Adrian Zandberg w Sopocie. „Nie wystarczy nam jedna elektrownia jądrowa, której od 20 lat kolejne rządy w Polsce nie zbudowały”

Maciej Krajewski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Adrian Zandberg, kandydat na prezydenta RP, w niedzielne popołudnie odwiedził Sopot. W trakcie rozmów przy tutejszym molo, współprzewodniczący Partii Razem poruszył kwestie m.in. fatalnej sytuacji na rynku mieszkaniowym czy pilnej potrzeby rozwoju energetyki jądrowej. Wprost stwierdził, że Polska ma około 10 lat, aby skupić się na atomie - inaczej system nie wytrzyma.

Spis treści

Adrian Zandberg w Sopocie. Pogoda mu nie sprzyjała

Adrian Zandberg odwiedził Pomorze. W niedzielę, 6 kwietnia kandydat Partii Razem na prezydenta RP rozmawiał z mediami oraz swymi zwolennikami przy molo w Sopocie. Mimo chłodnej, wietrznej pogody, mógł liczyć na sporą grupę słuchaczy.

Niesprzyjająca aura jednak w jakimś stopniu przyczyniła się do przeprowadzenia dość szybkiego, treściwego spotkania. Już na samym początku bowiem Adrian Zandberg zauważył, iż Sopot nie jest przypadkowym celem jego podróży…

- Spotykamy się chyba w jednym z miast najbardziej dotkniętych przez spekulacje na rynku mieszkań. W jednym z tych miast w Polsce, w których ludzie utrzymujący się z pracy nie mają szansy na to, żeby wziąć choćby kredyt na 30 lat na spłacenie mieszkania. Większość pracujących Polaków w większych i średnich miastach jest dzisiaj w takiej sytuacji. Po prostu nie stać ich na to, żeby zapewnić mieszkanie dla siebie i swojej rodziny, bo ceny nieruchomości oszalały - mówił kandydat Partii Razem.

To właśnie fatalna sytuacja na rynku mieszkaniowym była jednym z głównym tematów niedzielnej konferencji, a i zdaniem samego Zandberga będzie jedną z kluczowych kwestii do opanowania przez rządzących w naszym kraju, w tym przez prezydenta. Kandydat Partii Razem na ten urząd chce wprost skończyć z samowolą deweloperów.

Czy państwo będzie napychało kieszenie deweloperów ?

- To będą wybory o tym, czy chcemy, żeby było tak, jak dotąd - żeby państwo polskie napychało kabzę niewielkiej liczbie firm deweloperskich i dbało o interesy rentierów, osób skupujących mieszkania z rynku - czy też pójdziemy inną drogą. Drogą w której kończymy z dopłatami dla banków i deweloperów i kończymy z głaskaniem po głowie rentierów mieszkaniowych - mówił Zandberg. - Możemy to zrobić, to są proste narzędzia, których możemy użyć, by opanować sytuacje na rynku mieszkaniowym.

Jednym z takich narzędzi miałby być podatek antyspekulacyjny. Nie dotyczyłby on ludzi, którzy mają własne mieszkanie lub odziedziczone, ale tych, którzy skupują po kilka, kilkanaście nieruchomości tylko po to, żeby na nich zarobić w późniejszym czasie.

Czy bogaci Polacy inwestują w realną gospodarkę?

Jak tłumaczył Zandberg, obecnie bowiem wielu bogatych Polaków nie inwestuje w realną gospodarkę - w start-upy czy w różnorakie przedsięwzięcia - ale pompuje ogromne kwoty w deweloperkę, która stała się dla nich „bezpieczną lokatą”. Problem tylko taki, że za tę „lokatę” płaci młode pokolenie. Odpowiednio przygotowany podatek byłby więc dosadnym sygnałem:

- Jeżeli macie nadmiarowe pieniądze, dziesiątki milionów oszczędności, zainwestujcie je do cholery w prawdziwą gospodarkę, w tworzenie nowych miejsc pracy, w innowacyjne technologie, a nie parkujcie ich w „betonowym złocie”! - nakłaniał kandydat Partii Razem.

Mieszkania to część większego problemu

Adrian Zandberg zauważył przy tym, iż sprawy mieszkaniowe to tylko jeden z aspektów większego problemu gospodarczego, z jakim boryka się obecnie nie tylko Polska - zbytniego uwolnienia rynku w ostatnich latach. Jak tłumaczył, dotąd nie odczuwaliśmy za bardzo negatywnych skutków tego typu podejścia, ale przy trudnej, bardzo zmiennej sytuacji geopolitycznej, z jaką mamy do czynienia teraz, wady stają się coraz wyraźniejsze.

- Bardzo szybko okazało się, że ta frywolna polityka likwidacji mocy produkcyjnych w Polsce, likwidacji istotnych gałęzi przemysłu - ta frywolna polityka, w której wychodziliśmy z założenia, że sprawami naszego bezpieczeństwa zajmą się inni, ona nie działa - mówił.

Według kandydata Partii Razem widać to nie tylko na rynku mieszkaniowym, ale też np. w obronności - jako kraj nie produkujemy wystarczająco dużo amunicji, przemysł chemiczny również leży pod tym kątem. Podobnie nieciekawie wygląda sytuacja zdrowotna, gdzie znaczne ilości substancji, potrzebnych do wytwarzania leków, sprowadzamy z zagranicy - z państw azjatyckich.

- Ściągamy je z Indii, ściągamy je z Chin, ściągamy je z krajów, które mają świetne relacje z Rosją i które z dnia na dzień, jeżeliby tylko zechciały, mogą nas odciąć od dostępu do leków, od których zależy życie setek tysięcy Polaków - przestrzegał kandydat. - Dziś jesteśmy w związku z tym wystawieni na olbrzymie ryzyko, bo nawet bomby, spadające na nasze miasta, nie wywołałyby tak tragicznych konsekwencji społecznych, jak to, gdyby nagle setki tysięcy ludzi zostały odcięte od leków, których na co dzień potrzebują do normalnego życia.

Dla Adriana Zandberga ważne wobec tego jest odbudować zdolności produkcyjne w sektorze farmaceutycznym, w sektorze chemicznym, ale też skierować oszczędności do realnej gospodarki. I do tego powinien też zachęcać polski system podatkowy.

Jedna elektrownia to za mało

Występując na Pomorzu nie mogło się obyć bez poruszenia tematu elektrowni jądrowej. Kandydat Partii Razem wyraził swoje poparcie dla postępującej budowy na terenie gminy Choczewo, mówiąc wprost, że to bardzo dobrze, iż taki obiekt powstanie. Aczkolwiek powinien być już gotowy dekady temu…

Jak stwierdził Adrian Zandberg, jedna elektrownia jądrowa bowiem nie wystarczy, by zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne. Jego zdaniem w ciągu najbliższych 10 lat musiałoby powstać przynajmniej 7-8 bloków, inaczej system energetyczny nie wytrzyma. I to nie ze względu na regulacje unijne, jak twierdzą niektórzy, ale dlatego, że przez ponad 30 lat w Polsce zamiast budować nowoczesne elektrownie, korzystano z tych pamiętających jeszcze czasy PRL.

- Mamy ostatnie 10 lat, żeby zbudować bloki jądrowe, które będą nową, twardą bazą polskiej gospodarki. Które dadzą czystą energię, stabilną - mówił Adrian Zandberg.

W tym celu kandydat podkreślał konieczność współpracy głowy państwa z rządem, ale też potrzebę stworzenia i trzymania się długoterminowych planów inwestycyjnych - aby każda kolejna władza nie wyrzucała do kosza wszystkiego, co zaczęli jej oponenci polityczni

- Nie możemy sobie pozwolić znowu na to, żeby za każdym razem, kiedy będzie się zmieniała ekipa rządząca, wylatywały w powietrze plany, przygotowane przez poprzedników. To się w polskiej polityce niestety bardzo dobrze sprawdza - zamiast robić długoterminowe plany, umawiać się na ich realizację, a potem je wykonywać, dużo lepiej jest przed kamerami telewizyjnymi mówić: „Wykryliśmy nieprawidłowości, trzeba wsadzić złodziei, będziemy ich ścigać”. A następnie ich ścigać przez dwa, trzy lata, potem są wybory, zmienia się władza, nowa ekipa przychodzi, staje przed kamerami i mówi: „Wykryliśmy nieprawidłowości, trzeba wsadzić złodziei, będziemy ich ścigać”. I ta zabawa trwa, tylko ostatecznie nikogo ani jedni, ani drudzy nie wsadzają - komentował Zandberg.

Rozmawiajmy o ważnych sprawach

Kandydat Partii Razem podkreślił jeszcze, iż przyszły prezydent będzie miał istotną rolę do odegrania w Unii Europejskiej. Jak twierdził, to właśnie we Wspólnocie trzeba będzie zawalczyć o zmiany traktatowe odnośnie wykorzystywania kredytów na dofinansowanie inwestycji publicznych. Zadaniem nowej głowy państwa powinno być więc budowanie koalicji, by wprowadzić regulacje, wspierające rozwój m.in. polskiej gospodarki.

Przede wszystkim jednak Adrian Zandberg namawiał, by w trwającej kampanii wyborczej skupić się na faktycznych problemach, a nie cały czas prowadzić medialne przepychanki.

- Żeby ta debata była o tym, a nie, czy pan Tusk wsadzi pana Kaczyńskiego, ani o tym, czy pan Kaczyński mu się będzie odgrażał, że go wsadzi za dwa lata. Tylko o wyzwaniach rozwojowych przed naszym krajem. O sprawach, które trzeba zrobić w Europie, żeby te inwestycje stały się możliwe. O zdrowiu, o energetyce, o mieszkaniach dla młodego pokolenia. Bo to jest polityka, to jest istota dobrej polityki, w które chodzi o dobro publicznej, a nie tylko o cyrk przed kamerami - podsumował Zandberg.

Po wystąpieniu był jeszcze czas na dosłownie dwa pytania od dziennikarzy (ze względu na pogarszającą się pogodę organizatorzy spotkania nie chcieli przedłużać rozmów).

Komentarze 3

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

E
Ehh
To i tak nic nie da dopóki się nie wyerydykuje lichwiarsko-spekulacyjnego SCUMU,bo za chwilę wyskoczą z ,,prawami" do radiacji i coś co miało być tanie i służyć polskiemu społeczeństwu stanie się ,, instrumentem finansowym"i "produktem ynwestycyjnym"
k
ks.rosenberg
w jaki sposob polski balwan ktory co chwilla taranuje przydrozne drzewa, chce zapanowac nad atomem ?!
S
Sław
"Dobrze" że budżet państwa wytrzymuje opłacanie posłów, senatorów, prezydenta i reszty tej kliki i ich zachcianek...
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl