Spis treści
Kto kandydatem PiS na prezydenta?
Po wyborach parlamentarnych, samorządowych i europejskich, media intensywnie spekulują, kto może zostać kandydatem partii na prezydenta. Wybory prezydenckie odbędą się w 2025 roku.
W PiS do tej pory często wymieniało się: byłego premiera Mateusza Morawieckiego, byłą premier Beatę Szydło, byłego wicepremiera i szefa MON Mariusza Błaszczaka oraz Tobiasza Bocheńskiego – byłego wojewodę łódzkiego i mazowieckiego, kandydata na prezydenta Warszawy i nowo wybranego europosła.
Takie kryteria musi spełnić kandydat PiS
„To musi być ktoś młody i wykształcony, ale już z doświadczeniem politycznym, znający języki i ktoś, kogo nie można zaatakować przeszłością” – mówią nam dobrze poinformowani politycy partii.
Morawiecki i Szydło bez szans?
Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że szans, aby być kandydatem PiS na prezydenta, nie ma były premier Mateusz Morawiecki, bo – jak słyszymy – „łatwo go zaatakować”. Jest jeszcze drugi czynnik – kluczowi w tych wyborach mogą być wyborcy Konfederacji, czyli około 1,5 mln ludzi. „Nie wyobrażam sobie, żeby nasi wyborcy poparli w drugiej turze Morawieckiego, jeśli byłby kandydatem PiS na prezydenta. Każdego innego – pewnie tak, ale jego – nie” – słyszymy od ważnego polityka Konfederacji.
PiS wyklucza też kandydatkę – kobietę. Wszystko dlatego, że trwa wojna, a zgodnie z badaniami, jakie przeprowadził PiS – kandydatem musi być mężczyzna, bo bardziej kojarzy się z bezpieczeństwem.
Wkluczona jest też kandydatura Marka Magierowskiego, obecnego ambasadora RP w USA.
Błaszczak nie jest skreślony
Skreślona nie wydaje się kandydatura na prezydenta Mariusza Błaszczaka – byłego szefa MON i wicepremiera. Politycy PiS przypominają, że Błaszczak cieszył się ogromnym zaufaniem społecznym, jako szef MON. – Ale potem „przyjaciele” zaatakowali go rakietą i jego notowania spadły – mówi nam jeden z polityków PiS.
Chodzi o sprawę rosyjskiego pocisku manewrującego, który w połowie grudnia 2023 roku znalazł się w polskiej przestrzeni powietrznej. W kwietniu 2024 roku rakieta została znaleziona w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą przez przypadkową osobę. W mediach pojawiły się wtedy spekulacje, że to środowisko byłego premiera stało za atakami na Mariusza Błaszczaka po incydencie z rosyjską rakietą.
„Mateusz Morawiecki sprytnie, w białych rękawiczkach, podjął operację osłabienia, a docelowo utrącenia Mariusza Błaszczaka jako pretendenta do walki o fotele prezydenta, premiera i lidera PiS. Jak? Szef rządu uczynił Błaszczaka twarzą blamażu ws. rosyjskiej rakiety, która rozbiła się pod Bydgoszczą. Także przez to Błaszczak jest w największym kryzysie, odkąd jest szefem MON” – pisała w maju 2024 roku gazeta.pl.
Publicznie Morawiecki bronił Błaszczaka. „Opozycja i media sprzyjające opozycji próbują wzbudzić atmosferę strachu. Niestety, mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Co chwilę odbywają się tam ataki rakietowe, bombowe, artyleryjskie” – stwierdził premier Mateusz Morawiecki w połowie maja.
Ówczesny szef rządu mówił, że incydenty na niebie „mogą się zdarzać” i to nie tylko w Polsce. Zaznaczył także, że ma pełne zaufanie do obecnego szefa MON Mariusza Błaszczaka oraz wojskowych.
Kto „drugim Andrzejem Dudą”?
Na ten moment najbardziej prawdopodobnym „drugim Andrzejem Dudą” jest Tobiasz Bocheński. Dlaczego? Bo spełnia wszystkie kryteria, które stawia partia: jest młody, wykształcony, doświadczenie polityczne ma jako wojewoda i zaraz nabędzie je jako europoseł – o włos przegrał z pierwszą na liście Małgorzatą Gosiewską, a PiS w Warszawie zdobył dwa mandaty. I trudno zaatakować go jakąkolwiek sprawą z przeszłości.
W spekulacjach pojawia się też kandydatura Kacpra Płażyńskiego, który - podobnie, jak Tobiasz Bocheński - spełnia wiele kryteriów, które stawia PiS przed kandydatem na prezydenta.
PiS przed wyborami prezydenckimi ma jednak przeprowadzić szczegółowe badania. To na ich podstawie wybierze kandydata na prezydenta. Choć to Jarosław Kaczyński wskazał Andrzeja Dudę, to jaki to ma być kandydat i jakie cechy powinien posiadać, określiły dokładne badania.