60 tys. zł miesięcznie dla menedżera. Firmy w Polsce biją się o fachowców

Zbigniew Bartuś
archiwum
Wynagrodzenia. Wysokiej klasy polskim specjalistom i menedżerom coraz mniej opłaca się wyjeżdżać na Zachód. To Kraków i Warszawa przyciągają dziś najlepsze kadry z przeżywającego problemy południa Europy: Portugalii, Hiszpanii i Włoch

Doradca podatkowy - 18 tys. zł, kierownik budowy obwodnicy miasta - 20 tys. zł, bankowy doradca dużych firm - 22 tys. zł, kierownik ds. wynagrodzeń i benefitów - 30 tys. zł, starszy prawnik - 35 tys. zł, szef zabezpieczenia sieci informatycznej - 35 tys. zł, dyrektor operacyjny w dużej firmie produkcyjnej, dyrektor ds. eksportu - 40 tys. zł, główny menedżer w zarządzaniu nieruchomościami - aż 60 tys. zł.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ ZBIGNIEWA BARTUSIA: Fachowcy na wagę złota (i benefitów). Ich zarobki w Polsce poszybowały, bo jest ich mało i firmy się o nich biją

Takie stawki proponowane są ostatnio w Polsce najbardziej poszukiwanym specjalistom i wysokiej klasy menedżerom - wynika z najnowszego raportu płacowego Hays Poland, znanej i cenionej firmy doradztwa personalnego. Zarobki kluczowych fachowców wzrosły w minionym roku o kilkanaście, a nawet ponad 20 proc., czyli dwu-trzykrotnie powyżej średniej dla całej gospodarki (7 proc.).

A to dopiero początek podwyżek, bo - jak czytamy w raporcie - aż 87 proc. pracodawców „planuje wykorzystać dobrą sytuację gospodarczą i zwiększyć zatrudnienie”, a ponad połowa przyznaje, że brak odpowiednich kadr już dziś przeszkadza im w prowadzeniu biznesu. Zarazem 91 proc. obawia się, że na rynku nie ma wystarczającej liczby kompetentnych kandydatów.

W efekcie pracodawcy coraz agresywniej podbierają sobie pracowników. - Jednocześnie, w celu zatrzymania dotychczasowych, zmuszeni są do składania im kontrofert gwarantujących wzrost wynagrodzenia, dodatkowe benefity, awans lub zmianę stanowiska - opisuje Agnieszka Kolenda, dyrektor w Hays Poland.

Przebierający w ofertach specjaliści są coraz mniej skłonni do emigracji. Nie wszyscy zarabiają wprawdzie legendarne ostatnio (w związku z kontrowersjami wokół płac w NBP) 65 tys. zł miesięcznie, ale zważywszy na niższe niż na Zachodzie koszty życia mogą się cieszyć rosnącą siłą nabywczą. Co więcej, Warszawa i Kraków przyciągają tysiące specjalistów z krajów południowej Europy, gdzie panuje wysokie bezrobocie młodych.

W Krakowie i okolicy usługami takimi - na zlecenie m.in. globalnych korporacji - zajmuje się już ponad 80 tys. osób, w tym coraz więcej obcokrajowców, zwłaszcza z południa Europy. Zarobki najmniej zaawansowanych zaczynają się od 6 tys. zł, a średnia w grupie 25-30 lat przekracza 10 tys. zł. Wynagrodzenia wysokiej klasy specjalistów są kilka razy wyższe - i szybko rosną. Mocno oddziałuje to na cały krakowski i małopolski rynek pracy.

- Przy ostrej konkurencji o pracownika firmy muszą podnosić pensje najbardziej rozchwytywanych fachowców - przyznaje Marian Bryksy, prezes małopolskiego Lewiatana.

- Aż 75 proc. firm deklaruje podwyżki na ten rok - dodaje Paula Rejmer, dyrektor w Hays Poland.

Andrew Hallam, szef krakowskiego Aspire, zrzeszającego firmy świadczące usługi dla biznesu, zwraca uwagę, że o ile jeszcze dekadę temu jednym z głównych atutów Krakowa była relatywnie niska płaca, to teraz liczą się przede wszystkim kompetencje kadry.

- Oczywiście, koszt jest ważny, ale nigdy nie będziemy w stanie konkurować na tym polu z Indiami, Pakistanem itp. I nie chcemy! Bo przecież nie chcemy zarabiać mało. A jeśli tak, to najważniejsza jest wartość wykonywanej pracy. I Kraków idzie tu w górę. Usługi są coraz bardziej kompleksowe, więc ich wartość rośnie - opisuje Hallam. A wraz z wartością rosną płace.

W prestiżowym rankingu „Dwudziestu supermiast najlepszych dla biznesu” - Tholons Services Globalization City Index - Kraków jest na 8. miejscu w świecie, ustępując w Europie nieznacznie Dublinowi.

- Działające w stolicy Małopolski i okolicy firmy świadczące usługi dla biznesu stale zwiększają zatrudnienie, zarazem bardzo dużo inwestują firmy z branży IT, co zwiększa zapotrzebowanie na specjalistów - komentuje Anna Podolska z Hays Poland. Dodaje, że poza fachowcami z szeroko pojętej branży informatycznej najbardziej rozchwytywani są fachowcy znający dobrze, ale niekoniecznie biegle, angielski i niemiecki oraz inne języki (m.in. hiszpański, portugalski).

Z najświeższego raportu płacowego Hays Poland wynika, że w tym roku aż 87 proc. firm zamierza zatrudnić nowych pracowników. Na najwięcej ofert mogą liczyć specjaliści w obszarach IT, sprzedaży, szeroko pojętej produkcji oraz inżynierii, a także finansów i księgowości. Ich pensje na najniższych stanowiskach zaczynają się od 7 tys. zł, a w przypadku średniej kadry nie ma już właściwie ofert poniżej 10 tys. zł.

W Warszawie stawki są przeważnie o połowę wyższe od krakowskich.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbigniew R
To jest granda! A naukowiec pracuje nieraz za symboliczne wynagrodzenie a i tak łatwo może stracić i tą - skromnie płatną - pracę i potem mieć duże trudności ponownym znalezieniu zatrudnienia (w pewnych specjalnościach). Może by tak w korpo pracowano za minimalną płacę?
Z
Zbigniew R
Wywalić te korporacje, ten biznes z Krakowa i przenieść do mniejszych miast. Kraków nie może bez przerwy ściągać ludności z innych miast Polski czy obcokrajowców, gdyż już od dawna tonie w korkach komunikacyjnych i dusi się, a z pracy biurowej nikt nie ma pożytku. Wywalić te korporacje z Krakowa, w pierwszej kolejności Capgemini. Powinny być fabryki a nie biurowce. Zburzyć te biurowce. Miasto przez ten las biurowców stało się trudne do życia. Powinno być co najmniej o 100 tys. ludności mniej w Krakowie (obszar miasta też mógłby być mniejszy - zwłaszcza na wschodzie) oraz przynajmniej o 200 tys. niej indywidualnych samochodów. Za dojeżdżanie samochodem osobistym do pracy, polegającej na siedzeniu za biurkiem - zwolnienie z pracy!!!
Wróć na i.pl Portal i.pl