13 kwietnia strona ukraińska wystrzeliła dwa pociski Neptun w kierunku rosyjskiego okrętu wojennego, który patrolował rejon na południe od Odessy. Rosja początkowo twierdziła, że krążownik "Moskwa", który miał na pokładzie ponad 500 członków załogi, eksplodował po pożarze na pokładzie. Później Kreml został zmuszony do przyznania, że statek – nazwany na cześć stolicy Rosji – został "zniszczony w wyniku wrogich działań". "Moskwa" była główną platformą radarową rosyjskiej floty czarnomorskiej, wyposażoną w pociski S-300 ziemia-powietrze do ochrony przed atakiem z powietrza.
Amerykanie przekazali Ukraińcom współrzędne "Moskwy"
Jak informuje w środę brytyjski dziennik The Times, Marynarka Wojenna USA rozmieściła jeden ze swoich samolotów nadzoru morskiego Boeing Poseidon P-8 na wybrzeżu Morza Czarnego nad Rumunią na kilka godzin przed ukraińskim atakiem na krążownik. Przed dotarciem do wybrzeża Morza Czarnego Posejdon wyłączył swoje urządzenia śledzące, więc nie można było go już śledzić online. Samolot był "ukryty" przez prawie trzy godziny, zanim wrócił do Flight Radar 24.
Według brytyjskiej gazety, amerykański samolot śledził "Moskwę" i udostępnił jej lokalizację ukraińskiemu wojsku. Marynarka Wojenna USA odmówiła jednak potwierdzenia, czy pomagała Ukrainie w ataku, dostarczając dane wywiadowcze. "Zgodnie z naszym wsparciem dla wschodniej flanki NATO prowadziliśmy pewne ograniczone patrole lotnicze u wybrzeży Rumunii. Ale nie będziemy mówić o szczegółach spraw operacyjnych" - przekazano.
Od czasu inwazji na Ukrainę szereg platform obserwacyjnych NATO i dronów monitoruje rosyjskie ruchy od polskiego wybrzeża, wzdłuż granicy z Ukrainą, aż do Morza Czarnego.
