
Zabił 20-latkę i ukrył zwłoki w wersalce. Ruszył proces

Proces 30-letniego Artura W. oskarżonego o pamiętne, brutalne zabójstwo 20-letniej przyjaciółki w Łodzi na Teofilowie (zwłoki zostały ukryte w tapczanie), zaczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Na wniosek pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych, sąd wyłączył jawność rozprawy. Oskarżonemu, który został dowieziony przez policję z zakładu karnego, grozi dożywocie.
- Mamy tutaj konflikt dwóch interesów: publicznego, jako że społeczeństwo ma prawo wiedzieć, co dzieje się na sali sądowej, a także prywatnego. Sąd uznał, że tło i okoliczności tego wydarzenia mogłyby naruszyć interes prywatny rodziny pokrzywdzonej – zaznaczył sędzia Jerzy Leszczyński uzasadniając decyzję, w wyniku której rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE

Artur W. i pokrzywdzona Kaja W. poznali się w dość nietypowy sposób, bowiem on obronił ją przed dwoma agresywnymi napastnikami. Po tym zdarzeniu pochodząca ze Zduńskiej Woli kobieta, razem z 2-letnim synkiem, wprowadziła się do mieszkania, które oskarżony wynajmował w bloku przy ul. Rojnej na Teofilowie.
Według prokuratury, 30-latek miał dobry kontakt z synkiem swojej przyjaciółki. Nie tylko kupował mu prezenty, lecz także opiekował się nim, gdy jego matka była poza domem. Ta idylla trwała zaledwie kilka tygodni. W nocy z 14 na 15 sierpnia 2017 roku doszło do awantury, która zakończyła się tragicznie.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

W trakcie szarpaniny oskarżony zaczął dusić pokrzywdzoną. Kiedy kobieta przestała dawać oznaki życia ukrył jej ciało w wersalce. Po pewnym czasie, aby mieć pewność, że nie żyje, zakleił jej usta taśmą, związał sznurkiem nogi, a na głowę założył worek foliowy i związał go sznurkiem. Włożył ciało do wersalki, przykrył je kołdrą i położył na niej wiele przedmiotów. Na wersalce umieścił drugą kanapę – informował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po zabójstwie 30-latek zabrał 2-latka do Zduńskiej Woli i przekazał siostrze jego matki tłumacząc, że ta źle się czuje i nie może opiekować się dzieckiem. Następnie zaczął się ukrywać. Przebywał w różnych miejscach Polski. Tymczasem zaniepokojone siostry 20-latki zgłosiły jej zaginięcie i policjanci ze Zduńskiej Woli przystąpili do poszukiwań. Poprosili kolegów z Łodzi, aby skontrolowali mieszkanie na Teofilowie.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE