"Z największym bólem zawiadamiam Was o śmierci Michała. Nie ma go już z nami, ale wierzę, że na zawsze pozostanie w naszych sercach" - napisał Abradab na swoim profilu na Facebooku, a także na profilu zespołu Kaliber 44.
Joka (a właściwie Michał Marten), raper i autor tekstów, niebawem, bo 12 maja skończyłby 48 lat.
"Na chwilę obecną datą pogrzebu nie jest jeszcze ustalona. Bardzo proszę o uszanowanie żałoby" - napisał Abradab.
Legenda (nie tylko katowickiego) hip-hopu
Kaliber 44 to legenda polskiej sceny hip-hopowej, jeden z pierwszych zespołów tego gatunku w Polsce, którego historia rozpoczęła się w katowickich Bogucicach.
Swoje pierwsze spotkanie z Kalibrem 44 wspominał Liroy, w niedawnym wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego".
"To jest ciekawa historia. Ja wydawałem w firmie BMG Ariola swoją pierwszą płytę, zresztą jak kilka kolejnych. Kiedyś, gdy przyjechałem do Warszawy, do firmy, niejaki Romek Rogowiecki powiedział, że przyszła do mnie poczta, bym ją przejrzał. Wśród tej poczty była kaseta demo, nikomu nieznanego wówczas zespołu Kaliber 44. To był być początek roku 1995, albo końcówka 1994, ale jeszcze przed premierą mojego albumu. Wrzuciłem ich kasetę u siebie w pokoiku, miałem wyznaczony magnetofon, na którym przesłuchiwałem muzykę. Już wtedy byłem mocnym fanem Wu-Tang Clan i wszystkich takich dziwnych rzeczy, które się działy, w tym Ol' Dirty Bastard, który miał dość dziwny styl nawijania. W momencie, gdy odpaliłem kasetę Kalibra 44, to odjechałem. Bo tam była kumulacja tych stylów, które ja lubiłem. Dla mnie w ogóle było niesamowite, że ktoś nawija w Polsce, bo ludzi, którzy nawijają - przez tych kilkanaście lat, gdy ja robiłem rap – było tyle, co kot napłakał. Nagle dowiedziałem się, że na Śląsku jest zespół Kaliber 44, którego pierwszy skład liczył trochę tych osób" - opowiadał Liroy.

Kultura i rozrywka
Wówczas nie skończyło się na samym zaproszeniu na koncert.
"W wytwórni przygotowywana była cała ta moja pierwsza trasa i od razu zaproponowałem, by oprócz Wzgórza Ya Pa 3, pojawił się też Kaliber 44. Pamiętam, przyjechałem do Katowic na koncert w Mega Clubie i w tym czasie miałem jeszcze ze sobą ekipę telewizyjną, która kręciła dokument na trasie. Przekonałem ich, by skupili się na zespołach, które oprócz mnie tworzą. I oni nagrali wtedy pierwszy materiał, który trafił do telewizji publicznej. O Kalibrze 44. Do tej pory ludzie bardziej kojarzyli Liroya, Wzgórze Ya Pa 3, ale nie mieli pojęcia o istnieniu innych kapel" - podkreślił Liroy.
Kaliber 44 zadebiutował w 1996 utworem „Do Boju Zakon Marii”, który ukazał się na pierwszej składance S.P. Records. Tego samego roku ukazał się także debiutancki album studyjny formacji „Księga Tajemnicza. Prolog”, na którym znalazły się takie numery jak: „Magia i miecz” oraz „Plus i minus”.
Wydawnictwo cieszyło się dużą popularnością i uznaniem wśród krytyków jak i fanów, sprzedając się w nakładzie 100 000 egzemplarzy. Członkowie grupy wykonywaną muzykę określili jako hardcore psycho rap. W listopadzie 1997 roku na kompilacji „Hip-Hopla” został opublikowany utwór „A może tak, a może nie”, który był zapowiedzią drugiego albumu grupy, wydanego w 1998 roku „W 63 minuty dookoła świata”.
13 lutego tego roku minęło 9 lat od premiery ostatniego albumu Kalibra 44 "Ułamek tarcia", który był jednocześnie ich wielkim powrotem po szesnastu latach (we wrześniu 2000 roku ukazała się ich poprzednia płyta, "3:44"). Na krążku "Ułamek tarcia" swoje miejsce znalazło kilkanaście kompozycji, nieodłączna zabawa słowem, niepowtarzalny styl rymowania Abradaba i Joki oraz świetne bity.
Miesiąc później, 14 marca muzycy Kalibra 44 zorganizowali wyjątkowy koncert z zaproszonymi gośćmi w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Był to zarazem pierwszy występ zespołu Kaliber 44 wraz z orkiestrą symfoniczną.