lekarza. Stwierdzono uraz na głowie, na ustach i klatce piersiowej. Komisariat policji Wrocław Śródmieście wszczął dochodzenie. Kilka dni temu pytaliśmy o jego efekty, ale usłyszeliśmy tylko, że sprawa się toczy i żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
- Byłem na koncercie z moją dziewczyną. Siedzieliśmy z lewej strony widowni - opowiada Jacek. - Nagle podeszło do mnie trzech, może czterech mężczyzn. Poznałem Piotra S. i Marcina B. Ten drugi powiedział: "Musisz oddać pieniądze i zapłacić karę". Nie wymienił żadnej kwoty. Powiedział za to, kto jest owym "wierzycielem". Jacek J. zna tego człowieka. Kiedyś razem robili jakieś interesy. Ale przekonuje, że teraz żadnych pieniędzy nie jest mu winien. Wierzyciel zresztą też był na koncercie. Drugi z mężczyzn, Piotr S., powiedział: "zap.. Cię, musisz oddać pieniądze".
- Powiedziałem Marcinowi B., żeby się uspokoił, bo chcę oglądać koncert. Wtedy dostałem pięścią w twarz - opowiada. Ktoś z widzów zawołał ochronę. Ale tamci odepchnęli ochroniarza. Jacek poczuł, jak ktoś zaczyna go kopać. Uderzył głową w ziemię.
Co na to domniemani sprawcy? - Byłem w Hali na jakimś koncercie, ale w żadnym pobiciu nie uczestniczyłem - zapewnia Piotr S.
- Sprawa jest na policji - mówię.
- No to jak się policja do mnie zgłosi, to powiem co i jak - skomentował i zakończył rozmowę.
Ten, który miał Jacka uderzyć w twarz, Marcin B., również zaprzeczył, by uczestniczył w jakiejkolwiek bójce. - Jakiś absurd - mówi. Choć przyznaje, że na koncercie był. Mężczyzna wskazywany jako wierzyciel nie chciał z nami rozmawiać.
Trzeba więc czekać, aż policja wyjaśni sprawę. I liczyć na to, że zrobi to szybko i bardzo dokładnie. Domniemani sprawcy bójki to osoby, które przed laty były bardzo aktywne we wrocławskim gangsterskim półświatku. Piotr S. to niemal legenda. Sportowiec. Mistrz sztuk walki. Przed kilkunastu laty siedział na ławie oskarżonych w procesie wrocławskiej grupy przestępczej kierowanej przez byłego boksera Leszka C. Kilka lat temu wyszedł na wolność. Od tego czasu nigdy w żadnej sprawie karnej jako podejrzany ani oskarżony nie uczestniczył. Marcin B. też kojarzony jest jako sportowiec, utalentowany bokser. Też był skazany za udział w gangu Leszka C.